piątek, 25 września 2015

Rozdział 11

-Siedzi- wzruszył ramionami Blaisie.
-Ona nie jest ślizgonką- warknął Draco.
-I tu się mylisz- podeszła do niego i skrzyżowała ręce.- Jestem ślizgonką, krukonką, puchonką i gryfonką
Draco był bardzo wysoki. Laura musiała stawać na placach aby spojrzeć w jego zimne niebieskie oczy, które ściskały na nią pioruny. Był niezadowolony z obecności dziewczyny.
-No dobra jesteś gryfonką. Mała dziewczynko!- zapiekły ją policzki.
-Nie traktuj mnie z niska!- warknęła.
-Ciężko było zwłaszcza, że jesteś strasznie niska.- przewróciła oczami i usiadła z powrotem na kanapę obok Zabiniego.
-Więc… Co tam słychać Lauro?- Zabini starał się nie patrzeń na nogi dziewczyny, które były oparte o stolik.
-Zastanawiam się czy nie użyć jakiegoś zaklęcia na tlenioną fretkę!- czarnoskóry wybuchnął śmiechem.
-Odwołaj to!- ryknął Draco.
-Bo się zaraz z tlenisz fretko!- syknęła.
-Przegięłaś!- wyciągnął różdżkę.
-Dosyć!- wrzasnął- Jest dzisiaj  wigilia!
-No dobra- burknęli.
-Co dostaliście na święta?- spytała Laura.
-Nową miotłę i słodycze- pochwalił się Draco.
-Tak samo. A ty mała?
-Nie jestem taka mała!- syknęła.- Sukienkę.
-Tylko?- prychnął.
-Reszty nie odpakowałam nie miałam kiedy! A wigilię nie liczą się prezenty.
-Jeszcze powiedz, że mikołaj istnieje!- Zabini przewrócił oczami na wypowiedz przyjaciela.
-Musisz być taki…
-Przystojny, czarujący?- przerwał jej Draco
-Irytujący?- spytała z ironią.
-Ktoś musi!- westchnął teatralnie.
-Mam pomysł. Ubierzcie się ciepło i spotkajmy się przez wyjście za 10 minut- powiedziała tajemnico Laura.
Ci tylko kiwnęli. Pożegnała się i pobiegła do dormitorium. Przebrała się w cieplejsze rzeczy. Odnalazła kurtkę, buty, czapkę i rękawiczki, i wyszła. Po drodze zabrała  różdżkę, którą włożyła do kieszeni spodni.  Przed wyjściem stali zaciekawieni Ślizgoni. Ominęła ich i wyszła na dwór. 
-Po co nas kazałaś tu przyjść?- spytał Zabini, który wkładał rękawiczki.
-Po to…!- złapała garść śniegu i rzuciła w nim chłopaka.
-Ej!- Draco wybuchnął śmiechem.
Zabini zamiast rzucić śnieżką w dziewczyna natarł chłopaka.
-Osz ty!- zaczęli się tarzać.
Zapomnieli w ogóle o Laurze. Dziewczynie o to chodziło. Wyciągnęła różdżkę, szepnęła zaklęcie. Strumień chłodnej wody trafił prosto w chłopaków. Wrzasnęli i zerwali się w poszukiwaniu winnej. Dziewczyna rozszerzyła oczy i z piskiem pobiegła w głąb błoń. Draco i Zabini mieli długie nogi więc bez problemu dogonili dziewczynę, która dobiegła do mostu nad jeziorem.
-M..a..m..y cię!- Wybuchnęła śmiechem.
-Nie macie!- wskoczyła do jeziorka.
Laura prawie sparaliżowało. Cieszyła się, że przed zetknięciem z wodą wzięła głęboki oddech. Kalecznie dopłynęła pod mostem. Gdy znalazła się pod kładką wyciągnęła głowę na powierzchnie, łapiąc oddech.   Drżała z zimna. Zimna wody ochładzała jej ciało. Słyszała pod sobą przestraszone głosy chłopaków.
-Kurde! Kurde! Co robimy!?-spytała spanikowany Zabini.
-Idź po Dumbledora ja spróbuje tą idiotkę wyłowić.
Usłyszała dudnienie belek. Ja mu dam zaraz idiotkę!, pomyślała.
                             * * *
Draco ściągnął buty i wskoczył do wody.  Woda była cholernie zima.  Nic prawie nie widział. Wyciągnął z ledwością różdżkę, która zabłysła światłem. Wszędzie wodorosty. Brak dziewczyny. Chłopak zaczął panikować.  Zaczęło mu brakować tlenu.  Niezgrabnie dotarł na górę. Rozejrzał się po jeziorze. Nagle dostrzegł dziewczynę pod mostkiem siłującą się z rośliną. Bez zastawienia pod płynął do niej.
-Drętwota!- idealnie trafił  w roślinę.
Sparaliżowana roślina puściła dziewczynę.  Wyrwała się z objęć rośliny i próbowała pod płynąć do niego lecz coś złapało ją za nogę i ciągnęło w dół.
-Draco!- wrzasnęła.
-Laura!- w ostatniej chwili udało mu się złapać dziewczynę i przytulić do siebie.-Musimy wrócić…!- ciężko mu było trzymać różdżkę i dziewczynę
-Ja nie umiem pływać!- jęknęła.
-Ty cholerna idiotka jeśli przez ciebie zginiemy to osobiście cie zabije! Wyciągnij różdżkę. Drętowata!- posłusznie wyciągnęła magiczny patyk.
Zamiennie krzyczeli zaklęcie. Rośliny bez pośpiechu zaczęły się wycofywać. Gdy było  bezpiecznie. Dotarli do mostu. Draco pomógł Laurze wejść. Zmęczeni położyli się na moście.  Laura próbowała złapać oddech. Usiadła prosto. Dostała atak kaszlu.  Draco gwałtownie stanął i stanął za jej plecami. Nawet nie wróciła na to uwagi. Poklepał ją mocno po plecach. Wypluwała wodę.
-Zabije Zabiniego miał pomoc sprowadzić!
-Miał.- spróbowała wstać z marnym skutkiem.
-A ty czemu głupia wskoczyłaś do jeziora?!- złapał za nadgarstek i zmusił do wstania.- Nie ważne chodźmy jest strasznie zimno.
Nie odzywając się do siebie ruszyli do zamku.  Z tego, że Laura była dłużej w miała posiniaczone usta, bladą twarz. Wyglądała jak śmierć. Draco słynął ze swojej jasnej karnacji więc nie wiele mu zimna woda zrobiła.   Gdy byli na skraju zamku drzwi otworzyły się z impetem. Wybiegł jako pierwszy za nim dyrektor i opiekunowie domów.
-Minerwo trzeba tą dwójkę zanieść do skrzydła. Sewerusie przygotuj eliksiry.- kiwnęli głowami- Zabini pomóż im.
-Ta jest!- wziął pod ramię dwójkę mokrych ludzi.
-Co tak długo?- szepnął Draco.
-Wpadłem na woźnego.
-To wszystko jasne- mruknęła Laura.
Gdy znaleźli się w skrzydle szpitalnym dostali eliksir rozgrzewający. Dyrektor wysuszył im ciuchy za pomocą magii.
-Czy mogę się łaskawie dowiedzieć czemu pływaliście w jeziorze?- warknął Snape.
-Chciałam uciec od śnieżek z strony Draco i Zabiniego- spuściła głowę.
-A ja ją uratowałem.
-To wiem chłopcze- mruknęła Minerwa- Odejmuje lwą 10 punktów a ślizgonom przyznaje za odwagę 20 punktów.-  w duchu Minerwa westchnęła.
-No dobrze koniec odwiedzin. Wy zostajecie- wskazała dwójkę pacjentów- reszta musi opuścić sala.
O nie!- pomyśleli. 
                                              * * *
Laura wpatrywała się w sufit. Nie odzywała się do Malfoy'a. Nawet mu nie podziękowała. Leżała bezczynnie. Ciszę przerwał trzask. Dziewczyna bardzo dobrze znała ten dźwięk. Usiadła prosto. Mrużka klapnęła obok pani.
-Co cie Mrużko do mnie sprawdza?- spytała Laura.
-Nox i Lumos strasznie rozrabiają..!- westchnęła.
-Możesz je wypuścić?- kiwnęła.
-A i panienka dostała list od pana Eryka.- podała list.
-Dziękuje- skrzatka strzeliła palcami i zniknęła.
Draco prychnął.
-A tobie co?
-Jak ty ją traktujesz?- spytał zaskoczony.
-Kogo?
-Skrzatke! Do tego  ta niebieska sukienka- przewróciła oczami.
-Nie jestem taka jak ty.- warknęła.
Otworzyła list.
Laurent !     
Jak tam święta? U mnie wspaniale! Oprócz zrzędzenia moich sióstr… Twój prezent był niesamowity. Serdecznie za niego dziękuje. Mama kazała mi przekazać, że w wakacje będziesz mieszkała u nas bo nie posiadasz opiekuna prawnego. Tak zarządził sam Dumbledore, który przyszedł do nas w czasie obiadu.  Z tego powodu jestem szczęśliwy!  Mrużka i Zgredek zostali o tym poinformowani. W czasie wolnym twoje rzeczy zostaną przeniesione. Na nasz dom został  objęty specjalną ochronę. Za wiele nie będę ci  w liście opowiadał. Sama musisz go to wszystko zobaczyć.
                                                                  Eryk J

Draco znów prychnął.
-I ten uśmieszek na końcu, żałosne.
-Nie czytacie się czyich listów!- warknęła.
-Jesteś mała wystarczy lekko podnieś głowę..
-Nie jestem taka mała!- warknęłam policzki nabrały purpury.
-Nie… wcale tylko 1.50- przewrócił oczami.
-Małe jest piękne- powiedziała dumnie.
-I wredne.
-To się do tyczy tych długich jak wieżowiec- mruknęła.
Dyskusje przerwała im pielęgniarkę, która kazała zażyć lekarstwo. Po paru minutach zasnęli.
                                                               * * *
PARĘ MIESIĘCY PÓŹNIEJ!
Laura pakowała swoje walizki. Dzisiaj uczniowie wyjeżdżali do domu. Nie mogła uwierzyć ale z tym miejscem miała wspomnień. A to dopiero początek.
Ostatni raz spojrzała na swój prywatny pokój w barwach lwów.  Niechętnie wyszła na śniadanie. Po drodze spotkała bliźniaków(Fred i George), bliźniaczki (Sandra i Ola), Eryk przyszedł w ostatniej chwili. Włosy sterczały mu z każdej strony. Bliźniacy mówili, że dostał piorunem.  Na te słowa wybuchała śmiechem, otrzymała od przyjaciela mocne kuksańca. Usiedli przy stole. Dyrektor stanął, na Wielkiej Sali nastała cisza, uśmiechnął i rzekł:
-Dziś kończymy rok szkolny! Obyło się przez żadnych przeszkód. Puchar za największą liczbę otrzymuje GRYFFINDOR!
Z strony gryfonów Wybuchnęła oklaski, piski i śmiechy. Machnął różdżka dekoracje zmieniły się w kolor lwów. Ślizgoni byli nie zadowoleni, niektórzy buczeli ale i tak nie było ich słychać, ponieważ brawa ogłuszały.
- Chcę wyróżnić jedną uczennicę w domu lwa, która zdobyła 250. Laura Potter! - dziewczyna zarumieniła się.
Kiwnęła i spuściła głowę. Chłopcy starszych klas zagwizdali. Chociaż dziewczyna czuła się dumna, miała ochotę zapaść się pod ziemię. Nie lubiła dużego zainteresowania swoją osobą. Eryk zachichotał widząc reakcje przyjaciółki. Rzuciła mi zacięte  spojrzenie.
-Nie będę wam gadał. Zaśpiewajmy hymn i zabierzcie do je jedzenia. Mam nadzieje, że będzie szarlotka. Mam na nią ochotę- uczniowie  nauczyciele wybuchnę li śmiechem oprócz Snape, który  patrzył krytycznie na Pottera. 
Hogwart, Hogwart, Pieprzo- Wieprzy Hogwart,
Naucz nas choć trochę czegoś!
Czy kto młody z świerzbem ostrym,
Czy kto stary z łbem łysego,
Możesz wypchać nasze głowy
Farszem czegoś ciekawego,
Bo powietrze je wypełnia,
Muchy zdechłe, kurzu wełna.
Naucz nas, co pożyteczne,
Pamięć wzrusz, co ledwie zipie,
My zaś będziem wkuwać wiecznie,
Aż się w próchno mózg rozsypie!

Ostatni zakończyli rudzielce ze swoimi dziewczynami. Laura musiała przyznać, że dziewczyny potrafią śpiewać.  Zjadła posiłek, który składał się z bułki i herbaty.  Poszła się pożegnać z dziewczynami z innych domów oprócz Slytherin. Każdy chłopak się z nią pożegnać.  Nogi ją bolały od stania i ręce od przytulania. Parę dziewczyn patrzyły na nią z zazdrością. Minerwa widząc Pottera przytulające każdego chłopca i dziewczynę miała ochotę wybuchnąć śmiechem. Stuknęła przyjaciela, który właśnie spożywał szarlotkę i głową wskazała na Pottera, która przytulała ostatnie krukona i wróciła do stołu. Ten tylko się uśmiechnął i powrócił do swojej niedokończonej szarlotki. Gdy dyrektor skończył jeść kolejną porcje szarlotki wstał i nakazał ciszę.
-Z tego, że najadłem szarlotki. Mogę was puścić już na pociąg, który za 20 minut wyjeżdża. Miłych ferii..
-…Ale oni jadą na wakacje!- szepnęła nauczycielka transmutacji.
-Czy na wakacje jak tam ktoś woli!
-Nareszcie- mruknęła siostra Eryka.
Uczniowie zaczęli wstawać i kierować się do wyjścia.  Laura miała poważny problem z wyjściem była bardzo niska więc obijała się o ciała uczniów. Eryk odnalazł ją i złapał za rękę i pomógł wyjść. Gdy dotarli na błony odetchnęli ulga. Zwłaszcza Laura, którą bolało całe ciało.
-Chodźmy zaraz nam pociąg ucieknie. Nie mam zamiaru to zostać- mruknął.
Ruszyli w stronę pociągu.  Odnaleźli wolny przedział. Nie zdążyli usiądź a ich bagaże i zwierzęta pojawiły się.  Zaraz dosiadły się ich siostry przyjaciela.
-Możemy się dosiądź?- spytał Fred, trzymając za rękę swoją dziewczynę.
-A jak się pomieścimy?- spytała Laura.
-Normalnie- wzruszyła ramionami.
Bliźniaczki usiadły na kolanach bliźniaków. Aleksandra bez żadnego powodu  przeglądywała się  Laurze Potter.
-Mam coś na twarzy?- spytała speszona.
-Od kiedy jesteście parą?- wskazała na splecione ręce przyjaciół.
-Nie jesteśmy- wyrwała dłoń, Eryk spojrzał na nią dziwnie.
-Aha- powiedziała niezadowolona odpowiedzą.
Podróż minęła spokojnie bez żadnych kompilacji…
888888888888888888888888888888888888888888888888888888
Tu, tu, tu!  Mam do was pilną sprawę! Gdy pojawi się kolejny rozdział Laura będzie już w 3 klasie.  Bo w drugiej nic nie planowałam bo wszystko co chciałam znalazło się w pierwszej. Ale cii XD  Tak z czystej ciekawości z KIM MA BYĆ LAURA POTTER Z DRACO CZY Z ERKIEM A MOŻE Z KIM INNYM??? To od was zależy !
-----------------------------------------------------------------
Czy ktoś jeszcze czyta tego bloga? Czy mam go usunąć? :(





3 komentarze:

  1. Bardzo fajny rozdział, wolałabym żeby Laura była z Draco :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno mi komentowalam. Oczywiście że Laura i Draco!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Luna i Draco! :* nie usuwaj bloga :c

    OdpowiedzUsuń