Następnego
dnia Laura nie poszła na lekcje z powodu bólu brzucha. Dostała zwolnienie od
pielęgniarki (która do niej przyszłą), że może odpocząć dała jej eliksir
przeciwbólowy i kazała jej wskoczyć do łóżka.
Dziewczyna
nie miała zamiaru tego robić. Wpiła eliksir odczekała aż napój zacznie działać. Ubrała wygodne
spodnie, białą koszulkę i bluzę od przyjaciela. Uśmiechnęła się namyśl o Eryku.
Mocny powiew wiatru zdmuchnął
niesfornego koka Laury. Wkurzona dziewczyna zamknęła książkę " Historie
Hogwartu" i rozpuściła włosy.
Złapała ją gęsia skórka. Michał, który oglądał jak jego przyjaciółka
walczy z ogarnięciem włosów ściągnął bluzę i rzucił jej ubranie. Został w samej
koszuli. Nie odczuwał zimna. Dziewczyna podziękowała i ubrała ją na siebie.
Wyglądała w niej komicznie. Wyglądała jakby nosiła o wiele za dużą sukienkę.
Musiała parę razy podciągać rękawy aby dostrzec swoje maleńkie ręce. Laurze od
razu pokochała tą bluzę.
-Nie oddam ci już jej.- powiedziała
dziewczyna.
-Mam ich wiele- wzruszył ramionami.
-Co za cholerny wiatr!- warknęła
dziewczyna.
-Spokojnie- stanął za nią i zaczął
jej pleść solidne warkocza.
W dzieciństwie siostry zmusiły go aby
plotły im fryzury. Gdy tego nie robił one płakały a on dostawał szlaban.
Uśmiechnął się na to wspomnienie.
Muszę podziękować siostrą za tortury-
pomyślał.
Związał warkocza gumką.
-I jak?- spytał.
-Idealnie. Dziękuje!
-Ty Filch! Pleciesz warkocze? Co ty
baba jesteś?- ten nie odpowiedział, wiedział, że kłótnia z Malfoy'em nie ma
sensu.
-Drętwota! - warknęła.
Strumień zielone światła poleciał
prosto w Draco.
-Zwiewamy- szepnął.
Dziewczyna przytaknęła i zabrała
plecak. Po drodze wrzucając "Historię Hogwartu". Mięśniacy patrzyli
tępo jak ich szef leży bez ruchu. Gdy się ocknął był Laura i Erik byli swoim
domu.
Naciągnęła
pelerynkę niewidkę i wyszła. Różdżkę miała w pogotowiu. W salonie nie było
żadnej duszy. W Hogwarcie trwały lekcje. Wybiegła przez dziurę w ścianę.
Skierowała się do domu Ślizgonów.
* * *
Stanęła
przed wejściem do salonu. Pilnował go krwawy baron. Nie widział jej ale słyszał
-Hasło!-
warknął.
Włos Laurze
zjeżył się na karku.
-Czysta
krew?- spytała.
-No- ukazał
jej wejście do salonu.
Sprawdziła
czy nikt nie idzie i weszła do salonu. Ślizgonie mieszkali w lochach. Urządzony
w brawach srebra i zieleni. Mimo, że mieszkali widzieli błonie. Dzięki magii
oczywiście.
-Gdzie może
być różdżka?- pomyślała.
Zdawała
sobie sprawę, że odnalezienie będzie nie lada wyzwaniem. Sprawdziła czy nikogo
nie było. Ściągnęła pelerynkę niewidkę. Miała prawo tu być, lepsza, niż żadna
wymówka. Zmniejszyła pelerynkę i włożyła
do kieszeni. Podeszła do najbliższego posągu.
-Co ty tu
robisz?- usłyszała ostry głos Draco.
Sparaliżował
ją strach. Nagle świat stanął w miejscu. Cisza.
-Co ty tu
robisz?- wznowił pytanie.
-Mam… prawo
tu być…- powiedziała roztrzęsiony
głosem.
Obróciła się
w jego stronę. Stał oparty o drzwi swoje dormitorium. Przyglądał się jej z
zaciekawieniem.
-Tak?-
podszedł do niej-Jakoś wcześniej cie nie widziałem- stwierdził.
-Nie… było…
kiedy…- patrzyła wszędzie tylko w nie jego oczy.
Zimne oczy
Draco przewiercały jej duszę.
-Po co tu
jesteś?- spytał.
-Szukam…-
nagle dostrzegła Zabiniego- Zabini!- zawołała chłopaka.
Zdziwiony
chłopak podszedł. Nie krył swoje zdziwienia.
-Tak?-
spytał uprzejmie.
-Mogę z tobą
porozmawiać na osobności?- Draco uniósł jedną brew .
-Oczywiście.-
uśmiechnął się.
* * *
-W jakim
celu uciekłaś przed Draco?- spytał.
-Nie
uciekłam przed nim!- oburzyła się- Chciałam się zapytać czy macie może historię
wasze domu.
-Czemu
akurat mnie się pytasz?
-Bo…
wydajesz miły-skłamała.
-Cóż… nie
trudno się zgodzisz- machnął niewidzialnymi włosami.
-To macie tą
historię?- spytała
-Tak. Chodź to ci ją dam…
-Nie to ja
tu poczekam!- w odpowiedzi wzruszył ramionami i wyszedł do salonu.
* * *
-Co
chciała?- spytał wkurzony chłopak.
-Chciała
historię nasze domu.- podszedł do półki i wyciągnął starą, zieloną książkę,
pachniała pleśnią.
-Po co jej?!
-Nie wiem-
przyjaciel wzruszył ramionami.- Nie pytałem.
-Ona coś
knuje…- stwierdził Draco.
-Przesadzasz-
stanął koło przyjaciela.
-Ja nie
przesadzam?!!- warknął.
-Tak- ominął
przyjaciela i bez słowa wyszedł.
* * *
-Proszę-
podał jej śmierdzącą książkę.
-Dziękuje.
To… ja będę szła- skręciła najbliższy korytarz.
Powiększyła
pelerynkę i nałożyła na siebie. Postanowiła zagłębić się w historię Slytherinu.
* *
*
-Mam złe
przeczucia- myślał głośno.
-Na Merlina!
Pomóż mi bo Avade Kedavra nie zadziała
na tą tlenioną fretkę!- szepnął, po czym wszedł do swoje pokoju.
* * *
Położyła
śmierdzącą książkę na biurko. Przebrała
się w pidżamie i wskoczyła do łóżka. Smród książki nie dawał Laurze spać.
-Mrużka!-
zawołała.
Usłyszała
trzask.
-Tak Lauro?-
skrzat usiadł na Łóżku.
-Widzisz tą
książkę?- pokazała zieloną księgę leżącą na biurku-Możesz jakoś ją przeczyścić
aby nie śmierdziała?
-Mam ją
umyć?- spytała, przekręciła śmieszne łebek.
-Nie! Zrób
coś aby ten zapach… no wiesz. Ale postaraj się treści nie zniszczyć nie jest
moja tylko kolegi.
-Kolegi pani
powiada…- uniosła swoją "brew".
-On jest
Ślizgonem!- po Mrużce przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
Miała złe
wspomnienia z Ślizgonami…
Odkąd jest w Hogwarcie uwielbiała
chodzić po korytarz wypełniając zdania dyrektora lub nauczyciela. Jako jedyni
ze skrzatów mają taką fajną pracę. Zgredek pomaga samemu dyrektorowi. Zmądrzał przez ten krótki okres. Mrużka
chodziła do nauczycieli aby dawać im raporty. Uczniowie, który często widzi
witają się z nią. Wiedzą, że dyrektor się nią zajmuje. Ale jej prawowita
właścicielka jest Laura Potter.
Pewnego dnia Dumbledore poprosił
Mrużke aby dała list do Sewerusa, który mieszkał na samym końcu zamku. Szła
jakby była normalny uczniem Hogwartu. Po drodze spotkała parę osób z Ravenclaw.
Przywitała się i szła dalej. Chciała jak najszybciej oddać list i pobawić
(zaopiekować) Feniksem. List miała w swoje sukience. Nie wiadomo skąd wpadła na
ucznia.
-Przepraszam- spuściła głowę, ominęła
ucznia.
-Nie tak prędko!- warknął chłopak.
Skrzatka podniosła głowę. Od razu
rozpoznała młodzieńca. Draco Malfoy. Wysoki jak na swój wiek z zimnymi
niebieskimi oczami chłopak. On też ją rozpoznał. Uśmiechnął się wrednie.
-Twoja pani źle mnie potraktowała…
ostatnio. Ja nie lubię gdy ktoś robi mi coś złego- syknął, wyciągnął różdżkę i
krzyknął- Drętwota!
Zaklęcia czarodziei nie działały tak
jak działają na nich. Jednak skrzatka się przewróciła. Radosny chłopak ruszył
do swojego domu. Upokorzona skrzatka wytarła łzy i pobiegła do profesora Snape.
# # #
Zapukała do drzwi . Usłyszała
"proszę" i weszła. Profesor o
długi [tłustych] czarnych włosach ważył eliksir.
-Co cie Mrużko do mnie sprowadza?-
Sewerus lubił tą skrzatke, była bardzo ciekawa.
Czasem jej tłumaczył jej poszczególne
eliksiry. Chłonęła każdego słowo, szczerze nie jak uczniowie, których uczy.
Tępi baranie! Wyciągnęła list i podała profesorowi.
-List od pana Dumbledora- ukłoniła
się i pobiegła do dyrektora.
Nikomu nie powiedziała o tym zajściu.
* * *
-Mrużko co jest?!-
spytała przerażona dziewczyna gdy zobaczyła łzy skrzatki.
-Nic-
przetarła oczy.
-Jestem
twoją panią więc KAŻĘ ci powiedzieć dlaczego płaczesz- powiedziała surowo.
-Panicz
Malfoy rzucił w… we mnie "Drętwota".
-O nie! Tak
nie będzie. Nie pozwolę aby ktoś rzucał w moją skrzatce- wzięła różdżkę i
kilkoma zaklęciami zamieniła pidżamę w normalne ubrania, narzuciła na siebie
szatę szkolną i wybiegła z pokoju.
-To się źle
skończy- szepnęła skrzatka.
Zabrała
książkę z biurka i z trzaskiem teleportowała.
* * *
Wkurzona
dziewczyna biegła w stronę domu Ślizgonów. Gniew buzował się w niej jak wulkan
w każdej chwili mogła wybuchnąć. Mruknęła hasło i weszła do salonu gdzie
było mieszkańców. Nie zważając na szepty
Ślizgonów podeszła do Zabiniego.
-Gdzie
Malfoy?- warknęła.
-W swoim
pokoju. Co się stało?- spytał widząc jej stan.
-Zaprowadź
mnie tam- warknęła.
Złapał ją za
ramię i zaprowadził do dormitorium.
* * *
Młody Malfoy
leżał na swoim łóżku rozkoszował się chwilą spokoju. Brakowało mu tego. W domu
ciągle awantury. Chłopak wiedział, że ojczym znęca się nad matką. Już od bardzo
dawno nie widział blasku w jej oczach. Słyszał szloch swojej rodzicielki.
Potter bardzo podobnie wyglądała do jej matki. Za to ją nienawidził. Zamknął
oczy. Usłyszał otwieranie drzwi i kawałek patyka na swoje oczy. Otworzył
gwałtownie oczy. Zobaczył przed sobą Potter.
-Co ty
robisz?!- warknął.
-Skrzywdziłeś
moją skrzatke baranie!- odeszła kawałek.
Machnęła
różdżką, chłopak znalazł się na ścianie. Patrzył na nią z przerażeniem.
-Laura
spokój się!- wkroczył do akcji Zabini.
-Jeszcze
jeden ruch a potraktuje się zaklęciem niewybaczalnym!- syknęła.- Draco, Draco…
Ze mną się nie zadziera- podeszła do niego- Jeszcze raz dotkniesz moje skrzata
albo moich przyjaciół to bez problemu twoja matka będzie szukała dla ciebie
trumny! -warknęła i wyszła z dormitorium.
Chłopak
upadł na kolana. Nie mógł uwierzyć co to się stało. Jeszcze chwila a po młodym
Malfoy zostało byłoby tylko nieużyteczne ciało.
-Nic ci nie
jest?- spytał przyjaciel.
-Chyba tak-
był w szoku położył się z powrotem na łóżko.
Do ich
pokoju wleciała sowa o czarnym upierzeniu. Odwiązał list i dał jej smakołyk.
Sowa zabrała smakołyk i odleciała.
Gdy Draco
przeczytał liścik. Zbladł jeszcze bardziej. Przyjaciel zabrał od niego liścik p
przeczytał go na głos.
-"To
jeszcze nie koniec. Godzina 23.30 czwarte piętro. Nikomu nie mów bo
pożałujesz"- Zabini odrzucił liścik bo sam z siebie zaczął płonąć.
Pomiędzy
chłopakami nastała cisza.
-Idziesz?
-Muszę.- westchnął.
* * *
Gdy złość
przeminęła Laura usiadła na schodku od sowiarni. Nie mogła uwierzyć co ona
zrobiła. Wzywała na pojedynek Draco Malfoy ! Nagle zaczęło jej się w głowie
kręcić. Schowała głowię pomiędzy nogi. W jej głowie panował istna burza…
Niech od razu rzuci nim Avade
Kedavra! Będzie spokój ! (S)
Ty tylko o zabijaniu! (G)
A po co się z takim brzdącem męczyć?!
(S)
A potem dożywocie?! (g)
Przesadzasz.. (S)
Ja przesadzam!? Ty jesteś nie
wychowanym dzieckiem. Myślisz, że zabijanie załatwi wszystko?! (G)
Uspokójcie się! (H i R)
-Przestańcie!-
jęknęła z bólu dziewczyna.
Dalej nie
słyszała kłótni stworzycieli Hogwartu.
-Laura!-
podniosła lekko głowę od razu tego pożałowała- Co się stało!?
-…Boli-
jęknęła.
Eryk
delikatnie podniósł dziewczynę.
-Już…
Spokojnie… zaraz będziesz u pielęgniarki.-
zamrugała parę razy i straciła przytomność.- Laura!
* * *
Przepraszam, za krótki ale byłam w pracy :(
Mam nadzieje, że się podoba <3
Jak tam wakacje ? :)
Czekam na następny ^^ A wakacje trochę słabo :/
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze wakacje w moim życiu :)
Kiedy next?
OdpowiedzUsuń