Scena z
dementorami przewijała się jak gif. Nieustanie bez końca. 11- letnia Laura
znowu spędza kolejne noce w skrzydle szpitalnym. Nikt nie wie co jej jest…. no może oprócz
Albus'a Dumbledore.
Każdego
wieczoru dyrektor wychodził na taras podziwiając piękno Hogwartu. Robił tak ponad 20 lat. Oparł się o barierkę
wspominając dobre czasy, które już nie nadejdą…
"-GRYFFINDOR!- wrzasnęła
tiara przydziału.
Młody Dumbledore usiadł do gryfonów,
którzy powitali ich serdecznie. Zaraz za nim pojawiła się Minerwa, która
próbowała opanować swoje burzę włosów. Minerwę poznał w pociągu. Siedziała
samotnie czytając książkę. Już wtedy wiedział, że się z nią zaprzyjaźni…"
"Albus z zaciekawieniem oglądał
jak reszta rówieśników czekała na przydział. Wiele osób trafiło do Hufflepuff.
Co było dla niego duże zdziwienie. Zazwyczaj Gryffindor i Slytherin były
zapełnione uczniami.
Gdy wszyscy uczniowie zostali
przydzieli do domów na talerzach pojawiły się wyśmienite potrawy zrobione przez
skrzaty."
"Pierwsza lekcja latania była
wyczekiwania przez klasy pierwsze. Albus nie ukrywał podekscytowania. Ojczym
Bazyl Dumbledore zakazywał swojemu synowi grać w Quidditch. Nigdy nie wyjaśnił dlaczego. Gdy
ta lekcja nadeszła chłopak zrozumiał jaka jest to frajda. Nie, którzy już
umieli latać więc byli znudzeni lekcją. Gdy Albus zobaczył chłopaków (Ślizgonów
) znudzony lekcji zrozumiał dlaczego ojciec wcześniej go nie uczył. Stałby tam
jak kołek. Teraz może się cieszyć z nabytej nauki…"
"Wakacje minęły jak batem
strzelił. Dumbledore nie mógł się doczekać powrotu do szkoły. Jego pasją było
odkrywanie tajemnic pięknego zamku. Obiecał sobie jedną rzeczy. Gdy nadejdzie
okazje wróci do Hogwartu jako nauczyciel lub dyrektor. Przywiązał się do tego
miejsca…"
-Albunusie- obok niego pojawiła się Minerwa.
Ubrana była
w ciemnozieloną sukienkę, włosy spięte w koka. Na pierwszy rzut oka wydawała
się surową osobą.
-Tak…?-
odepchnął się od barierki.
-Potter-
szepnęła nauczycielka.
Dyrektor
kiwnął głową. Szybkim krokiem skierował się do skrzydła szpitalnego. Po minię
przyjaciółki można była odczytać: przerażenie. Kobieta podniosła sztywną
sukienkę i pobiegła za przyjacielem. Przed drzwiami spotkał trójkę uczniów.
Bliźniaków trzymającego Eryka próbującego wejść do skrzydła szpitalnego.
-Ja muszę
tam wejść!- wrzasnął.
-Nie
możesz!- powiedzieli jednocześnie bliźniaczy.
-Wy nie
rozumiecie! TAM JEST MOJA PRZYJACIÓŁKA I ONA CIERPI!!-próbował się wyrwać z
żelaznego uścisku rudzielców.
Nie miał w
ogóle szans. Bliźniaczy byli dwa razy wyższy. Do tego silniejsi. Dlatego
zostali pałkarzami w Quidditch. Fred
westchnął. Gdy zobaczyli dyrektora odetchnęli z ulgą.
-Fred,
George proszę zaprowadzić pana Filcha do dormitorium. Wróćcie zaraz ktoś musisz stać na straży.
-Tak jest!-
powiedzieli jednocześnie.
Złapali za ramię
chłopaka i pobiegli z nim do dormitorium. Gdy zniknęli za korytarzem Albunus
nie patrząc na Minerwę wszedł do skrzydła szpitalnego. Zastał pielęgniarkę próbującą utrzymać
Potter, która rzucała się po łóżku. Miała przymknięte oczy. Mruczała coś pod nosem.
-Proszę
wyjść!- powiedział stanowczo.
Kobiety
posłusznie wyszły. Dyrektor wyciągnął różdżkę ( 11 i pół cała pióro feniksa,
giętka)i skierował na Laurę.
-Accio
ache!- czerwony strumień wleciał z dziewczyny.
Gdy wiązka
lewitowała przed dyrektorem to Laura przestała się rzucać. Klatka piersiowa unosiła
i opadała równomiernie. Wolną ręką wyciągnął fiolkę. Machnął różdżką. Strumień
wleciał do fiołki tworząc ciecz. Podszedł do okna. Jakby niby nic rzucił
naczynie z okna.
-Evanesco!-
mruknął za nim fiołka zderzyła się z ziemią.
Zadowolony
staruszek podszedł do dziewczyny. Byłą cała mokra. Ręce miała położone wzdłuż ciała. Twarz biała jak papier można by
stwierdzić, że nie żyje gdyby nie unosząca się klatka piersiowa.
-Rennevate!-
strumień zielone światła objął dziewczynę jak miękki kocyk.
Przez chwilę
nic się nie działo…
Laura
zatrzepotała rzęsami. Z wielkim jękiem wsparła
się o łokcie.
-Jestem w
niebie?- rozkojarzony wzrokiem rozejrzała się po sali.
-Czy niebo
pachniało by bólem i lekarstwem?- spytał filozoficznie.
-Chyba… nie.
Jednak. Co się stało?- poprawiła
poduszka i oparła się na nie.
-Dementorzy.
- mruknął po czym podrapał się po długiej siwej brodzie.
-Aha… Kto
nas uratował?
-Ty.
-Ale…
-Ale jestem
głodny więc wychodzę tobie radzę abyś coś zjadła wyglądasz jak moja teściowa
gdy dowiedziała się, że wychodzę za jej jedyną córkę.
-Co?!
-Kłamałem.
Bez słowa
wstała po drodze zabierając plecak z kwiatem. Nie oglądając się wyszła z
skrzydła. Za drzwiami spotkała bliźniaków rzucając do siebie piłeczką. Na widok
Laury wstali.
-Moje
poszanowanie- ukłonili się.
-Cześć-
zarumieniła się.
Cieszyła
się, że w korytarzu panował pół mrok. Bliźniacy nie ujrzeli jej rumieńców.
-Gdzie
Eryk?- wzrokiem próbowała odszukać sylwetkę chłopaka.
-W
dormitorium- Laurze zrobiło się smutno- Dostał drętwotą- widząc złowrogą min
Laury dodał:- Dyrektor nam kazał.
-Aha.-
ominęła ich i ruszyła do domu lwów.
Po drodze
wyciągnęła różdżkę. Szepnęła "Lumos!" z końca różdżki pojawiło się
światło. Odwróciła głowę. Bliźniacy stali na swoim miejscu gdzie wcześniej.
Przyspieszyła kroku. Zamiast skierować
się do salonu ruszyła do łazienek. Do Marty.
* * *
-Marto!
Gdzie jesteś?!
Laura
rozejrzała się po łazience, która wyglądała okropnie. Nie umyta podłoga, rozbite
lustra, nie przyjemny zapach. Uniosła
wyżej różdżkę, która emitowała światło.
Dziewczynę strach obleciał. Poczuła nieprzyjemny chłód na karku.
-Idą…-
szepnęła zmarła uczennica.
-Kto?-
spytała z przerażeniem.
-Źli. ...Schowaj
się- Laura pobiegła do pierwszej kabiny.
Zamknęła się
od środka. Podciągnęła do nogi do brody. Szepnęła " Nox" i
przycisnęła różdżkę do piersi. Z dziurki oglądała jak Marta stoi odwrócona do
drzwi wejściowy. Miała skwaszoną minę.
Serce Laurze stanęło gdy do łazienki weszło dwie zakapturzone postacie.
-Znowu wy?-
spytała oburzona.
-Nie
cieszysz się na nasz widok Martynko?- gdy Laura usłyszała głos Draco miała
ochotę wyskoczyć z kabiny i rzucić na niego Drętwotą.
-Nie!-
jęknęła.
-To może…
powiesz nam gdzie jest komnata tajemnic?- dziewczyna poznała głos Zabiniego.
-Nie wiem
gdzie!- skrzyżowała ręce.
-Nie kłam!
Kto powiedział Potterowi?- ostatnie słowa powiedział z takim jadem, że
uśmierciło by słonia.
-Jakiemu?-
udała tępą.
-Laura
Potter! Niska dziewczyna o dużym zielonych oczach. Brązowo-blond włosy. Nie mów, że jej nie kojarzysz.
-Dużo chodzi
tu uczniów… Nie pamiętam wszystkich- przewróciła oczami.
-Draco
może…- szepnął przyjaciel
-Nie. Ja
muszę wiedzieć!- powiedział stanowczo.
-Nie wiem i
nie powiem. WYNOCHA!
-Nic nam nie
zrobisz. Jesteś duchem. Nie żyjesz- syknął.
-HUUUUUMBLE!
HUMBLEEE! SĄ TU UCZNIOWIE NIE W SWOIM
UCZNIACH!- wrzasnęła.
Draco
przeklął. Złapał za ramię przyjaciel i wybiegli. Po paru minutach pojawił się
woźny.
-Gdzie oni
są i kto?!- jego łysa kotka otarła się o jego nogi.
-Draco
Malfoy i Blaise Zabini!
-Jak ich
dopadnę! - wybiegł wraz z kotką z łazienki.
Gdy teren
był czysty Laura niepewnie wyszła.
-Oni…
-Przychodzą
tu codzienne w tym samym celu- powiedział smutno.
-Czemu?
-Mówiłam!
Wielu chce wiedzieć ale nikt tej wiedzy nie dostanie!
-Ale…
-Jak masz?!
Czy nie masz?!
-Mam!-
wyciągnęła z plecaka niebieski kwiat, który lśnił.
W oczach
Marty pojawiły się radosne błyski.
-Połóż go
tam!- wskazała na umywalkę.
Zdziwiona
Laura spełniła zadanie. Płatki kwiatu
śmierci nie zdążyły musnąć umywalki a wąż, schował się otwierając swoje
wejście.
-Ja..nic… z…
tego…. nie.. rozumiem…
-Nie znasz
mowy. Kwiaty śmierci znają. Wystarczy je położyć na umywalce a wejście się
ukarze.
-Aha. To ja
pójdę… Marto?
-Tak…?
-Możesz
pilnować aby nikt nie wyszedł tutaj?- kiwnęła- Dziękuje.
* * *
Stała na końcu bardzo długiej komnaty
wypełnionej dziwną zielonkawą poświatą. Wysokie kamienne kolumny, ozdobione
takimi samymi splecionymi wężami, wspierały sklepienie ginące w mroku, rzucając
długie czarne cienie.
Przed nią
stała góra kości. Chyba bazyliszka, pomyślała Laura. Rozejrzała się po komnacie. Było dość jasno.
Co wywołało duże zdziwienie u dziewczyny. Takie komnaty kojarzyło się jej z
obskurni i mokrymi pomieszczeniami.
-Gdzie może
być ta różdżka?- powiedziała do siebie, jej głos odbił się echem.
Ociężałym
krokiem szła po komnacie. Nie miała bladego pojęcia gdzie zacząć. Włóczyła się bez celu…
*
* *
Eryk rozmasował
głowę, był cały obolały. Dostał od bliźniaków "Drętwotą". Na dworze
panował mrok w pokoju paliło się pojedyncze światło. Słyszał pojedyncze oddechy współlokatorów. Gdy ktoś spojrzał na
niego wcześniej to można by było stwierdzić, że on też śpi. Po
cichu ściągnął pościel i ubrał buty. Schował różdżkę do kieszeni. Ostatni raz spojrzał na chłopaków po czym
ruszył w noc.
Nie spodziewał
się czy spotka jakiegoś gryfona lub skrzata. Ku jego zaskoczeniu spotkał Mrużke
i Zgredka. Wycierali kurzę z parapetów. Zgredek zobaczył jego pierwszy. Stuknął
w ramię przyjaciółki również pokazał głową na chłopaka, który stał koło
kominka. Mrużka odłożyła szmatkę i podeszła do chłopaka, obserwował każdy jej
krok. Gdy było bardzo blisko kucnął, jego oczy były czarne jak noc w blasku
ogniska.
-Co panicz
tu robi?- spytała Mrużka.
-Chcę iść do
Laury ale nie mogę możesz sprawdzić co u niej?- spytał błaganym głosem.
-Oczywiście-
strzeliła palcami i już jej nie było.
Zgredek
kiwnął głową w stronę mówiąc " Nic jej nie jest" i wrócił do
sprzątania. Chłopak odwrócił się go ogniska. Płomienie ogrzewały jego ręce oraz
twarzy. Zamknął oczy rozkoszując się ciepłem.
Otworzył
oczy gdy usłyszał trzask. Mrużka nie miała za dobrym wieści.
Eryk poprosił
aby Mrużka wraz Zgredek zaprowadzili go do Laury. Po długich prośbach skrzaty
się zgodziły. Złapały chłopaka za rękę karząc zamknąć oczy. Po czym szarpnięcie
w okolicach pępka. Gdy uchylił powieki ujrzał łazienkę. Z zdziwieniem spojrzał
na skrzatów. Ci tylko wzruszyli
ramionami.
Chłopcowi zjeżyli
się włosy na karku gdy usłyszał przeraźliwy wrzask. Skrzaty schowały się za
jego plecami. Drżącą ręką wyciągnął różdżkę. Nie znał dużo
zaklęć, dzięki Agnes poznał takie jak "Drętwota" lub
"Accio". Myśl o przyjaciółce zabolało Michała (Eryka).
-Co ty tu
robisz?- spytała niezadowolona dziewczyna.
-Jęcząca
Marta- szepnął Zgredek.
Przyjrzał
się jej dokładnie. Długie włosy związane w dwa kucyki, okrągłe okulary, strój
ucznia Hogwartu. Gdyby nie fakt, że jest niebiesko-przezroczysta to można byłoby
określić ją jako uczennice żywą.
-Gdy się
Marta pyta to się odpowiada!
-Szukam….
Laury…
-Po co?-
chłopak cofnął się o krok gdy Marta się zbliżyła.
-Nie wiem
gdzie ona jest.
-Ja też nie
wiem.
-JEST Tu!-
Próbował ją ominąć lecz ona zatarasowała mu drogę.
-NIGDZIE NIE
PÓJDZIESZ.
-Pójdę.
Drętwota!- nie miał pojęcia czy zaklęcia działa ją na duchu lecz na jego
szczęście tak. Marta unosiła i opadała.-Zgredek, Mrużka jak nie wrócę za 10
minut to idziecie po dyrektora.
-Ta jest!-
wziął głęboki oddech i wszedł w ciemność.
* * *
Sprawdzała
każdy kąt lecz niczego nie znalazła. Zmęczona usiadła na kościach bazyliszka.
Myślała, że tutaj znajdzie chociaż połowę różdżki.
-Poddaje się!-
wrzasnęła.
Myśl odważnie! (g)
Myśl sprytnie ! (s)
Myśl rozważnie ! (r)
Myśl spokojnie! (h)
-Ale mi pomogliście- mruknęła.
Nagle
dostała olśnienia. Wstała i spojrzała na kości
bazyliszka.
-Salazar stworzył
bazyliszka bo był jego patronusem. Więc tylko w bazyliszku mógł "schować" różdżkę- okrążyła kości- Tylko jak…?
-Laura!-
odwróciła się w jej stronę biegłe Eryk.
Nie zdążyła
zapytać co tutaj robi bo wziął ją w objęcia, obracając wokół własnej osi.
-Ty cholerna
idiotko! Wiesz jak się martwiłem?!- powiedział gdy Laura stała na własnych nogach.
-Też cie
miło widzieć- warknęła.
-Przepraszam-
speszył się- Martwiłem się. Co tu w ogóle robisz?
-Szukam różdżki
jest tu- wskazała na górę kości- Ale nie wiem jak ją wyciągnąć.
-Ja też-
powiedział zgodnie z prawdą.
-Ale ty
pomocny- przewróciła oczami.
-Wiem-
wypiął dumnie pierś.
Dotknęła
opuszkami palców kości. Eryk przyglądał się z boku co jego przyjaciółka
wyprawia. Niespodziewanie poczuła zagłębienia pod kościami. Zbliżyła usta do
kości. Dmuchnęła. Zakaszlała parę razy gdy drobinki kurzy odstały się do nosa.
Czasem zwykłe rzeczy mają większą
moc niż, które były dopieszczane miliony
razy. W zaklęciach jest tak samo.
-Aparecium-
szepnął.
-Co?
-Uczyłaś
mnie kiedyś tego zaklęcia- zaczął recytować znaną mu formułkę- Zaklęcie ujawnia
niewidzialny tusz i prawdopodobnie także inne niewidzialne przedmioty.
-Ty jednak
mnie słuchasz- powiedziała z zdziwieniem.
-No. Możemy
już iść.- zaproponował.
-Tak
oczywiście. Moment.
Wyciągnęła różdżkę.
Szepnęła " Aparecium!". Nie wiedziała czy to zaklęcia zadziała. Pod
napisami pojawiła połowa zielonoszarej różdżki. Laura zamarła. Jej oddech
przyspieszył nie mogła uwierzyć, że odlazła różdżkę.
-Stać. Ręce
do góry- para przyjaciół odwróciły głowy.
Przed nimi
stała dwójka wysokich mężczyzn. Nie
zrobili żadne ruchu. Laura wolną ręką
sięgnęła do połowy różdżki tam aby nieznajomi nie widzieli tego co robi. Eryk
zbliżył się do przyjaciółki. Gdy różdżka znalazła się w jej kieszeni w pewnym sensie poczuła ulgę.
-Kim
jesteście?- spytał Eryk.
-Śmierciożercami-
powiedział rudowłosy ktoś.
-Ale… oni
dawno wyginęli wraz z Lordem Voldemortem!
-Jak śmiesz
mówić imię naszego pana!- żachnął.
-Spokojnie
Eudiaszu. Oddawajcie różdżkę a nie stanie się wam krzywda.
-Kłamiesz-
syknęła.
-Nie
chcieliście po dobroci więc… AVA…
-Expelliarmus!-
Albunus wytrącił rudemu różdżkę, koło dyrektora pojawiły się skrzaty.
-Albunusie
to nie twoja sprawa!- warknął blondyn.
-Owszem
moja- kiwnął go skrzatów.
Zgredek i
Mrużka niezauważalnie podeszli do pary przyjaciół.
-Jesteście
na moim terenie szkoły. Wszystko co na
jej terenie to moja sprawa- powiedział zły staruszek.
-Avade
Kedavra!- wrzasnął Blondyn.
-Protego!-
powiedział spokojnie staruszek.
Gdy blondyn walczył z Albunusem, Mrużka
wraz z Zgredkiem zabrali parę przyjaciół z komnaty. Eryk poczuł znajome
szarpnięcie w okolicach pępkach….
==============================================
Z powodu moje choroby nie pojechałam na dożynki ALE miałam okazje dokończyć rozdział. Więc o to jest! Jak myślicie kto jest tym blondynem? Może ojciec Draco? Może nie wiem? xD
Zostaw po sobie komentarz dla ciebie to niecała minuta a dla mnie długie godziny pisania :( :) Zapraszam na grupę ---https://www.facebook.com/groups/722176677886262/
Zapraszam na aska ---> †Zastępczyni upadłych aniołów†
Super rozdział :3
OdpowiedzUsuńN
OdpowiedzUsuńx
OdpowiedzUsuńt
OdpowiedzUsuń