KOLEJNY
DZIEŃ.
Kolejny
dzień zapowiadał się bezchmurnie. Słońce świeciło, ptaszki śpiewały. Czyżby
lato nie chciało wpuścić jesieni na swoje miejsce? Uczniowie rozkoszowali się
ostatnimi promieniami słońca. Laura samotnie siedziała na błonach. Eryk obraził
się na nią. Fred, George zajmowali się swoimi dziewczynami. Aniela i Rozalia odrabiały
zadane przez nauczycieli lekcje.
Laura ze
smutkiem przeglądywała się uczniom. Dziewczyny plotkowały. Chłopcy jak zwykle
rozmawiali o najbliższym meczu. Laura pozazdrościła im tego. Wstała i
skierowała się do zamku. Uczniowie odprowadzają ją wzrokiem. Parę razy
usłyszała " Bliznowata", "Bez przyjaciół". Szła dumnie albo
chociaż próbowała. Portrety spojrzały na dziewczynę. Na to tylko wzruszyła
ramionami. Przed nią pojawił się Bezgłowy Nick.
-Witaj
Bezgłowy Nicku- uśmiechnęła.
-Moje
poszanowanie dla pani- ukłonił się- Czemu panienka nie jest na dworze jest taka
piękna pogoda?
-Muszę
lekcję odrobić. - skłamała.
Lekcje miała
odrobione zrobiła je na lekcji gdy nauczyciele nie patrzyli z pomocą Roweny,
która coraz mnie się odzywała. W ogóle stworzyciele coraz mniej się odzywają.
Czasem słyszała w swojej głowie jakieś parsknięcia gdy przechodziła po
poszczególnych pomieszczeniach. Może tam ma zacząć szukać?
-Ach..
lekcję! Nie będę ci przeszkadzał- ukłonił się i poleciał w stronę Wielkiej
Sali.
Uśmiechnęła
się smutno i ruszyła w tłum uczniów.
W pokoju
zastała kartkę zaadresowaną do niej. Zdziwiona rozejrzała się wokół. Niczego
nie dostrzegała dziwne. Tylko otwarte okno a była pewna na 100 %, że je
zamykała. Zamknęła na zasuwkę okno i
otworzyła list.
Jeśli chcesz spotkać jeszcze swoje
przyjaciela przyjdź o północy do pustej klasy na czwartym piętrze. Bądź sama.
P.P.
Dziewczyna
odrzuciła kartkę, która zajarzyła się ogniem. Zaczęła się trząść. Do północy
miało dużo czasu. Nałożyła maskę obojętności i zaczęła pytać przyjaciół czy nie
widzieli Eryka. Niestety odpowiedź ją niezadowoliła wręcz przerażała. Gdy
spytała wszystkich ruszyła do biblioteki. Biblioteka od zawsze była ulubionym
miejsce Laury. Mogła się wyciszyć, odpocząć, poczytać. Lecz dzisiaj nie było to
możliwe. Przy stolikach siedzieli Ślizgoni. A dokładnie Draco Malfoy i Zabini
Blaisie. Kiwnęła głową na przywitanie. Wzięła najbliższe książki o obronie i
zaczęła je wertować. Starała się wszystko zapamiętać. Nie wiedziała jakie
zaklęcia się jej przydadzą…
SERPENSORTIA - zaklęcie, które wyczarowuje węża z różdżki.
PROTEGO - zaklęcie tarczy, powoduje
wytworzenie tarczy ochronnej, która odbija zaklęcia
PETRIFICUS TOTALUS - zaklęcie Pełnego
Porażenia Ciała, powoduje petryfikację czyli paraliż całego ciała (totalna
petryfikacja).
-Lauro co
robisz?- podniosła wzrok nad książki.
Przed nią
stał Zabini. Cały w skowronkach z porównaniem do Draco, który odrabiał pracę
domową.
-Eh… Hm…
Uczę się.
-Z czego?-
zabrał się jej książkę.
-Ej!-
próbowała zabrać mu książkę z marnym skutkiem.
Przeklinała
swój wzrost. Zabini wybuchnął śmiechem
widząc starania dziewczyny. Cała czerwona skrzyżowała ręce.
-Możesz mi
oddać książkę? Proszę.- powiedziała z naciskiem słowo "Proszę"
-No.. Nie
wiem. A dostane buziaka?- wystawił policzek.
Draco
prychnął. Zabini na niego spojrzała. Draco puknął palcami o czoło. Ten tylko
przewrócił oczami. Laura zrobiła czego nikt się nie spodziewał. Walnęła go
brzuch z łokcia. Zaskoczony chłopak zgiął się w pół. Wypuszczając książkę z
dłoni. Złapała książkę i pobiegła do Dracona. Chłopak widząc to sytuacje
wybuchnął śmiechem przez co stracił równowagę i spadł z krzesła. Dziewczyna
musiała cofnąć się w bok aby nie Draco na nią nie spadł. Bibliotekarka widząc wygoniła grupę łobuzów. Na szczęście
Laurze udało się wypożyczyć książkę.
-Przez was
durnie nie mam jak zrobić pracy domowej!- warknął Draco.
-Trzeba było
się nie śmiać. JA TYLKO CHCIAŁAM ODZYSKAĆ KSIĄŻKĘ. To wina Zabiniego.
-Z tym się
zgodzę z Tobą Potter.
-Jak miło-
powiedziała sarkastycznie. -Wybaczcie ale muszę już iść- odwróciła się na
pięcie i skierowała się dormitorium.
-Wybaczcie
ale muszę iść- przedrzeźnił ją Draco udając Laurę.
Zabini wybuchnął
śmiechem.
-Kochasz ją.
-Tak.
Czekaj.. co?- spytał zaskoczony.
-Nic.
-Aha.-powiedział
zdumiony Draco.- Dasz mi przepisać pracę domowe?
-Ale mam
źle.
-Trudno się
mówi- wzruszył ramionami.
* * *
Siedziała w
swoim dormitorium i zapamiętywała konstrukcje sufitu. Starała się wszystko
zapamiętać. Mógłby to jest ostatnia noc. Westchnęła. Przewróciła się na bok. Jej wzrok przykuła szkatułka, do której
włożyła połówkę różdżki. Wyciągnęła ją i zbliżyła do swoje. Nie wiele się w
sumie różniły. Jedynie wielkością. Nagle Laurę olśniło. Rzuciła różdżki na
poduszkę i podeszła do biurka. Otworzyła szufladę i odnalazła maleńką
książeczkę wielkości jej dłoni. Odnalazła stronę i zaczęła głośno czytać.
{ZAKLĘCIĘ ZOSTAŁO ZMIENIONE NA RZECZ OPOWIADANIA}
Priori Incantatem- jest to bardzo stare zaklęcie, wymyślone w czasach
założycieli Hogwartu. Nikt dokładnie nie wiadomo kto jest jego twórcą.
Wszystkie podpisy zostały zmazane. Wiele wielkich czarodziei próbowało odczytać
zapis. Z marnym skutkiem. Jest to zaklęcie wiążące dwie różdżki do siebie.
TYLKO dwa rdzenie mogą się do siebie połączyć. Rdzenie nie podobne mogą zabić
czarodzieja lub zniszczyć różdżkę. Odnotowano parę przypadków. Ministerstwo
Magii zakazało tego zaklęcia. Jego użycie jest surowo zabronione. Lecz na obszarach szkoły jest to możliwie.
Nikt dokładnie nie wie dlaczego.
P.Ż.
-Co to może
być P.Ż?- potarła dłonią brodę- Pokój życzeń!- pisnęła radosna.
Wyciągnęła
plecak. Włożyła pelerynkę niewidkę, połówkę różdżki. Swoją różdżkę włożyła do
kieszeni. Spojrzała na zegarek. Zaraz zaczynała się kolacja. Westchnęła i
ruszyła na kolacje i pustym żołądkiem nie mogła racjonalnie myśleć. Ściągnęła
plecak i położyła go między nogi. Spojrzała na
drzwi, miała nadzieje, że ujrzy czuprynę chłopaka. Westchnęła i zaczęła
skubać Tosta.
*
* *
Przeszłą
trzy raz koło drzwi, który miały ukazać drzwi. Za czwartym razem drewniane
drzwi pojawiły się. Odetchnęła z ulgą. Poprawiła plecak i weszła. Pomieszczenie wypełnione były księgami. Na
samym środku stało naczynie napełnione wodą. Zdziwiona dziewczyna podeszła do
naczynia. Była wypełniona wodą. Koło
naczynia były kamień o czerwonej barwie.
Złapała kamień był wielkości jej dłoni.
-Witaj
Lauro- powiedział znajomych głos.
Dziewczyna
cofnęła się z przerażenia. Przed nią stał duch Roweny Ravenclaw. Widziała wiele
obrazów Roweny ale gdy zobaczyła ją na "żywo" musiała stwierdzić, że
jest piękna. Długie brązowe włosy opadały na średniowieczną suknie. Na jej szyi
jarzył się czerwony naszyjnik. Brązowe oczy patrzyły na nią mądrze. Uśmiechnęła
się w stronę dziewczyny.
-Czy.. to..
kamień..
-Wskrzeszenia?
Jak najbardziej- głos miała melodyjny i przyjemny dla ucha.
-Ja nic nie
rozumiem…- powiedziała zawstydzona.
-Wyciągnij
swoją różdżkę Salazara- rozkazała jej.
Kiwnęła
głową. Otworzyła plecak. Połówka różdżki leżała na dnie plecaka. Dziewczynie
było wstyd, że tak byle jak ją rzuciła. Plecak odłożyła na bok. Lewą ręka
odnalazła magiczny patyk.
-I co
teraz?- Rowena podeszła do naczynia.
Naczynie
ozdobione było różnymi wzorami. Całe naczynie ozdobione było w kolorze starego
złota.
-Połóż
różdżkę Salazara do naczynia- Laura posłusznie wypełniła polecenie.-A teraz
swoja różdżkę skieruj w stronę wody i powiedz: " Priori Incantatem" . Dopóki zielone światło nie zniknie nie
odrywaj różdżki. Rozumiesz? - kiwnęła niewidocznie głową.
Rowena
cofnęła się dając miejsce dziewczynie.
Serce zaczęło jej galopować .
Drżącą ręką skierowała różdżkę do naczynia. Zacisnęła mocniej kamień
wskrzeszenia. Zdawała sobie sprawę, że gdy opuści kamień straci kontakt z
założycielką Hogwartu..
-Priori
Incantatem!- szepnęła.
Z jej
różdżki wystrzeliła strumień zielone światła. Wiązka światła owinęła się wokół
różdżki Salazara. Z odłamanego końca różdżki zaczęła się odnawiać. Zaskoczona dziewczyna
spojrzała na kobietę. Na tylko kiwnęła głową i uśmiechnęła się. Zjawisko było
tak piękne, że Laura nie mogła oderwać wzroku. Zwykła woda zaczęła wchłaniać
się w różdżkę.
-Lauro odłóż
różdżkę.- przerwała kontakt.
Ostatnia
iskierka dotknęła magiczne patyka. Z
naczynia buchnęło zielono-srebne światło. Dziewczyna musiała zasłonić ręką
oczy.
Salazar
Slytherin pojawił się w strumieniu światło i zagrzmiał:
JAM JESTEM SALAZAR SLYTHERIN ! TYLKO
WYBRANI MAJĄ PRAWO BYĆ WYBRANI DO MOJEGO DOMU! STRZEŻCIE SIĘ MULGOLE! SPRYTEM
WSZYSTKIM POKONAMY. ŚLIZGONIE GÓRĄ!
Potem
zniknął.
-Lauro
zabierz różdżkę.- dziewczyna wpatrzona była w miejsce gdzie przed chwilą
zagrzmiał Salazar- Lauro zabierz różdżkę zanim woda wypełni naczynie!-
wrzasnęła Rowena.
Zamrugała
parę razy i zabrała różdżkę.
-I co teraz?
spytała oszołomiona.
-Teraz
musisz czekać do pełni księżyca.
-Co było się
stało gdyby nie zabrała różdżki?
-Niech
chcesz wiedzieć.- mruknęła.- Teraz idź. Masz zadanie do wykonania.
-Dobrze-
odłożyła kamień na miejsce.
Woda znów
wypełniła naczynie. Włożyła różdżkę Salazara do plecaka i pobiegła do
dormitorium do północy zostało jej 2 godziny.
* * *
Nałożyła
pelerynkę niewidkę i wyszła z ciepłego azylu. Przemierzała zimne korytarze.
Portrety smacznie drzemały. Poczuła ukłucie zazdrości. Gdy zbliżała się do
czwartego piętra to większa miała ochotę uciec lecz nie mogła zawieźć
Eryka. On miał prawo żyć lecz ona nie.
* * *
Eryk
siedział związany na krześle po środku wielkiej klasy, która dawno nie była
używana. Oszołomiony rozejrzał wokół. Koło niego pojawiła się czarna postać.
-Cruciato!-
chłopak wrzasnął i stracił przytomność
===========================================================
Będę
Polsatem i zakończę w takim momencie ! Nie bijcie ;-; Jeden plus jest taki, że
nie wymagam komentarzy xDDD Żartowałam :P
Dlaczego Stefan?
OdpowiedzUsuńDlaczego w takim momencie?
W szkole masz zagwarantowane Crucio!!!
Pozdrowienia od Mariana :*
Hehe chciałam coś napisać ale nie napiszę xD :* Życzę weny ;3
OdpowiedzUsuńcCZEMU NIE MA ROZDZIAŁU ? ;-;
OdpowiedzUsuń