LAURA
W ciszy szli
do gabinetu dyrektora. Laura miała dużo pytań.
Po co chcę mnie widzieć dyrektor?
To było
jedno z nich. Nagle starsza kobieta skręciła w nieznany jej kierunek i machnęła
ręką w jej stronę. Zaskoczona dziewczyna cofnęła się o krok.
-No dalej
Laura- powiedziała zniecierpliwiona Minerwa- Dyrektor czeka w tej klasie
-Czemu nie w
gabi...
-Bo musi coś
ci pokazać- przerwała jej.
Dziewczyna
czuła, że zaraz coś się stanie złego. Dla pewności wyciągnęła różdżkę z
kieszeni. Opiekunka popchnęła ją do środka i zamknęła za sobą drzwi. W klasie
panował półmrok. Obróciła się do opiekunki.
-Go tu nie
ma- mruknęła.
-Witaj
Laura. Miło cie widzieć- włosy stanęły jej dęba.
Ten głos…
Bardzo go dobrze znała. Chociaż go nigdy nie słyszała.
-Voldemort-
warknęła.
-Tak to ja…-
z cienia wyłonił się paskudny gat.
Nagle
Minerwa rozpłynęła się. Laura wskoczyła za biurko. Teraz wszystko zrozumiała.
Te wszystkie zachowania opiekunki. To była Iluzja.
-Spokojnie
nic ci nie zrobię.
-Ta jasne. A
ja jestem księżniczką Slytherinu- warknęła.
-Pasowałabyś
tam- wybuchnął śmiechem.
Kątem oka
wyjrzała za biurko. Lord Voldemort stał na końcu klasy. Bawił się swoją
różdzką, która w niektórych miejscach emitowała blaskiem
-Widzę, że
zerkasz na moją nową różdżkę- powiedziała z dumą – Jest ona najpotężniejsza na
świecie.
-Kłamiesz-
palnęła.
Od razu
skarciła się za swój język. Nie chciała go denerwować zwłaszcza, że miała
najgorsza pozycje.
-Chcesz się
przekonać?- uśmiechnął się.
Dalej
dziewczyna nie słyszała bo za drzwiami pojawił się huk, który rozwalił drzwi.
Lord Voldemort w jednej chwili znalazł się koło
dziewczyny. Złapał za kark i obrócił w stronę drzwi przez które w biegł
Albus z Minerwą.
-Zostaw ją
Tomie- dyrektor uniósł różdżkę.
-Albusie
kopę lat. Wyładniałeś- wyszczerzył się.
Przycisnął
różdżkę to obojczyka dziewczyna, wrzasnęła z bólu.
-To moje
ostatnie słowo Tomie. To nasza walka.
-Mylisz się
Albusie ta dziewczyna jest moim kluczem do zwycięstwa.
-Albusie…
Co my…- zaczęła Minerwa.
-Cicho-
uciszył ją.
-Albusie,
przyjacielu. Jestem ci wdzięczny za tą
widzi tę ale muszę…
-Drętwota!-
za drzwi wybiegł wściekły Eryk.
Lord
Voldemort popchnął dziewczynę z taką siłą, że aż zatrzęsła się klasa. Bez
problemu odrzucił zaklęcie. Machnął szatą i zniknął w mroku. Eryk, Minerwa i Albus rzucili się do
dziewczyny. Dyrektor szybko określił jej stan.
-Ma połamane
wszystkie kości musimy ją zabrać do skrzydła.. Nie do lochów.- Minerwa kiwnęła.
Użyła
zaklęcia MOBILICORPUS (zaklęcie umożliwiające przenoszenie
nieprzytomnej osoby, jakby niewidzialne sznurki pociągały za przeguby, szyję i
kolana. ) Podniosła delikatnie różdżkę przez co ciało dziewczyny uniosło
się. Minerwa wyszła pierwsza z Laura. Dyrektor zmusił chłopaka na pozostanie w
klasie.
-Czego?-
warknął- Przepraszam- powiedział gdy ujrzał spojrzenie dyrektora.
-Chcę ci
podziękować- oświadczył.
-Dlaczego?-
spytał zaskoczony.
-Dzięki
tobie mogliśmy uratować Laura.
-Ale… przeze
mnie ma w s z y s t k i e kości złamane.- oznajmił ponuro.
-Eryku
wolisz, żeby umarła?- zaprzeczył- No widzisz? Nie masz powodu do zmartwień.
-Łatwo
powiedzieć- mruknął.-Mogę wrócić do loch?- kiwnął- Dziękuje.
Obrócił się
na pięcie i wyszedł.
***
MINERWA
Minerwa
ułożyła dziewczynę na łóżku. Poprosiła profesora Snape o przyprowadzenie
pielęgniarki. Znajomi Laury Potter dopytywali
się co się działo. Kobieta za wiele nie mogła powiedzieć aby nie powstała nie
potrzebna panika.
-Był mały
wypadek- jeśli to wypadkiem można nazwać-
Ma połamane kości.
-Wyjdzie z
tego?- spytała Sandra.
-Tak-
powiedziała po dłuższej chwili- Proszę jej nie dotykać.
-Minerwo
Albus chcę widzieć wszystkich nauczycieli w swoim gabinecie- do Sali wszedł
Snape z pielęgniarką, która od razu zajęła pacjentką.
-Dobrze
Sewerusie. A gdzie jest Eryk?- rozejrzała się po Sali.
-Fred,
George idźcie go poszukać. Jeśli zajdzie potrzeba użyjcie swoim wynalazków- kiwnęli głowami i pognali.
-Draco,
Zabini, Sandra, Ola, Weronika, Anna, Kinga wyczarujcie Patronusy- kiwnęli
głowami.
-Na razie
lekcje zostaną odwołane. Ale powinny zaraz powrócić więc proszę się cieszyć-
warknął Snape- Prefekci proszę pilnować maluchów.
-Ta jest!-
krzyknęli.
BLIZNIACY
Szli
korytarzami Hogwartu w poszukiwaniu Eryka, którego Na złość nie ma. Od czasu do
czasu wymieniali się uwagami gdzie może znajdować się znajdować ten pajac.
-Jak go
znajdę to zamienię do w skrzata- warknął George.
-Ja też.
Gdzie ten pajac może być?
-Biblioteka-
powiedziała po chwili, jednocześnie.
Skręcili
prawo i biegiem skierowali się do pomieszczenia. Trafili w dziesiątkę. Chłopak
był w dziale księg zakazanych. Pod pachą trzymał pelerynę niewidkę.
-Stary
wszędzie cie szukamy.
-Wybaczcie.
Pomożecie mi?- przeczesał swoje krukoczarne włosy.
-Po co
robisz ten stos?- spytał Fred.
-Potrzebujemy
zaklęć! A w dziale jest ich najwięcej. A pelerynką niewidką możemy je ukryć.-
wskazał palcem na pelerynkę.
-Skąd ją
wytrzasnąłeś?- dopytywał się Fred, George zaczął szukać odpowiednich ksiąg
-To Laury-
kiwnął, że rozumie.- Pomożecie?
- Jasne- wzruszył ramionami.
ERYK
Po paru
minutach każdy dźwigał stos książek w swoich dłoniach. Książki, które się nie
zmieściły zostały przenoszone przez zaklęcie. Księgi zakazane Eryk zakrył je pelerynką
niewidką. Wyszli na korytarz, skierowali się prosto do schronienia.
-To jak z
tymi składnikami? Sewerus da nam je? A może sam je wywarzy?- jak zwykle Fred
zadał najwięcej pytań.
-Nie wiem
czy możemy na niego liczyć- powiedział zgodnie z prawdą chłopak o krukoczarnych
włosach- Jedna z gryfonem ma dostarczyć składniki… Jak jej na imię…?
-Kinga-
powiedział za stosu George, który wziął najwięcej ze wszystkich książek.
-A
Kinga. No to jej ojciec da jej kilka
paczek składników….
-A Sandra
wraz z Olką je uwarzą.
-Tak. –
otworzyli drzwi.
Wszystkie
głowy skierowały się w stronę trójki przyjaciół. Bez słowa położyli księgi na
stół. Chłopak złapał pelerynkę niewidkę i odkrył resztę książek. Kara i Arian (prefekci) podeszli do chłopaków.
-To możemy
je przejrzeć?
-Dacie sobie
radę sami?
-Kacper,
Adrian, Anna, Staszek, Olka!- zawołał ich Kara- Pomóżcie nam!
-George,
Fred ja idę do Laury- obrócił się na pięcie i ruszył do dziewczyny.
Koło dziewczyny siedzieli Zabini i Draco. Eryk zdenerwował się ale po sobie tego nie
pokazał albo próbował. Nie zauważyli go, Dopiero jak się odezwał.
-Jaki jest
stan?- starał się mówić z obojętnością.
-Wszystkie
kości oprócz kończyn dolnych nie
zrosły się- stwierdził smutno Draco.
-Czemu?-
spytał zaskoczony Eryk.
-Tego nikt
nie wie. Minerwa ma przypuszczenie, że Lord Voldemort maczał w tym palce.
-Czyli…
-Nie może
chodzić, ani stać, jedynie leżeć. Chyba, że ma tyle w sobie siły, że będzie
potrafiła usiąść.
Chłopak
siedział wpatrzony w dziewczynę. Był smutny i wściekły na Sam-wiesz-kogo.
Obiecał sobie, że się zemści.
-Lecą!-
krzyknęła Kinga.
Spojrzał w
tą stronę. Kilkadziesiąt sów leciało to otwartego okna. Trzymając przeróżne
wielkości paczki.
-Kinga
mówiłaś, że one mogą dopiero jutro przylecieć!- powiedział Allan z śliz gonów.
Wzruszyła
jedynie ramionami.
-Córeczka
tatusia- posłała mu całusa. – Sandra, Ola!
-Dużo tego-
Sandra rozejrzała się wokół.
-Wiem!-
powiedziała z dumą- Są tutaj wszystkie sowy z Hogwartu i mojego tatusia. Musimy
odebrać paczki bo dopiero to pierwsza partia.
-Na Merlina!-
wzniósł ręce do góry.
Uczniowie zaczęli odwiązywać paczki od nóżek
sów, które zaczęły się poważnie niecierpliwić. Parę osób zostało dziobniętych
do krwi. Nie obyło się bez śmiechów.
-Nie wiem
jak wy ale ja bym to schował wiecie jacy są nauczyciele zwłaszcza tłusto włosy-
Zabini zakrył się swoją niewidzialną peleryną i zaczął się wpatrywać złowrogo
na ludzi w około.
-A umie ktoś
wyczarować dodatkowy pokój?- spytała Ola.
-Ja. To jaki
kolor ściany?- spytał Draco.
-Czy to
ważne?- burknął Eryk.
-Jako osoba,
która ma WYCZAROWAĆ pokój muszę wiedzieć
takie rzeczy, Eryku.
-No dobra!-
warknął- Różowy.
-Co?-
wybuchnął śmiechem.- Pojebało cie? Może biszkoptowy?
-Też może
być –parsknął śmiechem.
Draco stanął
przed ścianą, która nie posiadała żadnych obrazów, posągów bądź półek na
książek.
-Bibbidi-Bobbidi-Boo!-
po paru minutach stania Draco z uniesioną różdzką pojawiły się drzwi
przypominające wejście do klasy.- Proszę wchodzić. Zapraszam. Buty proszę
zostawiać na wycieraczce bo jak nie to wpierdziel. Ta zasada się dotyczy
chłopców, dziewczyny zostaną obrzucone balonami z wodą.
Grupa
uczniów (Sandra, Ola, Kinga, Allan, Fred, George, Zabini, Draco, Fred, George,
Eryk) weszła do dużego pomieszczenia.
-Brawo ty-
zaczął bić brawo Eryk.
-Brawo ja-
wypiął dumnie pierś.
-To
przenosimy paczki?- spytała Sandra.
-A może
tak Bibbidi-Bobbidi-Boo?- zasugerował
Zabini.
-No dobra.
Machnęli
różdżkami. Po chwili wszystkie paczki, księgi pojawiły się w tajemniczym
pokoju.
-Potrzebujemy
jeszcze kociołka i innych rzeczy…- zaczęła Ola.
-Spokojnie
tatuś już nam to wysłał powinno być jutro- uspokoiła ich gryfonka.
-Ja bym tu
dodał parę sof i stół- rzekł Eryk.
Machnął swoją
różdżką. Po chwili z domów (gryfonów, śliz gonów, puchonów, krukonów) pojawiły
się sofy, regały i stoliki.
-No i
fajnie- powiedział Zabini.
-Jestem
głodny- stwierdził Eryk.
-TY ZAWSZE
JESTEŚ GŁODNY- powiedzieli bliźniacy, którzy stali cicho obserwując wszystko.
-Wcale nie!-
oburzył się.
-Dam sobie
rękę lewą uciąć, że kłamiesz- powiedział George.
-A nie
lepiej lewą? Nie musiałbyś pisać.- stwierdził Fred.
-W sumie-
wzruszyli ramionami.
* * *
Rok szkolny
zakończył się przerażająco szybko. Zaczęły się wakacje. Uczniowie z Hogwartu
powinni odpoczywać w swoim bezpiecznych domach lecz siedzieli w szkole, pilnie
się ucząc. Siódmo klasiści powinny
wyruszyć w świat w poszukiwaniu pracy, rodziny ale nie chcieli bo zdawali
sobie sprawie, ze każda pomoc nadchodzącej wojny będzie potrzebna. Minerwa wraz
z Albusem poprosiła o pomoc inne szkoły o pomoc. Dyrektorzy mieli duży dług u
Hogwarsistów, więc wysłali swoich uczniów i nauczycieli do Hogwartu. Wszystkie
nieużywane klasy zaczęły tętnic życiem. Było tyle uczniów, że Albus Dumbledore
musiał powiększyć wielką salę kilkakrotnie.
Laura też „chodziła” na zajęcia.
Kończyny dolne w ogóle się nie chciały zrosnąć. Więc musiała być noszona
przez przyjaciół do klas. Mieli szczęście, ze dziewczyna była leciutka jak
piórko.
Każdy siedział jak na szpilkach. W każdej chwili spodziewali
się ataku ze strony Lorda Voldemorta lecz jego plan szedł zgodnie z planem….
-------------------------------------------------------------------------------
Już niedługo historia dobiegnie końca :P Szybko jakoś 0.0 Ale już dziś (jeśli czas okaże się łaskawy) stworze nowe bloga xD O Malecu i…. (tajemnica) ^^ Będzie ona dość długa bo już większą cześć mam zaplanowaną :D Będzie dużo kaczek xDD Kto czytał DA i DM będzie wiedział o co chodzi <3
Jak zwykle super!
OdpowiedzUsuńCo to jest DA i DM?
DA- Dary Anioła
OdpowiedzUsuńDM- Demoniczne Maszyny.
Są to książki Cassandry Clare :)
Nie będzie ci za wiele opowiadać lepiej je przeczytać <3
PISZ SZYBKO NEXT!
OdpowiedzUsuńALBO NIE BO ZARAZ BĘDZIE KONIEC WIĘC NIE ALE LEPIEJ PISZ BO NIE MAM CO CZYTAĆ ;----;;
:*
OdpowiedzUsuń