wtorek, 18 sierpnia 2015

Rozdział 6

Następnego dnia Laura nie poszła na lekcje z powodu bólu brzucha. Dostała zwolnienie od pielęgniarki (która do niej przyszłą), że może odpocząć dała jej eliksir przeciwbólowy i kazała jej wskoczyć do łóżka.
Dziewczyna nie miała zamiaru tego robić. Wpiła eliksir odczekała aż  napój zacznie działać. Ubrała wygodne spodnie, białą koszulkę i bluzę od przyjaciela. Uśmiechnęła się namyśl o Eryku.
Mocny powiew wiatru zdmuchnął niesfornego koka Laury. Wkurzona dziewczyna zamknęła książkę " Historie Hogwartu" i rozpuściła włosy.  Złapała ją gęsia skórka. Michał, który oglądał jak jego przyjaciółka walczy z ogarnięciem włosów ściągnął bluzę i rzucił jej ubranie. Został w samej koszuli. Nie odczuwał zimna. Dziewczyna podziękowała i ubrała ją na siebie. Wyglądała w niej komicznie. Wyglądała jakby nosiła o wiele za dużą sukienkę. Musiała parę razy podciągać rękawy aby dostrzec swoje maleńkie ręce. Laurze od razu pokochała tą bluzę.
-Nie oddam ci już jej.- powiedziała dziewczyna.
-Mam ich wiele- wzruszył ramionami.
-Co za cholerny wiatr!- warknęła dziewczyna.
-Spokojnie- stanął za nią i zaczął jej pleść solidne warkocza.
W dzieciństwie siostry zmusiły go aby plotły im fryzury. Gdy tego nie robił one płakały a on dostawał szlaban. Uśmiechnął się na to wspomnienie.
Muszę podziękować siostrą za tortury- pomyślał.
Związał warkocza gumką.
-I jak?- spytał.
-Idealnie. Dziękuje!
-Ty Filch! Pleciesz warkocze? Co ty baba jesteś?- ten nie odpowiedział, wiedział, że kłótnia z Malfoy'em nie ma sensu.
-Drętwota! - warknęła.
Strumień zielone światła poleciał prosto w Draco.
-Zwiewamy- szepnął.
Dziewczyna przytaknęła i zabrała plecak. Po drodze wrzucając "Historię Hogwartu". Mięśniacy patrzyli tępo jak ich szef leży bez ruchu. Gdy się ocknął był Laura i Erik byli swoim domu.
Naciągnęła pelerynkę niewidkę i wyszła. Różdżkę miała w pogotowiu. W salonie nie było żadnej duszy. W Hogwarcie trwały lekcje. Wybiegła przez dziurę w ścianę. Skierowała się do domu Ślizgonów.
                                              *  * *
Stanęła przed wejściem do salonu. Pilnował go krwawy baron. Nie widział jej ale słyszał
-Hasło!- warknął.
Włos Laurze zjeżył się na karku.
-Czysta krew?- spytała.
-No- ukazał jej wejście do salonu.
Sprawdziła czy nikt nie idzie i weszła do salonu. Ślizgonie mieszkali w lochach. Urządzony w brawach srebra i zieleni. Mimo, że mieszkali widzieli błonie. Dzięki magii oczywiście.
-Gdzie może być różdżka?- pomyślała.
Zdawała sobie sprawę, że odnalezienie będzie nie lada wyzwaniem. Sprawdziła czy nikogo nie było. Ściągnęła pelerynkę niewidkę. Miała prawo tu być, lepsza, niż żadna wymówka.  Zmniejszyła pelerynkę i włożyła do kieszeni. Podeszła do najbliższego posągu.
-Co ty tu robisz?- usłyszała ostry głos Draco.
Sparaliżował ją strach. Nagle świat stanął w miejscu. Cisza.
-Co ty tu robisz?- wznowił pytanie.
-Mam… prawo tu być…- powiedziała  roztrzęsiony głosem.
Obróciła się w jego stronę. Stał oparty o drzwi swoje dormitorium. Przyglądał się jej z zaciekawieniem.
-Tak?- podszedł do niej-Jakoś wcześniej cie nie widziałem- stwierdził.
-Nie… było… kiedy…- patrzyła wszędzie tylko w nie jego oczy.
Zimne oczy Draco przewiercały jej duszę.
-Po co tu jesteś?- spytał.
-Szukam…- nagle dostrzegła Zabiniego- Zabini!- zawołała chłopaka.
Zdziwiony chłopak podszedł. Nie krył swoje zdziwienia.
-Tak?- spytał uprzejmie.
-Mogę z tobą porozmawiać na osobności?- Draco uniósł jedną brew .
-Oczywiście.- uśmiechnął się.
                                      *  *  *
-W jakim celu uciekłaś przed Draco?- spytał.
-Nie uciekłam przed nim!- oburzyła się- Chciałam się zapytać czy macie może historię wasze domu.
-Czemu akurat mnie się pytasz?
-Bo… wydajesz miły-skłamała.
-Cóż… nie trudno się zgodzisz- machnął niewidzialnymi włosami.  
-To macie tą historię?- spytała
-Tak.  Chodź to ci ją dam…
-Nie to ja tu poczekam!- w odpowiedzi wzruszył ramionami i wyszedł do salonu.
                                                       *  *  *
-Co chciała?- spytał wkurzony chłopak.
-Chciała historię nasze domu.- podszedł do półki i wyciągnął starą, zieloną książkę, pachniała pleśnią.
-Po co jej?!
-Nie wiem- przyjaciel wzruszył ramionami.- Nie pytałem.
-Ona coś knuje…- stwierdził Draco.
-Przesadzasz- stanął koło przyjaciela.
-Ja nie przesadzam?!!- warknął.
-Tak- ominął przyjaciela i bez słowa wyszedł.
                                                     * * *
-Proszę- podał jej śmierdzącą książkę.
-Dziękuje. To… ja będę szła- skręciła najbliższy korytarz.
Powiększyła pelerynkę i nałożyła na siebie. Postanowiła zagłębić się w historię Slytherinu.
                                                  * * *
-Mam złe przeczucia- myślał głośno.
-Na Merlina! Pomóż mi  bo Avade Kedavra nie zadziała na tą tlenioną fretkę!- szepnął, po czym wszedł do swoje pokoju.
                                                     * * *
Położyła śmierdzącą książkę na biurko.  Przebrała się w pidżamie i wskoczyła do łóżka. Smród książki nie dawał Laurze spać.
-Mrużka!- zawołała.
Usłyszała trzask.
-Tak Lauro?- skrzat usiadł na Łóżku.
-Widzisz tą książkę?- pokazała zieloną księgę leżącą na biurku-Możesz jakoś ją przeczyścić aby nie śmierdziała?
-Mam ją umyć?- spytała, przekręciła śmieszne łebek.
-Nie! Zrób coś aby ten zapach… no wiesz. Ale postaraj się treści nie zniszczyć nie jest moja tylko kolegi.
-Kolegi pani powiada…- uniosła swoją "brew".
-On jest Ślizgonem!- po Mrużce przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
Miała złe wspomnienia z Ślizgonami…

Odkąd jest w Hogwarcie uwielbiała chodzić po korytarz wypełniając zdania dyrektora lub nauczyciela. Jako jedyni ze skrzatów mają taką fajną pracę. Zgredek pomaga samemu dyrektorowi.  Zmądrzał przez ten krótki okres. Mrużka chodziła do nauczycieli aby dawać im raporty. Uczniowie, który często widzi witają się z nią. Wiedzą, że dyrektor się nią zajmuje. Ale jej prawowita właścicielka jest Laura Potter.
Pewnego dnia Dumbledore poprosił Mrużke aby dała list do Sewerusa, który mieszkał na samym końcu zamku. Szła jakby była normalny uczniem Hogwartu. Po drodze spotkała parę osób z Ravenclaw. Przywitała się i szła dalej. Chciała jak najszybciej oddać list i pobawić (zaopiekować) Feniksem. List miała w swoje sukience. Nie wiadomo skąd wpadła na ucznia.
-Przepraszam- spuściła głowę, ominęła ucznia.
-Nie tak prędko!- warknął chłopak.
Skrzatka podniosła głowę. Od razu rozpoznała młodzieńca. Draco Malfoy. Wysoki jak na swój wiek z zimnymi niebieskimi oczami chłopak. On też ją rozpoznał. Uśmiechnął się wrednie.
-Twoja pani źle mnie potraktowała… ostatnio. Ja nie lubię gdy ktoś robi mi coś złego- syknął, wyciągnął różdżkę i krzyknął- Drętwota!
Zaklęcia czarodziei nie działały tak jak działają na nich. Jednak skrzatka się przewróciła. Radosny chłopak ruszył do swojego domu. Upokorzona skrzatka wytarła łzy i pobiegła do profesora Snape.
                                                       # # #
Zapukała do drzwi . Usłyszała "proszę"  i weszła. Profesor o długi [tłustych] czarnych włosach ważył eliksir.
-Co cie Mrużko do mnie sprowadza?- Sewerus lubił tą skrzatke, była bardzo ciekawa.
Czasem jej tłumaczył jej poszczególne eliksiry. Chłonęła każdego słowo, szczerze nie jak uczniowie, których uczy. Tępi baranie! Wyciągnęła list i podała profesorowi.
-List od pana Dumbledora- ukłoniła się i pobiegła do dyrektora.
Nikomu nie powiedziała  o tym zajściu.
                                                    * * *
-Mrużko co jest?!- spytała przerażona dziewczyna gdy zobaczyła łzy skrzatki.
-Nic- przetarła oczy.
-Jestem twoją panią więc KAŻĘ ci powiedzieć dlaczego płaczesz- powiedziała surowo.
-Panicz Malfoy rzucił w… we mnie "Drętwota".
-O nie! Tak nie będzie. Nie pozwolę aby ktoś rzucał w moją skrzatce- wzięła różdżkę i kilkoma zaklęciami zamieniła pidżamę w normalne ubrania, narzuciła na siebie szatę szkolną i wybiegła z pokoju.
-To się źle skończy- szepnęła skrzatka.
Zabrała książkę z biurka i z trzaskiem teleportowała.
                                              * * *
Wkurzona dziewczyna biegła w stronę domu Ślizgonów. Gniew buzował się w niej jak wulkan w każdej chwili mogła wybuchnąć. Mruknęła hasło i weszła do salonu gdzie było  mieszkańców. Nie zważając na szepty Ślizgonów podeszła do Zabiniego.
-Gdzie Malfoy?- warknęła.
-W swoim pokoju. Co się stało?- spytał widząc jej stan.
-Zaprowadź mnie tam- warknęła.
Złapał ją za ramię i zaprowadził do dormitorium.
                                                                * * *
Młody Malfoy leżał na swoim łóżku rozkoszował się chwilą spokoju. Brakowało mu tego. W domu ciągle awantury. Chłopak wiedział, że ojczym znęca się nad matką. Już od bardzo dawno nie widział blasku w jej oczach. Słyszał szloch swojej rodzicielki. Potter bardzo podobnie wyglądała do jej matki. Za to ją nienawidził. Zamknął oczy. Usłyszał otwieranie drzwi i kawałek patyka na swoje oczy. Otworzył gwałtownie oczy. Zobaczył przed sobą Potter.
-Co ty robisz?!- warknął.
-Skrzywdziłeś moją skrzatke baranie!- odeszła kawałek.
Machnęła różdżką, chłopak znalazł się na ścianie. Patrzył na nią z przerażeniem. 
-Laura spokój się!- wkroczył do akcji Zabini.
-Jeszcze jeden ruch a potraktuje się zaklęciem niewybaczalnym!- syknęła.- Draco, Draco… Ze mną się nie zadziera- podeszła do niego- Jeszcze raz dotkniesz moje skrzata albo moich przyjaciół to bez problemu twoja matka będzie szukała dla ciebie trumny! -warknęła i wyszła z dormitorium.
Chłopak upadł na kolana. Nie mógł uwierzyć co to się stało. Jeszcze chwila a po młodym Malfoy zostało byłoby tylko nieużyteczne ciało.
-Nic ci nie jest?- spytał przyjaciel.
-Chyba tak- był w szoku położył się z powrotem na łóżko.
Do ich pokoju wleciała sowa o czarnym upierzeniu. Odwiązał list i dał jej smakołyk. Sowa zabrała smakołyk i odleciała.
Gdy Draco przeczytał liścik. Zbladł jeszcze bardziej. Przyjaciel zabrał od niego liścik p przeczytał go na głos.
-"To jeszcze nie koniec. Godzina 23.30 czwarte piętro. Nikomu nie mów bo pożałujesz"- Zabini odrzucił liścik bo sam z siebie zaczął płonąć.
Pomiędzy chłopakami nastała cisza.
-Idziesz?
-Muszę.- westchnął.
                                      * * *
Gdy złość przeminęła Laura usiadła na schodku od sowiarni. Nie mogła uwierzyć co ona zrobiła. Wzywała na pojedynek Draco Malfoy ! Nagle zaczęło jej się w głowie kręcić. Schowała głowię pomiędzy nogi. W jej głowie panował istna burza…
Niech od razu rzuci nim Avade Kedavra! Będzie spokój ! (S)
Ty tylko o zabijaniu!  (G)
A po co się z takim brzdącem męczyć?! (S)
A potem dożywocie?! (g)
Przesadzasz.. (S)
Ja przesadzam!? Ty jesteś nie wychowanym dzieckiem. Myślisz, że zabijanie załatwi wszystko?! (G)
Uspokójcie się! (H i R)
-Przestańcie!- jęknęła z  bólu dziewczyna.
Dalej nie słyszała kłótni stworzycieli Hogwartu.
-Laura!- podniosła lekko głowę od razu tego pożałowała- Co się stało!?
-…Boli- jęknęła.
Eryk delikatnie podniósł dziewczynę.
-Już… Spokojnie… zaraz będziesz u  pielęgniarki.- zamrugała parę razy i straciła przytomność.- Laura!

                                                                   * * *
Przepraszam, za krótki ale byłam w pracy :( 
Mam nadzieje, że się podoba <3
Jak tam wakacje ? :)

3 komentarze: