sobota, 12 września 2015

Rozdział 9

Scena z dementorami przewijała się jak gif. Nieustanie bez końca. 11- letnia Laura znowu spędza kolejne noce w skrzydle szpitalnym.  Nikt nie wie co jej jest…. no może oprócz Albus'a Dumbledore.   
Każdego wieczoru dyrektor wychodził na taras podziwiając piękno Hogwartu.  Robił tak ponad 20 lat. Oparł się o barierkę wspominając dobre czasy, które już nie nadejdą…
"-GRYFFINDOR!- wrzasnęła tiara przydziału.
Młody Dumbledore usiadł do gryfonów, którzy powitali ich serdecznie. Zaraz za nim pojawiła się Minerwa, która próbowała opanować swoje burzę włosów. Minerwę poznał w pociągu. Siedziała samotnie czytając książkę. Już wtedy wiedział, że się z nią zaprzyjaźni…"

"Albus z zaciekawieniem oglądał jak reszta rówieśników czekała na przydział. Wiele osób trafiło do Hufflepuff. Co było dla niego duże zdziwienie. Zazwyczaj Gryffindor i Slytherin były zapełnione uczniami.
Gdy wszyscy uczniowie zostali przydzieli do domów na talerzach pojawiły się wyśmienite potrawy zrobione przez skrzaty."

"Pierwsza lekcja latania była wyczekiwania przez klasy pierwsze. Albus nie ukrywał podekscytowania. Ojczym Bazyl Dumbledore zakazywał swojemu synowi grać w Quidditch. Nigdy nie wyjaśnił dlaczego.  Gdy ta lekcja nadeszła chłopak zrozumiał jaka jest to frajda. Nie, którzy już umieli latać więc byli znudzeni lekcją. Gdy Albus zobaczył chłopaków (Ślizgonów ) znudzony lekcji zrozumiał dlaczego ojciec wcześniej go nie uczył. Stałby tam jak kołek. Teraz może się cieszyć z nabytej nauki…"
"Wakacje minęły jak batem strzelił. Dumbledore nie mógł się doczekać powrotu do szkoły. Jego pasją było odkrywanie tajemnic pięknego zamku. Obiecał sobie jedną rzeczy. Gdy nadejdzie okazje wróci do Hogwartu jako nauczyciel lub dyrektor. Przywiązał się do tego miejsca…"  
     -Albunusie- obok niego pojawiła się Minerwa.
Ubrana była w ciemnozieloną sukienkę, włosy spięte w koka. Na pierwszy rzut oka wydawała się surową osobą.
-Tak…?- odepchnął się od barierki.
-Potter- szepnęła nauczycielka.
Dyrektor kiwnął głową. Szybkim krokiem skierował się do skrzydła szpitalnego. Po minię przyjaciółki można była odczytać: przerażenie. Kobieta podniosła sztywną sukienkę i pobiegła za przyjacielem. Przed drzwiami spotkał trójkę uczniów. Bliźniaków trzymającego Eryka próbującego wejść do skrzydła szpitalnego.
-Ja muszę tam wejść!- wrzasnął.
-Nie możesz!- powiedzieli jednocześnie bliźniaczy.
-Wy nie rozumiecie! TAM JEST MOJA PRZYJACIÓŁKA I ONA CIERPI!!-próbował się wyrwać z żelaznego uścisku rudzielców.
Nie miał w ogóle szans. Bliźniaczy byli dwa razy wyższy. Do tego silniejsi. Dlatego zostali pałkarzami w Quidditch.  Fred westchnął. Gdy zobaczyli dyrektora odetchnęli z ulgą.
-Fred, George proszę zaprowadzić pana Filcha do dormitorium.  Wróćcie zaraz ktoś musisz stać na straży.
-Tak jest!- powiedzieli jednocześnie.
Złapali za ramię chłopaka i pobiegli z nim do dormitorium. Gdy zniknęli za korytarzem Albunus nie patrząc na Minerwę wszedł do skrzydła szpitalnego.  Zastał pielęgniarkę próbującą utrzymać Potter, która rzucała się po łóżku. Miała przymknięte oczy. Mruczała coś pod nosem.
-Proszę wyjść!- powiedział stanowczo.
Kobiety posłusznie wyszły. Dyrektor wyciągnął różdżkę ( 11 i pół cała pióro feniksa, giętka)i skierował na Laurę.
-Accio ache!- czerwony strumień wleciał z dziewczyny.
Gdy wiązka lewitowała przed dyrektorem to Laura przestała się rzucać. Klatka piersiowa   unosiła i opadała równomiernie. Wolną ręką wyciągnął fiolkę. Machnął różdżką. Strumień wleciał do fiołki tworząc ciecz. Podszedł do okna. Jakby niby nic rzucił naczynie z okna.
-Evanesco!- mruknął za nim fiołka zderzyła się z ziemią.
Zadowolony staruszek podszedł do dziewczyny. Byłą cała mokra. Ręce miała położone  wzdłuż ciała. Twarz biała jak papier można by stwierdzić, że nie żyje gdyby nie unosząca się klatka piersiowa.
-Rennevate!- strumień zielone światła objął dziewczynę jak miękki kocyk.
Przez chwilę nic się nie działo…
Laura zatrzepotała rzęsami.  Z wielkim jękiem wsparła się o łokcie.
-Jestem w niebie?- rozkojarzony wzrokiem rozejrzała się po sali.
-Czy niebo pachniało by bólem i lekarstwem?- spytał filozoficznie.
-Chyba… nie. Jednak. Co się stało?- poprawiła  poduszka i oparła się na nie.
-Dementorzy. - mruknął po czym podrapał się po długiej siwej brodzie.
-Aha… Kto nas uratował?
-Ty.
-Ale…
-Ale jestem głodny więc wychodzę tobie radzę abyś coś zjadła wyglądasz jak moja teściowa gdy dowiedziała się, że wychodzę za jej jedyną córkę.
-Co?!
-Kłamałem.
Bez słowa wstała po drodze zabierając plecak z kwiatem. Nie oglądając się wyszła z skrzydła. Za drzwiami spotkała bliźniaków rzucając do siebie piłeczką. Na widok Laury wstali.
-Moje poszanowanie- ukłonili się.
-Cześć- zarumieniła się.
Cieszyła się, że w korytarzu panował pół mrok. Bliźniacy nie ujrzeli jej rumieńców.
-Gdzie Eryk?- wzrokiem próbowała odszukać sylwetkę chłopaka.
-W dormitorium- Laurze zrobiło się smutno- Dostał drętwotą- widząc złowrogą min Laury dodał:- Dyrektor nam kazał.
-Aha.- ominęła ich i ruszyła do domu lwów.
Po drodze wyciągnęła różdżkę. Szepnęła "Lumos!" z końca różdżki pojawiło się światło. Odwróciła głowę. Bliźniacy stali na swoim miejscu gdzie wcześniej. Przyspieszyła kroku.  Zamiast skierować się do salonu ruszyła do łazienek. Do Marty.
                                   *  * *
-Marto! Gdzie jesteś?!
Laura rozejrzała się po łazience, która wyglądała okropnie. Nie umyta podłoga, rozbite lustra, nie przyjemny zapach.  Uniosła wyżej różdżkę, która  emitowała światło. Dziewczynę strach obleciał. Poczuła nieprzyjemny chłód na karku.
-Idą…- szepnęła zmarła uczennica.
-Kto?- spytała z przerażeniem.
-Źli. ...Schowaj się- Laura pobiegła do pierwszej kabiny.
Zamknęła się od środka. Podciągnęła do nogi do brody. Szepnęła " Nox" i przycisnęła różdżkę do piersi. Z dziurki oglądała jak Marta stoi odwrócona do drzwi wejściowy. Miała  skwaszoną minę. Serce Laurze stanęło gdy do łazienki weszło dwie zakapturzone postacie.
-Znowu wy?- spytała oburzona.
-Nie cieszysz się na nasz widok Martynko?- gdy Laura usłyszała głos Draco miała ochotę wyskoczyć z kabiny i rzucić na niego Drętwotą.
-Nie!- jęknęła.
-To może… powiesz nam gdzie jest komnata tajemnic?- dziewczyna poznała głos Zabiniego.
-Nie wiem gdzie!- skrzyżowała ręce.
-Nie kłam! Kto powiedział Potterowi?- ostatnie słowa powiedział z takim jadem, że uśmierciło by słonia.
-Jakiemu?- udała tępą.
-Laura Potter! Niska dziewczyna o dużym zielonych oczach. Brązowo-blond  włosy. Nie mów, że jej nie kojarzysz.
-Dużo chodzi tu uczniów… Nie pamiętam wszystkich- przewróciła oczami.
-Draco może…- szepnął przyjaciel
-Nie. Ja muszę wiedzieć!- powiedział stanowczo.
-Nie wiem i nie powiem. WYNOCHA!
-Nic nam nie zrobisz. Jesteś duchem. Nie żyjesz- syknął.
-HUUUUUMBLE! HUMBLEEE!  SĄ TU UCZNIOWIE NIE W SWOIM UCZNIACH!- wrzasnęła.
Draco przeklął. Złapał za ramię przyjaciel i wybiegli. Po paru minutach pojawił się woźny.
-Gdzie oni są i kto?!- jego łysa kotka otarła się o jego nogi.
-Draco Malfoy i Blaise Zabini!
-Jak ich dopadnę! - wybiegł wraz z kotką z łazienki.
Gdy teren był czysty Laura niepewnie wyszła.
-Oni…
-Przychodzą tu codzienne w tym samym celu- powiedział smutno.
-Czemu?
-Mówiłam! Wielu chce wiedzieć ale nikt tej wiedzy nie dostanie!
-Ale…
-Jak masz?! Czy nie masz?!
-Mam!- wyciągnęła z plecaka niebieski kwiat, który lśnił.
W oczach Marty pojawiły się radosne błyski.
-Połóż go tam!- wskazała na umywalkę.
Zdziwiona Laura spełniła zadanie.  Płatki kwiatu śmierci nie zdążyły musnąć umywalki a wąż, schował się otwierając swoje wejście.
-Ja..nic… z… tego…. nie.. rozumiem…
-Nie znasz mowy. Kwiaty śmierci znają. Wystarczy je położyć na umywalce a wejście się ukarze.
-Aha. To ja pójdę… Marto?
-Tak…?
-Możesz pilnować aby nikt nie wyszedł tutaj?- kiwnęła- Dziękuje.
                                               * * *
 Stała na końcu bardzo długiej komnaty wypełnionej dziwną zielonkawą poświatą. Wysokie kamienne kolumny, ozdobione takimi samymi splecionymi wężami, wspierały sklepienie ginące w mroku, rzucając długie czarne cienie.
Przed nią stała góra kości. Chyba bazyliszka, pomyślała Laura.  Rozejrzała się po komnacie. Było dość jasno. Co wywołało duże zdziwienie u dziewczyny. Takie komnaty kojarzyło się jej z obskurni i mokrymi pomieszczeniami.
-Gdzie może być ta różdżka?- powiedziała do siebie, jej głos odbił się echem.
Ociężałym krokiem szła po komnacie. Nie miała bladego pojęcia gdzie zacząć.  Włóczyła się bez celu…
                                              * * *
Eryk rozmasował głowę, był cały obolały. Dostał od bliźniaków "Drętwotą". Na dworze panował mrok w pokoju paliło się pojedyncze światło. Słyszał pojedyncze  oddechy współlokatorów. Gdy ktoś spojrzał na niego wcześniej to można by było stwierdzić, że on też śpi.   Po cichu ściągnął pościel i ubrał buty. Schował różdżkę do kieszeni.  Ostatni raz spojrzał na chłopaków po czym ruszył w noc.
Nie spodziewał się czy spotka jakiegoś gryfona lub skrzata. Ku jego zaskoczeniu spotkał Mrużke i Zgredka. Wycierali kurzę z parapetów. Zgredek zobaczył jego pierwszy. Stuknął w ramię przyjaciółki również pokazał głową na chłopaka, który stał koło kominka. Mrużka odłożyła szmatkę i podeszła do chłopaka, obserwował każdy jej krok. Gdy było bardzo blisko kucnął, jego oczy były czarne jak noc w blasku ogniska.
-Co panicz tu robi?- spytała Mrużka.
-Chcę iść do Laury ale nie mogę możesz sprawdzić co u niej?- spytał błaganym głosem.
-Oczywiście- strzeliła palcami i już jej nie było.
Zgredek kiwnął głową w stronę mówiąc " Nic jej nie jest" i wrócił do sprzątania. Chłopak odwrócił się go ogniska. Płomienie ogrzewały jego ręce oraz twarzy. Zamknął oczy rozkoszując się ciepłem.
Otworzył oczy gdy usłyszał trzask. Mrużka nie miała za dobrym wieści.
Eryk poprosił aby Mrużka wraz Zgredek zaprowadzili go do Laury. Po długich prośbach skrzaty się zgodziły. Złapały chłopaka za rękę karząc zamknąć oczy. Po czym szarpnięcie w okolicach pępka. Gdy uchylił powieki ujrzał łazienkę. Z zdziwieniem spojrzał na skrzatów.  Ci tylko wzruszyli ramionami.
Chłopcowi zjeżyli się włosy na karku gdy usłyszał przeraźliwy wrzask. Skrzaty schowały się za jego plecami.   Drżącą ręką wyciągnął różdżkę. Nie znał dużo zaklęć, dzięki Agnes poznał takie jak "Drętwota" lub "Accio". Myśl o przyjaciółce zabolało Michała (Eryka).
-Co ty tu robisz?- spytała niezadowolona dziewczyna.
-Jęcząca Marta- szepnął Zgredek.
Przyjrzał się jej dokładnie. Długie włosy związane w dwa kucyki, okrągłe okulary, strój ucznia Hogwartu. Gdyby nie fakt, że jest niebiesko-przezroczysta to można byłoby określić ją jako uczennice żywą.
-Gdy się Marta pyta to się odpowiada!
-Szukam…. Laury…
-Po co?- chłopak cofnął się o krok gdy Marta się zbliżyła.
-Nie wiem gdzie ona jest.
-Ja też nie wiem.
-JEST Tu!- Próbował ją ominąć lecz ona zatarasowała mu drogę.
-NIGDZIE NIE PÓJDZIESZ.
-Pójdę. Drętwota!- nie miał pojęcia czy zaklęcia działa ją na duchu lecz na jego szczęście tak. Marta unosiła i opadała.-Zgredek, Mrużka jak nie wrócę za 10 minut to idziecie po dyrektora.
-Ta jest!- wziął głęboki oddech i wszedł w ciemność.
                                  * * *
Sprawdzała każdy kąt lecz niczego nie znalazła. Zmęczona usiadła na kościach bazyliszka. Myślała, że tutaj znajdzie chociaż połowę różdżki.
-Poddaje się!- wrzasnęła.
Myśl odważnie! (g)
Myśl sprytnie ! (s)
Myśl rozważnie ! (r)
Myśl spokojnie! (h)
-Ale mi  pomogliście- mruknęła.
Nagle dostała olśnienia. Wstała i spojrzała na kości  bazyliszka.
-Salazar stworzył bazyliszka bo był jego patronusem. Więc tylko w bazyliszku mógł "schować"  różdżkę- okrążyła kości- Tylko jak…?
-Laura!- odwróciła się w jej stronę biegłe Eryk.
Nie zdążyła zapytać co tutaj robi bo wziął ją w objęcia, obracając wokół własnej osi.
-Ty cholerna idiotko! Wiesz jak się martwiłem?!- powiedział gdy Laura stała na własnych nogach.
-Też cie miło widzieć- warknęła.
-Przepraszam- speszył się- Martwiłem się. Co tu w ogóle robisz?
-Szukam różdżki jest tu- wskazała na górę kości- Ale nie wiem jak ją wyciągnąć.
-Ja też- powiedział zgodnie z prawdą.
-Ale ty pomocny- przewróciła oczami.
-Wiem- wypiął dumnie pierś.
Dotknęła opuszkami palców kości. Eryk przyglądał się z boku co jego przyjaciółka wyprawia. Niespodziewanie poczuła   zagłębienia pod kościami. Zbliżyła usta do kości. Dmuchnęła. Zakaszlała parę razy gdy drobinki kurzy odstały się do nosa.
Czasem zwykłe rzeczy mają większą moc  niż, które były dopieszczane miliony razy. W zaklęciach jest tak samo.
-Aparecium- szepnął.
-Co?
-Uczyłaś mnie kiedyś tego zaklęcia- zaczął recytować znaną mu formułkę- Zaklęcie ujawnia niewidzialny tusz i prawdopodobnie także inne niewidzialne przedmioty. 
-Ty jednak mnie słuchasz- powiedziała z zdziwieniem.
-No. Możemy już iść.- zaproponował.
-Tak oczywiście. Moment.
Wyciągnęła różdżkę. Szepnęła " Aparecium!". Nie wiedziała czy to zaklęcia zadziała. Pod napisami pojawiła połowa zielonoszarej różdżki. Laura zamarła. Jej oddech przyspieszył nie mogła uwierzyć, że odlazła różdżkę.
-Stać. Ręce do góry- para przyjaciół odwróciły głowy.
Przed nimi stała dwójka wysokich mężczyzn.  Nie zrobili żadne ruchu.  Laura wolną ręką sięgnęła do połowy różdżki tam aby nieznajomi nie widzieli tego co robi. Eryk zbliżył się do przyjaciółki. Gdy różdżka znalazła się w jej kieszeni w  pewnym sensie poczuła ulgę.
-Kim jesteście?- spytał Eryk.
-Śmierciożercami- powiedział rudowłosy ktoś.
-Ale… oni dawno wyginęli wraz z Lordem Voldemortem!  
-Jak śmiesz mówić imię naszego pana!- żachnął.
-Spokojnie Eudiaszu. Oddawajcie różdżkę a nie stanie się wam krzywda.
-Kłamiesz- syknęła.
-Nie chcieliście po dobroci więc… AVA…
-Expelliarmus!- Albunus wytrącił rudemu różdżkę, koło dyrektora pojawiły się skrzaty.
-Albunusie to nie twoja sprawa!- warknął blondyn.
-Owszem moja- kiwnął go skrzatów.
Zgredek i Mrużka niezauważalnie podeszli do pary przyjaciół.
-Jesteście na moim terenie szkoły.  Wszystko co na jej terenie to moja sprawa- powiedział zły staruszek.
-Avade Kedavra!- wrzasnął Blondyn.
-Protego!- powiedział spokojnie staruszek.

    Gdy blondyn walczył z Albunusem, Mrużka wraz z Zgredkiem zabrali parę przyjaciół z komnaty. Eryk poczuł znajome szarpnięcie w okolicach pępkach….
==============================================
Z powodu moje choroby nie pojechałam na dożynki ALE miałam okazje dokończyć rozdział. Więc o to jest! Jak myślicie kto jest tym blondynem? Może ojciec Draco? Może nie wiem? xD
Zostaw po sobie komentarz dla ciebie to niecała minuta a dla mnie długie godziny pisania :( :) Zapraszam na grupę ---https://www.facebook.com/groups/722176677886262/

4 komentarze: