Gdy
skończyła się pierwsza lekcja dziewczyna mogła odetchnąć z ulgą. W jej głowie
siedziała tajemnicza paczka. Gdy nauczyciel kazał im wyjść pędem odnalazła
Eryka i poszli do jej dormitorium. Chłopak zagwizdał zachwycony pokojem
przyjaciółki. Usiedli na dwu osobowym łóżku.
-Jak myślisz
od kogo może to być?- spytała, wzruszył ramionami.
-Na pewno
nie od moich rodziców. Nie masz jakiś kuzynów?
-Nie. Nawet
nie wiem. Na pergaminie napisane było; "Twój tata używał ją gdy był mały. Nie otwieraj jej
teraz. Twój przyjaciel. Jaki
przyjaciel??
-Otwórz
zaraz się przekonamy- dziewczyna rozerwała papier.
W środku
znajdowała się szare peleryna. Zmarszczyła brwi. Chłopak też patrzył na prezent
Laury podejrzliwie. Dziewczyna wstała i ubrała. Ze zdziwienia otworzył buzie.
-Nie widać
twoje ciała!
-Rzeczywiście-
spojrzała na tułów.
Niczego nie
było.
-To jest
pelerynka niewidka!- krzyknął.
-Pele.. co?-
ściągnęła szatę i rzuciła na łóżko.
-Według
legendy zostały podarowane przez śmierć trzem braciom Peverell. Były
częścią jej planu, za pomocą którego chciała zabić każdego, kto chciał przejść
przez rzekę, która była bardzo niebezpieczna i nikt jeszcze nie wyszedł z niej
żywy. Jednakże bracia Peverell podczas wędrówki odnajdują rzekę, przez którą
udaje im się przejść. Wyczarowali silny i wytrzymały most, który zapewnił im
bezpieczne przejście. Śmierć rozgniewana, że uszli z życiem postanowiła im dać
to, czego sobie zażyczą. Najstarszy brat wybrał różdżkę, której nikt nie
pokona, średni poprosił o moc wskrzeszenia swej ukochanej. Najmłodszy zaś
chciał coś, dzięki czemu mógłby się schować przed Śmiercią. Te trzy przedmioty
tworzą tzw. Insygnia Śmierci. I Śmierć zabrała brata Antiocha, właściciela
Czarnej Różdżki, który został zamordowany, a następnie brata Camusa, który
popełnił samobójstwo nie mogąc znieść tego, że nie może przywrócić swojej
ukochanej do świata żywych. Najpóźniej zabrała Ignotus, który w razie
niebezpieczeństwa ukrywał się pod peleryną-niewidką. Po tym, jak "ostatni
brat i Śmierć poszli ze sobą razem jak równy z równym" Insygnia Śmierci
zaginęły. Według legendy ten, kto zbierze wszystkie 3 Insygnia, zostanie Panem Śmierci. To jest bajka dla dzieci ale
prawdziwa. Czarną Różdżkę miał Harry Potter i Lord Voldemort. Kamień
wskrzeszenia został zniszczony została pelerynka niewidka, która jest w twoim
rękach.
-Czekaj.
Więc Harry Potter był Panem Śmierci?
-Tak jak
Albus Dumbledore.
-Ten Albus
Dumbledore, który jest naszym dyrektorem?!
-Z tego co
wiem prawdziwy Albus umarł na wojnie w 1998.
-Kto więc
kto to jest?- chłopak zaczął gorączkowo myśleć.
-Wiem! Mama
mi mówiła, że na część poległych, rodzina nazwała swoje dzieci imionami
nauczycieli.
-Dziwne.-
powiedziała szczerze dziewczyna.
-No trochę-
wybuchnął śmiechem.
-Z czego się
śmiejesz?- chłopak złapał się za brzuch i ze śmiechu spadł z łóżka.
Dziewczyna
zachichotała. Machnęła różdżką i chłopak znowu znalazł się na łóżku.
-Dzięki-
przestał się śmiać.
-Powiesz mi
o co chodzi?
-Snape miał
dziecko ten prawdziwy. Ale jak patrzę na naszego profesora to dziwię się, że
ktoś chciał z nim spać.
-Jesteś
wredny!- chociaż w duchu dziewczyna przyznawała mu rację.
Jego tłuste
włosy mogłyby wypełnić tysiące chlebów.
-Jak już
rozmawiamy o Sewerusie to pomożesz mi w wypracowaniu?
-Jasne.
Eliksir na kaszel?- przytaknął- Zazdroszczę ci ja mam napisać o Wywarze Żywej
śmierci.
-Czemu masz
pisać coś na wyższym poziome?
-Bo… a nawet
nie wiem. A tak w ogóle zarobiłam dzisiaj 20 punktów.
-Brawo a ja
zjadłem dobrą kanapkę- poklepała go po plecach.
-Chodźmy
dopiero pierwszy dzień a już mamy tyle zadane!- dziewczyna przewróciła oczami.
*
* *
Dopisała
ostatnie słowo i stwierdziła, że wypracowanie jest w porządku. Schowała książki
(które w ogóle nie używała) i pergaminy do swoje plecaka. Eryk szukał gorączkowo
czegoś w książce.
-Skończyłaś?-
spytał nie odwracając wzroku od pergaminu.
-Nom. Nudzę
się-stwierdziła.
Rozejrzała
się po bibliotece. Wszędzie stały zakurzone książki, uczniowie, którzy się
pamiętali w poszukiwaniu informacji. Dziewczyna westchnęła. Nagle jej wzrok
przykuły dwie dziewczyny,. Gryfonki. Ola dziewczyna o długich brązowych włosach
i wielkich brązowych włosach. Sandra o szmaragdowych oczach i blond włosach.
Szeptały coś nerwowo koło siebie. Nie pasują mi te dziewczyny (G)
-Zaraz
przyjdę- szepcze.
Wyciągnęła
pelerynkę niewidkę i schowała się za regały.
Sprawdziła czy nikt nie patrzy w tą stronę i narzuciła na siebie. Na
palcach podeszła do gryfonek.
-Musimy ją
obserwować- powiedziała stanowczo Sandra.
-Ale po co?-
skrzyżowała ręce.
-Jesteś taka
tępa czy udajesz? Jest dziwna- stwierdziła.
-Przestań!
Zakochałaś się w Eryku dlatego. Nie zauważa
bo cały czas jest z Laurą.
-To nie o
niego chodzi- warknęła.
-A kogo?
-Zamilcz-
syknęła.
Odwróciła
się na pięcie i wyszła z biblioteki. Ola westchnęła i wyszła za siostrą.
Dziewczyna zaczęła się cofać. Na swoją nieumyślną wpadła na kogoś. Ścisnęła
mocniej pelerynę i odwróciła się. Eryk stanął zamurowany.
-To ja -
szepnęła.
-Laura?-
rozejrzał się czy nikt nie patrzy.
-Tak.
Weźmiesz mój plecak? Wyjdę na korytarz.- kiwnął głową i ruszył w stronę stołu,
gdzie przed chwilą siedział.
Dziewczyna
omijając wchodzące do biblioteki ciała wyszła na korytarz. Skryła się za
posągiem. Ściągnęła pelerynkę i czekała aż przyjaciel wyjdzie. Gdy wyszedł od
razu dopadła się plecaka i schowała pelerynkę. Założyła plecak na ramie i
kiwnęła Erykowi, że mogą iść. Szli w milczeniu. Laura gorączkowo analizowała
sytuacja, która była raptem 5 minut temu.
Sandra jest
zakochana w Eryku ale on ją nie zauważa.
Współczuła
Sandrze ale nic na to nie poradzi.
-Powiesz mi
o co chodzi?- spytał
-Chciałam
tylko zobaczyć czy pelerynka działa- skłamała.
-Aha.- nie
uwierzył jej.
-Skończyłeś
wypracowanie?
-Tak…
-Kłamiesz.
-Tak.
-Zrobiłeś chociaż
połowę?
-Tak.
-Po kolacji
ci sprawdzę ty tępy baranie.
-Dziękuje!
Ej!- przewróciła oczami.
Stanęli
przed portretem Grubej Damy. Eryk powiedział hasło i weszli do salonu lwów. Na
wejściu przywitali ich dwa rudzielce.
-Za
przejście 5 sykli- powiedział Fred.
-Czemu mamy
wam płacić?
-Bo jesteśmy
zajebiści?
-Albo
jesteście tępi?- popchnęła Freda i weszła w głąb salonu.
-Okres ma
czy co?- spytał George do Eryka ten tylko wzruszył ramionami.
* * *
Dziewczyna
stanęła przed rycerzem, ukłonił się i pokazał wejście do jej prywatnego dormitorium.
Papiery po otwarciu zostały wysprzątane. Rzuciła plecak w kąt i położyła się na
łóżku. Lekcja z Ślizgonami była okropna!
(WSPOMNIENIE)
Dziewczyna z
puchonami i Ślizgonami czekała przed klasą na nauczyciela. Nikt do niej się nie
odzywa. Stała na końcu grupy. Patrzyła jak Hagrid zabiera ogromnego psa do
Zakazanego Lasu.
-Ty Potter!-
usłyszała głos Draco Malfoy.- Gdzie twój przyjaciel? Odsunął się od ciebie?-
milczała- Się nie dziwię taka pusta, głupia dziewczyna jak ty nie będzie miała
przyjaciół.
Dziewczyna
gdy usłyszała głos swojego wroga założyła maskę, którą uczyła się przed
Hogwartem. Zdawała sobie sprawę, że może być poniżana. Patrzyła obojętnie przez
okno. Grupka uczniów nastawiła ucho.
-Głucha
jesteś?
-Nie, nie
jestem. Nie będę na twoje puste teksty odpowiadała bo tylko chcesz zabłysnąć
przed swoimi kolegami. Co mają więcej tłuszczu niż mózgu.- zeskoczyła z okno i
weszła do klasy bo akurat przyszedł nauczyciel.
* * *
Laura
usiadła na początku klasy. Po prawej stronie aby mieć dobry widok na Zakazany
las. Nauczyciel runów przedstawił się i
zaczął prowadzić lekcje. Po paru minutach dostała liścik. Zgniotła go i
położyła na koniec ławki. Co za głupie
dzieci! Takie żarty? Na lekcji?!
-Kto mi
powie co oznacza eihwaz?
Prościzna! Eihwaz znaczy obrona. (R)
Laura jako
jedyna podniosła rękę.
-Tak Potter?
-Eihwaz
znaczy obrona. Proszę pana.
-Obrona
przed idiotami takimi jak Laura- dziewczyna siedziała nie wzruszona jej twarz niewykazywana
żadnych emocji.
Jednak w środku
miała ochotę się rozpłakać. Malfoy nie miał konkretnego powodu aby ją dręczyć
nawet jeśli miał to Laura go nie znała.
-Minus 10
dla Ślizgonów. Plus 15 dla Gryfonów. Malfoy jeśli jeszcze raz usłyszę, że
obrażana pan Laurę to osobiście pana wyśle do zakazanego lasu jako szlaban-
warknął nauczyciel.
(KONIEC WSPOMNIENIA)
Dziewczyna
westchnęła i wyszła z dormitorium. W salonie zastała Eryka czytającego książkę.
Przysiadła się koło niego.
-Co czytasz?-
spytała bo nie widziała tytułu książki.
-"Jak
dbać o miotły" Bardzo ciekawa książka.- mruknął.
Znudzona
dziewczyna ruszyła do biblioteki. Oczywiście musiała napotkać Malfoy. Ten dzień jeszcze bardziej może być gorszy?
Przeszła
koło niego. Gdy myślała, że obejdzie się konfliktu ten złapał ją za nadgarstek
i popchnął na ściana. Po drodze wyciągnął różdżkę. Po Laurze przeszły
nieprzyjemne dreszcze. Koniec różdżki skierował na gardło dziewczyny. Jego oczy
były zimne jak stał. Stała jak
sparaliżowana.
-Posłuchaj
mnie dobrze Potter- warknął- Jeśli mój dom będzie tracił przez ciebie punkty do
osobiście trafisz do swoim rodziców.
Gdy skończył
swój monolog wrócił drogą skąd przyszedł. Dziewczyna upadła na kolana. Dopiero
teraz uświadomiła sobie, że wstrzymywała oddech. Wzięła głęboki oddech i
próbowała powstrzymać łzy napływające
jej do oczu. Wytarła łzy i chwiejnym krokiem ruszyła do swojego pokoju. Poszła
na kolacje bo bała się go spotkać. Jej
skrzaty przyniosły jej kolację. Dostała też liścik od Eryka z pytaniem czemu
nie przyszła. Nie odpisała wzięła gorącą kąpiel, ubrała się w pidżamę i
schowała się za pościelą. Z nadzieją, że następny dzień nie przyjdzie tak szybko…
* * *
Młody Draco
Malfoy wrócił do salonu Ślizgonów na kanapie siedzieli jego
"przyjaciele"
-Szefie
misja skończona sukcesem?- spytał.
-Tak- dalej
miał przed sobą dziewczynę upadają i zanoszącą się płaczem.
Uśmiechnął
się chytrze i wszedł do swojego pokoju…
===================================================
Nie wiem co
takiego napisać :P
Więc miłego
XD
Super rozdział ♥♡
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńSuper Ciołku ;* ❤
OdpowiedzUsuń