niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział 4

Gdy skończyła się pierwsza lekcja dziewczyna mogła odetchnąć z ulgą. W jej głowie siedziała tajemnicza paczka. Gdy nauczyciel kazał im wyjść pędem odnalazła Eryka i poszli do jej dormitorium. Chłopak zagwizdał zachwycony pokojem przyjaciółki. Usiedli na dwu osobowym łóżku.
-Jak myślisz od kogo może to być?- spytała, wzruszył ramionami.
-Na pewno nie od moich rodziców. Nie masz jakiś kuzynów?
-Nie. Nawet nie wiem. Na pergaminie napisane było; "Twój tata używał ją gdy był mały. Nie otwieraj jej teraz.  Twój przyjaciel.  Jaki przyjaciel??
-Otwórz zaraz się przekonamy- dziewczyna rozerwała papier.
W środku znajdowała się szare peleryna. Zmarszczyła brwi. Chłopak też patrzył na prezent Laury podejrzliwie. Dziewczyna wstała i ubrała. Ze zdziwienia otworzył buzie.
-Nie widać twoje ciała!
-Rzeczywiście- spojrzała na tułów.
Niczego nie było.
-To jest pelerynka niewidka!- krzyknął.
-Pele.. co?- ściągnęła  szatę i rzuciła na łóżko.
-Według legendy zostały podarowane przez  śmierć trzem braciom Peverell. Były częścią jej planu, za pomocą którego chciała zabić każdego, kto chciał przejść przez rzekę, która była bardzo niebezpieczna i nikt jeszcze nie wyszedł z niej żywy. Jednakże bracia Peverell podczas wędrówki odnajdują rzekę, przez którą udaje im się przejść. Wyczarowali silny i wytrzymały most, który zapewnił im bezpieczne przejście. Śmierć rozgniewana, że uszli z życiem postanowiła im dać to, czego sobie zażyczą. Najstarszy brat wybrał różdżkę, której nikt nie pokona, średni poprosił o moc wskrzeszenia swej ukochanej. Najmłodszy zaś chciał coś, dzięki czemu mógłby się schować przed Śmiercią. Te trzy przedmioty tworzą tzw. Insygnia Śmierci. I Śmierć zabrała brata Antiocha, właściciela Czarnej Różdżki, który został zamordowany, a następnie brata Camusa, który popełnił samobójstwo nie mogąc znieść tego, że nie może przywrócić swojej ukochanej do świata żywych. Najpóźniej zabrała Ignotus, który w razie niebezpieczeństwa ukrywał się pod peleryną-niewidką. Po tym, jak "ostatni brat i Śmierć poszli ze sobą razem jak równy z równym" Insygnia Śmierci zaginęły. Według legendy ten, kto zbierze wszystkie 3 Insygnia, zostanie Panem Śmierci. To jest bajka dla dzieci ale prawdziwa. Czarną Różdżkę miał Harry Potter i Lord Voldemort. Kamień wskrzeszenia został zniszczony została pelerynka niewidka, która jest w twoim rękach.
-Czekaj. Więc Harry Potter był Panem Śmierci?
-Tak jak Albus Dumbledore. 
-Ten Albus Dumbledore, który jest naszym dyrektorem?!
-Z tego co wiem prawdziwy Albus umarł na wojnie w 1998.
-Kto więc kto to jest?- chłopak zaczął gorączkowo myśleć.
-Wiem! Mama mi mówiła, że na część poległych, rodzina nazwała swoje dzieci imionami nauczycieli.
-Dziwne.- powiedziała szczerze dziewczyna.
-No trochę- wybuchnął śmiechem.
-Z czego się śmiejesz?- chłopak złapał się za brzuch i ze śmiechu spadł z łóżka.
Dziewczyna zachichotała. Machnęła różdżką i chłopak znowu znalazł się na łóżku.
-Dzięki- przestał się śmiać.
-Powiesz mi o co chodzi?
-Snape miał dziecko ten prawdziwy. Ale jak patrzę na naszego profesora to dziwię się, że ktoś chciał z nim spać.
-Jesteś wredny!- chociaż w duchu dziewczyna przyznawała mu rację.
Jego tłuste włosy mogłyby wypełnić tysiące chlebów.
-Jak już rozmawiamy o Sewerusie to pomożesz mi w wypracowaniu?
-Jasne. Eliksir na kaszel?- przytaknął- Zazdroszczę ci ja mam napisać o Wywarze Żywej śmierci.
-Czemu masz pisać coś na wyższym poziome?
-Bo… a nawet nie wiem. A tak w ogóle zarobiłam dzisiaj 20 punktów.
-Brawo a ja zjadłem dobrą kanapkę- poklepała go po plecach.
-Chodźmy dopiero pierwszy dzień a już mamy tyle zadane!- dziewczyna przewróciła oczami.
                                              * * *
Dopisała ostatnie słowo i stwierdziła, że wypracowanie jest w porządku. Schowała książki (które w ogóle nie używała) i pergaminy do swoje plecaka. Eryk szukał gorączkowo czegoś w książce.
-Skończyłaś?- spytał nie odwracając wzroku od pergaminu.
-Nom. Nudzę się-stwierdziła.
Rozejrzała się po bibliotece. Wszędzie stały zakurzone książki, uczniowie, którzy się pamiętali w poszukiwaniu informacji. Dziewczyna westchnęła. Nagle jej wzrok przykuły dwie dziewczyny,. Gryfonki. Ola dziewczyna o długich brązowych włosach i wielkich brązowych włosach. Sandra o szmaragdowych oczach i blond włosach. Szeptały coś nerwowo koło siebie.   Nie pasują mi te dziewczyny (G)
-Zaraz przyjdę- szepcze.
Wyciągnęła pelerynkę niewidkę i schowała się za regały.  Sprawdziła czy nikt nie patrzy w tą stronę i narzuciła na siebie. Na palcach podeszła do gryfonek.
-Musimy ją obserwować- powiedziała stanowczo Sandra.
-Ale po co?- skrzyżowała ręce.
-Jesteś taka tępa czy udajesz? Jest dziwna- stwierdziła.
-Przestań! Zakochałaś się w Eryku dlatego. Nie zauważa  bo cały czas jest z Laurą.
-To nie o niego chodzi- warknęła.
-A kogo?
-Zamilcz- syknęła.
Odwróciła się na pięcie i wyszła z biblioteki. Ola westchnęła i wyszła za siostrą. Dziewczyna zaczęła się cofać. Na swoją nieumyślną wpadła na kogoś. Ścisnęła mocniej pelerynę i odwróciła się. Eryk stanął zamurowany.
-To ja - szepnęła.
-Laura?- rozejrzał się czy nikt nie patrzy.
-Tak. Weźmiesz mój plecak? Wyjdę na korytarz.- kiwnął głową i ruszył w stronę stołu, gdzie przed chwilą siedział.
Dziewczyna omijając wchodzące do biblioteki ciała wyszła na korytarz. Skryła się za posągiem. Ściągnęła pelerynkę i czekała aż przyjaciel wyjdzie. Gdy wyszedł od razu dopadła się plecaka i schowała pelerynkę. Założyła plecak na ramie i kiwnęła Erykowi, że mogą iść. Szli w milczeniu. Laura gorączkowo analizowała sytuacja, która była raptem 5 minut temu.
Sandra jest zakochana w Eryku ale on ją nie zauważa.
Współczuła Sandrze ale nic na to nie poradzi.
-Powiesz mi o co chodzi?- spytał
-Chciałam tylko zobaczyć czy pelerynka działa- skłamała.
-Aha.- nie uwierzył jej.
-Skończyłeś wypracowanie?
-Tak…
-Kłamiesz.
-Tak.
-Zrobiłeś chociaż połowę?
-Tak.
-Po kolacji ci sprawdzę ty tępy baranie.
-Dziękuje! Ej!- przewróciła oczami.
Stanęli przed portretem Grubej Damy. Eryk powiedział hasło i weszli do salonu lwów. Na wejściu przywitali ich dwa rudzielce.
-Za przejście 5 sykli- powiedział Fred.
-Czemu mamy wam płacić?
-Bo jesteśmy zajebiści?
-Albo jesteście tępi?- popchnęła Freda i weszła w głąb salonu.
-Okres ma czy co?- spytał George do Eryka ten tylko wzruszył ramionami.
                *  *  *
Dziewczyna stanęła przed rycerzem, ukłonił się i pokazał wejście do jej prywatnego dormitorium. Papiery po otwarciu zostały wysprzątane. Rzuciła plecak w kąt i położyła się na łóżku. Lekcja z Ślizgonami była okropna!
(WSPOMNIENIE)
Dziewczyna z puchonami i Ślizgonami czekała przed klasą na nauczyciela. Nikt do niej się nie odzywa. Stała na końcu grupy. Patrzyła jak Hagrid zabiera ogromnego psa do Zakazanego Lasu.
-Ty Potter!- usłyszała głos Draco Malfoy.- Gdzie twój przyjaciel? Odsunął się od ciebie?- milczała- Się nie dziwię taka pusta, głupia dziewczyna jak ty nie będzie miała przyjaciół.
Dziewczyna gdy usłyszała głos swojego wroga założyła maskę, którą uczyła się przed Hogwartem. Zdawała sobie sprawę, że może być poniżana. Patrzyła obojętnie przez okno. Grupka uczniów nastawiła ucho.
-Głucha jesteś?
-Nie, nie jestem. Nie będę na twoje puste teksty odpowiadała bo tylko chcesz zabłysnąć przed swoimi kolegami. Co mają więcej tłuszczu niż mózgu.- zeskoczyła z okno i weszła do klasy bo akurat przyszedł nauczyciel.
                                               *  *  *
Laura usiadła na początku klasy. Po prawej stronie aby mieć dobry widok na Zakazany las.  Nauczyciel runów przedstawił się i zaczął prowadzić lekcje. Po paru minutach dostała liścik. Zgniotła go i położyła na koniec ławki. Co za głupie dzieci! Takie żarty? Na lekcji?!
-Kto mi powie co oznacza eihwaz?
Prościzna! Eihwaz znaczy obrona. (R)  
Laura jako jedyna podniosła rękę.
-Tak Potter?
-Eihwaz znaczy obrona. Proszę pana.
-Obrona przed idiotami takimi jak Laura- dziewczyna siedziała nie wzruszona jej twarz niewykazywana żadnych emocji.
Jednak w środku miała ochotę się rozpłakać. Malfoy nie miał konkretnego powodu aby ją dręczyć nawet jeśli miał to Laura go nie znała.
-Minus 10 dla Ślizgonów. Plus 15 dla Gryfonów. Malfoy jeśli jeszcze raz usłyszę, że obrażana pan Laurę to osobiście pana wyśle do zakazanego lasu jako szlaban- warknął nauczyciel.
(KONIEC WSPOMNIENIA)
Dziewczyna westchnęła i wyszła z dormitorium. W salonie zastała Eryka czytającego książkę. Przysiadła się koło niego.
-Co czytasz?- spytała bo nie widziała tytułu książki.
-"Jak dbać o miotły" Bardzo ciekawa książka.- mruknął.
Znudzona dziewczyna ruszyła do biblioteki. Oczywiście musiała napotkać Malfoy. Ten dzień jeszcze bardziej może być gorszy?
Przeszła koło niego. Gdy myślała, że obejdzie się konfliktu ten złapał ją za nadgarstek i popchnął na ściana. Po drodze wyciągnął różdżkę. Po Laurze przeszły nieprzyjemne dreszcze. Koniec różdżki skierował na gardło dziewczyny. Jego oczy były zimne jak stał.  Stała jak sparaliżowana.
-Posłuchaj mnie dobrze Potter- warknął- Jeśli mój dom będzie tracił przez ciebie punkty do osobiście trafisz do swoim rodziców.
Gdy skończył swój monolog wrócił drogą skąd przyszedł. Dziewczyna upadła na kolana. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że wstrzymywała oddech. Wzięła głęboki oddech i próbowała powstrzymać łzy  napływające jej do oczu. Wytarła łzy i chwiejnym krokiem ruszyła do swojego pokoju. Poszła na kolacje bo bała się go spotkać.  Jej skrzaty przyniosły jej kolację. Dostała też liścik od Eryka z pytaniem czemu nie przyszła. Nie odpisała wzięła gorącą kąpiel, ubrała się w pidżamę i schowała się za pościelą. Z nadzieją, że następny dzień nie przyjdzie tak szybko…
                                                  * *  *
Młody Draco Malfoy wrócił do salonu Ślizgonów na kanapie siedzieli jego "przyjaciele"
-Szefie misja skończona sukcesem?- spytał.
-Tak- dalej miał przed sobą dziewczynę upadają i zanoszącą się płaczem.
Uśmiechnął się chytrze i wszedł do swojego pokoju…
===================================================
Nie wiem co takiego napisać :P

Więc miłego XD 

3 komentarze: