sobota, 28 listopada 2015

Rozdział 17

LAURA
Wzięła głęboki oddech. Szukała wzrokiem Eryka, była strasznie podenerwowana.   Bliźniaczki dopadły się swoich partnerów na korytarzu przez co zostawiły dziewczynę samą na korytarzy. Westchnęła. Wszystkie pary szły do wielkiej Sali a ona stała jak słup.
-Laura?- obróciła się i zobaczyła Draco w smokingu.
Wyglądał zjawiskowo. Dziewczynie zabrakło tchu.
-Wyglądasz pięknie- wydusił w końcu.
Na jego policzkach widniały rumieńce, która dodawały mu uroku.
-Dziękuje- zaczerwieniła się.
-Odprowadzić cię?- kiwnęła głową.
Podał jej ramie i ruszyli w stronę Wielkiej Sali. Po drodze nie odbyło się bez ciekawskich spojrzeń i szeptów. Żałowała, że nie ma przy sobie różdżki.
-Mogę cie o coś spytać?- spytał po dłuższej chwili.
-Jasne- jej serce galopowało.
-Czemu akurat ślizgonka?- Draco musiał przyznać, że wglądała pięknie.
Żałował , że nie mógł jej zaprosić na bal.
-Bo jestem strasznie wredna-parsknął śmiechem.
-Nie uwierzę dopóki tego nie zobaczę.- przewróciła oczami.
-Nie chcę mnie widzieć wściekłem- otworzył drzwi i przepuścił dziewczynę- Dziękuje za odprowadzenie-odeszła kawałek chłopak złapał ją za łokieć.
-Zatańczysz ze mną jeden taniec?- spytał.
Zszokowana dziewczyna kiwnęła jedynie głową. Objął ją w pasie i poprowadził na parkiet. Na szczęście Drakona zaczęła grać wolna piosenka. Laura zarumieniła się. Przytuliła się do ramienia chłopaka. Uniosły się jego kąciku ust. Nie mógł pojąć czemu Lord Voldemort chciał zabić tą niewinną istotę. Nie mógł tego zrobić, był pewny. Piosenka niestety szybko się skończyła  chłopak musiał ją puścić. Podziękowała i ruszyła do stolików aby chłonąc. Nie dali jej spokoju bo kolejny chłopcy zapraszali ją do tańca. A ona wzrokiem szukała Eryka, którego nie widziała.
 DRACO
-Draco halo- machnął przyjacielu przed oczami.
Chłopak o platynowych włosach zamrugał kilkakrotnie. Zamyślił się patrząc na Laurę, która tańczyła z krukonem. Zacisnął pięści miał ochotę podejdź do krukona i mu przywalić. Zazdrość to brzydkie uczucie. A nieodwzajemniona miłość jeszcze gorsza.
-No co?- warknął.
-Jak się tańczyło?- spytał zadowolony Zabini.
-Jeszcze nie tańczyłem- spojrzał na czarnoskórego przyjaciela.
-Ta jasne… A Laura? Widziałem was stary- poklepał przyjaciela po ramieniu.
-No dobra. Tańczyłem było świetnie  wręcz zajebiście. Zadowolony? Wiesz, ze muszę ukrywać uczucia a ty mi tylko to utrudniasz- burknął.
-Stary ja ci utrudniam? Jestem doktorem miłości- prychnął.
-Nie ma szans abyśmy byli razem- posmutniał.
-A to czemu?- spytał zaskoczony Zabini.
-Spójrz- wskazał Eryka całującego Laurę.
-Draco ja..- zerwał się i wyszedł z przyjęcia.
LAURA
Usiadła na stoliki była zmęczona nogi ją bolały i chciało się jej spać. Napiła się soku dyniowego. Zachłysnęła się gdy ktoś zakrył jej oczy.
-Eryk?- odwróciła głowę przed nią stał jej przyjaciel w smokingu i wyglądał tak świetnie jak Draco.
-Mogę panią prosić do tańca?- spytał podając dłoń.
-Oczywiście- nagle ból i zmęczenie minęło.
Zaprowadził ją na sam środek parkietu. Położyła mu ręce na szyi i zaczęli tańczyć.
-Lauro muszę ci coś powiedzieć.
-Jesteś gejem?- wypaliła, wybuchnął śmiechem.
-Co? nie!  Od dłuższego  czasu chciałem ci to powiedzieć ale nie miałem odwagi.- oparł swoje czoło i jej.
-Eryku co ty…- szepnęła.
-Kocham cię- musnął jej usta.
Tak jak sobie chłopak wyobrażał usta Laury smakowały wyśmienicie. Zaskoczona dziewczyna zamarła.  Dziewczyna nie odepchnęła go więc chłopak wziął to na zachętę i pogłębił pocałunek. Odsunął się i spojrzał w jej zielone oczy.
-Powiedz coś.
-Ja ciebie też- wydusiła.
Nie wiedziała co się wokół niej dzieje. Czuła się jak naćpana. Może przez sok dyniowy?
- Co mnie też?- udał, że nie dosłyszał.
-Ja ciebie też kocham- szepnęła.
-A dobrze, bo muszę coś ci pokazać- złapał ją za rękę i wyprowadził z Wielkiej Sali.
-Eryku gdzie mnie prowadzisz!
-Wiem gdzie może być różdżka Helgi Hufflepuff.
-Nigdzie z tobą nie pójdę bez swojej różdżki!- westchnął i przeczesał swoje krukoczarne włosy.
-No dobra chodźmy- machnął ręką.
                                  ***
Złapała za swoją różdżkę nagle zmarszczyła nos coś jej śmierdziało.
-Czujesz to?- kiwnął głową.
Odszukała różdżkę Salazara.  Nie było jej gdzie powinna.
-Eryk!- krzyknęła przestraszona- Nie mam jej!
-Czego?- podbiegł do niej.
-Różdżki Salazara!- zaczęła gorączkowo przeszukiwać pokój.
-Laura spokojnie użyj zaklęcia Accio powinna tu być tylko ty masz dostęp do tego pokoju.
-Accio różdżka Salazara!
Nagle jej magiczny patyk cofnął się w dłoni i wrócił do poprzedniej wersji.
-Widziałeś to?
-Chyba zguba jest w twojej różdżce.- kiwnęła zaskoczona.
-Muszę iść do pokoju życzeń natychmiast.- wybiegła z pokoju.
-Laura!- pokręcił głową i wybiegł za nią.
ERYK.
Nie mógł uwierzyć jak ta dziewczyna szybko biega w szpilkach. Żałował, że zaniedbał  swoją kondycje będzie musiał to zmienić. Kierował się za światłem z różdżki , które dawało podwójne światło niż w normalnej różdżce. Dziewczyna przeszłą trzy przy ścianie aż pojawiły się drzwi. Machnęła ręką aby Eryk za nią wszedł.
LAURA
Weszła do znajomego pomieszczenia. Właśnie tutaj magiczny patyk Salazara Slytherin „odbudował” się w całość. Podeszła do naczynia i ścisnęła w dłoni kamień wskrzeszenia. Przed nią pojawiła się Rowena Ravenclaw. Zerknęła na przyjaciela, który był przestraszony. Wziął głęboki oddech i podszedł do przyjaciółki.
-Witaj Laura- ukłoniła się.
-Witaj Roweno mam do ciebie pytanie.
-Słucham.
-Czy to możliwe, że różdżka Salazara i moja się połączyły?
-Jak najbardziej- uśmiechnęła się.
-Ale… jak?
-Przypomnij sobie kiedy położyłaś różdżki razem w dniu pełni?
-Dzisiaj jest pełnia- szepnął Eryk.
-Nie rozumiem!  Czyli pozostałe różdżki też tak się połączą?- kiwnęła głową- Ale gdzie mam teraz szukać?!
-Dam ci podpowiedzieć. Skrzaty- zaproponowała  i zniknęła.
-Skrzaty? Teraz to ja  nie ogarniam- cofnęła się i oparła się o klatce piersiową.
Musiała pomyśleć. Skrzaty… Skrzaty… O co chodzi z tymi skrzatami?
-Lauro wróćmy na bal jeśli chcesz.- odłożyła kamień wskrzeszenia na miejsce.
-Dobrze.
                                                 * * *
MAJ, JEDEN PRZED EGZAMINAMI.
Uczniowie siedzieli w swoich pokojach i zakuwali na egzaminy. Większa część narzekała, że nie zabrała się wcześniej za naukę.  Laura siedziała w dormitorium bliźniaków, Eryka i Kamila. Przeszkadzała im w nauce lub coś tłumaczyła.
-A zaklęcie DISILLUSION?- spytał się Fred.
- Inaczej Czar Rozpłynięcia; zaklęcie, po którym człowiek nie staje się niewidzialny lecz jego ciało zlewa się z otoczeniem i wtapia się w nie tak samo, jak w przypadku kameleona.- wyrecytowała zna jej formułkę.
-A INCANCERUS?- dopytywał się George.
- Zaklęcie powodujące wytworzenie grubych lin, które zwiążą przeciwnika. 
-A…
-Dajcie dziewczynie już spokój- powiedział Eryk.
-Dziękuje ci mój rycerzu- przewróciła oczami.
Poprawiła poduszkę i patrzyła na chłopaków. Bliźniacy siedzieli przy biurka cały czas coś pisząc. Eryk leżał oparty na brzuchu swojej dziewczyny.
-Zawsze do usług- uśmiechnął się.
Po między nimi zapadła cisza. Laura wsłuchała się w oddech Eryka. Magle George rzucił papierami i powiedział:
-Mam już dosyć! Jak nie zdam to trudno się mówi. Wychodzę stąd- wyszedł trzaskając drzwiami.
-To ja was zostawię moje gołąbeczki. Tylko tam się zabezpieczać- Laura strzeliła buraka, Eryk  wybuchnął śmiechem- 10 punktów dla Gryfonów za twoją minę.
-Idiota.
-Za to przystojny.
-Wyjdź.
-Wychodzę.- zamknął za sobą drzwi.
-Czemu nie mam twoje mądrości?
-W jakim sensie?
-Nie musisz się uczyć. Wszystko umiesz.
-Ta… Wolę być głupia niż hi per mądra. Uwierz mi.
-Dla mnie możesz być głupia, mądrą, brzydka lub cokolwiek chcesz i tak będę cie kochał- musnął jej usta.
-Ale ty romantyczny- odwzajemniła pocałunek .
-Dla swojej księżniczki zawsze.- złapał ją w tali i przeniósł ją na swoje kolana..
-Eryk!- opamiętała się i zeszła z kolan chłopaka.
-Jutro piszemy egzaminy!- przewrócił oczami.
-Ty to umiesz zepsuć atmosferę- pokazał jej język.
-Bądź Eryku realistą. Jutro piszemy egzaminy  jeśli nie będzie miał dobrych oceń to twoja mama zrobi ci piekło w domu.
-No dobra… Masz rację…- sięgnął po najbliższa książkę
 PO EGZAMINACH.
Laura siedziała w kuchni gdzie skrzaty przygotowywały kolacje.
-Panienko co pani taka smutna?
-Mrużko wydaje ci się- sięgnęła po ciasteczko.
-Dalej pani ich szuka?- kiwnęła głową.- I nie wie panienka gdzie?
-No właśnie.
-Mrużko patrz co znalazłem!
W kuchni pojawił się Zgredek z magicznym patykiem. Laura uniosła głowę.
-Zgredku skąd to masz?
-Znalazłem pomiędzy wielkim dywanem z owoców. To panienki.
-Mogę się tym przyjrzeć?- uśmiechnął się i podał magiczny patyk.
-Mrużko, Zgredku za mną. Muszę wam coś powiedzieć.
                                       * * *
Dziewczyna zaprowadziła skrzaty do pustej nieużywanej klasy. Ścisła magiczny patyk Helgi. Nie wierzyła , że to takie proste…! Posadziła skrzaty na biurku.
-Zgredku powiedz mi jeszcze raz skąd to masz.- zażądała.
-Zgredek szedł sobie do kuchni i nagle bum! Jakaś siła kazała mu przyjrzeć dywanu wywieszonego na ścianę. Zgredek patrzy, patrzy. I widzi coś brązowe na końcówce gruszki. No to Zgredek wspiął się i zobaczył patyk. Przeciął delikatnie materiał i wyciągnął.
-Hm…
-Pani zła na  Zgredka?
-Wręcz przeciwnie. Jestem szczęśliwa. Pomogłeś mi bardzo. Zgredku czy mogę ją zatrzymać ?
-Oczywiście. Mrużko dyrektor prosił nas na słówko.
-Może iść- machnęła ręką.
Wyciągnęła swoja różdżkę.  Przybliżyła do różdżki Helgi. Stało coś czego dziewczyna się nie spodziewała. Jej własna różdżką kopnęła ją prądem. Wrzasnęła zaskoczona i upuściła magiczne patyki.  W klasie w której była dziewczyna zaczęła się trząść. Różdżki odbijały się o podłogę aż do siebie zbliżyły.  Złote światło oślepiło dziewczynę. Cofnęła się o krok. Nie zauważyła kosza . Przewróciła się. Przed jej oczami pojawiły mroczki. Zamrugała kilkakrotnie.  Usiadła na kolonach. Rozejrzała się po pomieszczeniu.
-To było dziwne- powiedziała na głos dziewczyna.
Nagle w klasie zrobiło się ciemno. Jakby ktoś przykrył słońce kocem. Dopadła się swojej różdżki i podbiegła do okna. Uchyliła je. Dementorzy.
Co oni robią?!
Oni nie są tu w dobrym zamiarach (R)
Usłyszała  na korytarzu kroki nauczycieli.  Hogwart jest atakowany.
- EXPECTO PATRONUM!- szepnęła.
Po zaklęciu powinien wybiec koń ale zamiast konia Laura ujrzała borsuka i węża.
Gdzie jest mój patronus ?
Wypowiedział jeszcze raz zaklęcie dopiero za drugim razem pojawił się jej patronus. Odetchnęła z ulgą. Patronusy ruszyły w stronę de mentorów.
Dziewczyna usłyszała swoje imię.
-Widzieliście może Laurę?!- bardzo dobrze znała ten głos.
Wybiegła z klasy.
-Eryk!
-Laura!- podbiegł do niej chłopak.
-Co się dzieje…?
-Hogwart jest atakowany wszyscy uczniowie muszą iść do lochów. Aurorzy są w drodze. Dementorzy nagle zwariowały. Idziemy- złapał ją za rękę i zmusił do biegnięcia.
-Wszyscy dotarli już?- spytała.
-Tak!- odkrzyknął.- Szukaliśmy tylko ciebie.
-Eryk za nami są Dementorzy!- wrzasnęła i gdy ujrzała czarne postacie.
- EXPECTO PATRONUM- wrzasnął chłopak.
Potężny tygrys odgonił na moment dawnych strażników Azbakanu.
-Jesteśmy już blisko!
Dziewczynie brakło już tchu. Dementorzy zbliżali nieubłaganie szybko.
-Expecto patronum- szepnęła ostatnimi siłami.
Wąż, koń i borsuk zagrodzili de mentorom dotrzeć do dwójki przyjaciół.

Chłopak przerzucił sobie dziewczynę przez ramie i dalej biegł do kryjówki.  Gdy zobaczył perfekta =, który trzymał mosiężne drzwi odetchnął  ulga. Zerknął na tyły. Patronusy dziewczyny tarasowały drogę dalej.  Kiwnął głową i wszedł. Do pomieszczenia. Odnalazł wolne łóżko i położył dziewczynę. Jej różdżkę włożył do kieszeni aby później nie szukała. Przesunął sobie krzesło i zasnął na nim.   
==========================
Przepraszam za błędy ale nie miałam jak go sprawdzić bo zaraz goście do mnie przyjeżdżają :D 

2 komentarze: