-Siedzi-
wzruszył ramionami Blaisie.
-Ona nie
jest ślizgonką- warknął Draco.
-I tu się
mylisz- podeszła do niego i skrzyżowała ręce.- Jestem ślizgonką, krukonką,
puchonką i gryfonką
Draco był
bardzo wysoki. Laura musiała stawać na placach aby spojrzeć w jego zimne
niebieskie oczy, które ściskały na nią pioruny. Był niezadowolony z obecności
dziewczyny.
-No dobra
jesteś gryfonką. Mała dziewczynko!- zapiekły ją policzki.
-Nie traktuj
mnie z niska!- warknęła.
-Ciężko było
zwłaszcza, że jesteś strasznie niska.- przewróciła oczami i usiadła z powrotem
na kanapę obok Zabiniego.
-Więc… Co
tam słychać Lauro?- Zabini starał się nie patrzeń na nogi dziewczyny, które
były oparte o stolik.
-Zastanawiam
się czy nie użyć jakiegoś zaklęcia na tlenioną fretkę!- czarnoskóry wybuchnął
śmiechem.
-Odwołaj
to!- ryknął Draco.
-Bo się
zaraz z tlenisz fretko!- syknęła.
-Przegięłaś!-
wyciągnął różdżkę.
-Dosyć!-
wrzasnął- Jest dzisiaj wigilia!
-No dobra-
burknęli.
-Co
dostaliście na święta?- spytała Laura.
-Nową miotłę
i słodycze- pochwalił się Draco.
-Tak samo. A
ty mała?
-Nie jestem
taka mała!- syknęła.- Sukienkę.
-Tylko?-
prychnął.
-Reszty nie
odpakowałam nie miałam kiedy! A wigilię nie liczą się prezenty.
-Jeszcze
powiedz, że mikołaj istnieje!- Zabini przewrócił oczami na wypowiedz
przyjaciela.
-Musisz być
taki…
-Przystojny,
czarujący?- przerwał jej Draco
-Irytujący?-
spytała z ironią.
-Ktoś musi!-
westchnął teatralnie.
-Mam pomysł.
Ubierzcie się ciepło i spotkajmy się przez wyjście za 10 minut- powiedziała
tajemnico Laura.
Ci tylko
kiwnęli. Pożegnała się i pobiegła do dormitorium. Przebrała się w cieplejsze
rzeczy. Odnalazła kurtkę, buty, czapkę i rękawiczki, i wyszła. Po drodze
zabrała różdżkę, którą włożyła do
kieszeni spodni. Przed wyjściem stali
zaciekawieni Ślizgoni. Ominęła ich i wyszła na dwór.
-Po co nas
kazałaś tu przyjść?- spytał Zabini, który wkładał rękawiczki.
-Po to…!-
złapała garść śniegu i rzuciła w nim chłopaka.
-Ej!- Draco
wybuchnął śmiechem.
Zabini
zamiast rzucić śnieżką w dziewczyna natarł chłopaka.
-Osz ty!-
zaczęli się tarzać.
Zapomnieli w
ogóle o Laurze. Dziewczynie o to chodziło. Wyciągnęła różdżkę, szepnęła
zaklęcie. Strumień chłodnej wody trafił prosto w chłopaków. Wrzasnęli i zerwali
się w poszukiwaniu winnej. Dziewczyna rozszerzyła oczy i z piskiem pobiegła w
głąb błoń. Draco i Zabini mieli długie nogi więc bez problemu dogonili
dziewczynę, która dobiegła do mostu nad jeziorem.
-M..a..m..y
cię!- Wybuchnęła śmiechem.
-Nie macie!-
wskoczyła do jeziorka.
Laura prawie
sparaliżowało. Cieszyła się, że przed zetknięciem z wodą wzięła głęboki oddech.
Kalecznie dopłynęła pod mostem. Gdy znalazła się pod kładką wyciągnęła głowę na
powierzchnie, łapiąc oddech. Drżała z zimna. Zimna wody ochładzała jej
ciało. Słyszała pod sobą przestraszone głosy chłopaków.
-Kurde!
Kurde! Co robimy!?-spytała spanikowany Zabini.
-Idź po
Dumbledora ja spróbuje tą idiotkę wyłowić.
Usłyszała dudnienie
belek. Ja mu dam zaraz idiotkę!, pomyślała.
* * *
Draco
ściągnął buty i wskoczył do wody. Woda była
cholernie zima. Nic prawie nie widział.
Wyciągnął z ledwością różdżkę, która zabłysła światłem. Wszędzie wodorosty.
Brak dziewczyny. Chłopak zaczął panikować.
Zaczęło mu brakować tlenu.
Niezgrabnie dotarł na górę. Rozejrzał się po jeziorze. Nagle dostrzegł
dziewczynę pod mostkiem siłującą się z rośliną. Bez zastawienia pod płynął do
niej.
-Drętwota!-
idealnie trafił w roślinę.
Sparaliżowana
roślina puściła dziewczynę. Wyrwała się
z objęć rośliny i próbowała pod płynąć do niego lecz coś złapało ją za nogę i
ciągnęło w dół.
-Draco!-
wrzasnęła.
-Laura!- w
ostatniej chwili udało mu się złapać dziewczynę i przytulić do siebie.-Musimy
wrócić…!- ciężko mu było trzymać różdżkę i dziewczynę
-Ja nie
umiem pływać!- jęknęła.
-Ty cholerna
idiotka jeśli przez ciebie zginiemy to osobiście cie zabije! Wyciągnij różdżkę.
Drętowata!- posłusznie wyciągnęła magiczny patyk.
Zamiennie
krzyczeli zaklęcie. Rośliny bez pośpiechu zaczęły się wycofywać. Gdy było bezpiecznie. Dotarli do mostu. Draco pomógł
Laurze wejść. Zmęczeni położyli się na moście.
Laura próbowała złapać oddech. Usiadła prosto. Dostała atak kaszlu. Draco gwałtownie stanął i stanął za jej
plecami. Nawet nie wróciła na to uwagi. Poklepał ją mocno po plecach. Wypluwała
wodę.
-Zabije
Zabiniego miał pomoc sprowadzić!
-Miał.-
spróbowała wstać z marnym skutkiem.
-A ty czemu
głupia wskoczyłaś do jeziora?!- złapał za nadgarstek i zmusił do wstania.- Nie
ważne chodźmy jest strasznie zimno.
Nie
odzywając się do siebie ruszyli do zamku.
Z tego, że Laura była dłużej w miała posiniaczone usta, bladą twarz.
Wyglądała jak śmierć. Draco słynął ze swojej jasnej karnacji więc nie wiele mu
zimna woda zrobiła. Gdy byli na skraju zamku drzwi otworzyły się z
impetem. Wybiegł jako pierwszy za nim dyrektor i opiekunowie domów.
-Minerwo
trzeba tą dwójkę zanieść do skrzydła. Sewerusie przygotuj eliksiry.- kiwnęli
głowami- Zabini pomóż im.
-Ta jest!-
wziął pod ramię dwójkę mokrych ludzi.
-Co tak
długo?- szepnął Draco.
-Wpadłem na
woźnego.
-To wszystko
jasne- mruknęła Laura.
Gdy znaleźli
się w skrzydle szpitalnym dostali eliksir rozgrzewający. Dyrektor wysuszył im
ciuchy za pomocą magii.
-Czy mogę
się łaskawie dowiedzieć czemu pływaliście w jeziorze?- warknął Snape.
-Chciałam
uciec od śnieżek z strony Draco i Zabiniego- spuściła głowę.
-A ja ją
uratowałem.
-To wiem
chłopcze- mruknęła Minerwa- Odejmuje lwą 10 punktów a ślizgonom przyznaje za
odwagę 20 punktów.- w duchu Minerwa
westchnęła.
-No dobrze
koniec odwiedzin. Wy zostajecie- wskazała dwójkę pacjentów- reszta musi opuścić
sala.
O nie!-
pomyśleli.
*
* *
Laura
wpatrywała się w sufit. Nie odzywała się do Malfoy'a. Nawet mu nie
podziękowała. Leżała bezczynnie. Ciszę przerwał trzask. Dziewczyna bardzo
dobrze znała ten dźwięk. Usiadła prosto. Mrużka klapnęła obok pani.
-Co cie
Mrużko do mnie sprawdza?- spytała Laura.
-Nox i Lumos
strasznie rozrabiają..!- westchnęła.
-Możesz je
wypuścić?- kiwnęła.
-A i
panienka dostała list od pana Eryka.- podała list.
-Dziękuje-
skrzatka strzeliła palcami i zniknęła.
Draco
prychnął.
-A tobie co?
-Jak ty ją
traktujesz?- spytał zaskoczony.
-Kogo?
-Skrzatke!
Do tego ta niebieska sukienka-
przewróciła oczami.
-Nie jestem
taka jak ty.- warknęła.
Otworzyła
list.
Laurent !
Jak tam święta? U mnie wspaniale!
Oprócz zrzędzenia moich sióstr… Twój prezent był niesamowity. Serdecznie za
niego dziękuje. Mama kazała mi przekazać, że w wakacje będziesz mieszkała u nas
bo nie posiadasz opiekuna prawnego. Tak zarządził sam Dumbledore, który
przyszedł do nas w czasie obiadu. Z tego
powodu jestem szczęśliwy! Mrużka i
Zgredek zostali o tym poinformowani. W czasie wolnym twoje rzeczy zostaną
przeniesione. Na nasz dom został objęty
specjalną ochronę. Za wiele nie będę ci
w liście opowiadał. Sama musisz go to wszystko zobaczyć.
Eryk J
Draco znów
prychnął.
-I ten
uśmieszek na końcu, żałosne.
-Nie
czytacie się czyich listów!- warknęła.
-Jesteś mała
wystarczy lekko podnieś głowę..
-Nie jestem
taka mała!- warknęłam policzki nabrały purpury.
-Nie… wcale
tylko 1.50- przewrócił oczami.
-Małe jest
piękne- powiedziała dumnie.
-I wredne.
-To się do
tyczy tych długich jak wieżowiec- mruknęła.
Dyskusje
przerwała im pielęgniarkę, która kazała zażyć lekarstwo. Po paru minutach zasnęli.
* * *
PARĘ MIESIĘCY
PÓŹNIEJ!
Laura
pakowała swoje walizki. Dzisiaj uczniowie wyjeżdżali do domu. Nie mogła
uwierzyć ale z tym miejscem miała wspomnień. A to dopiero początek.
Ostatni raz
spojrzała na swój prywatny pokój w barwach lwów. Niechętnie wyszła na śniadanie. Po drodze
spotkała bliźniaków(Fred i George), bliźniaczki (Sandra i Ola), Eryk przyszedł
w ostatniej chwili. Włosy sterczały mu z każdej strony. Bliźniacy mówili, że
dostał piorunem. Na te słowa wybuchała
śmiechem, otrzymała od przyjaciela mocne kuksańca. Usiedli przy stole. Dyrektor
stanął, na Wielkiej Sali nastała cisza, uśmiechnął i rzekł:
-Dziś
kończymy rok szkolny! Obyło się przez żadnych przeszkód. Puchar za największą
liczbę otrzymuje GRYFFINDOR!
Z strony
gryfonów Wybuchnęła oklaski, piski i śmiechy. Machnął różdżka dekoracje
zmieniły się w kolor lwów. Ślizgoni byli nie zadowoleni, niektórzy buczeli ale
i tak nie było ich słychać, ponieważ brawa ogłuszały.
- Chcę
wyróżnić jedną uczennicę w domu lwa, która zdobyła 250. Laura Potter! -
dziewczyna zarumieniła się.
Kiwnęła i
spuściła głowę. Chłopcy starszych klas zagwizdali. Chociaż dziewczyna czuła się
dumna, miała ochotę zapaść się pod ziemię. Nie lubiła dużego zainteresowania
swoją osobą. Eryk zachichotał widząc reakcje przyjaciółki. Rzuciła mi zacięte spojrzenie.
-Nie będę
wam gadał. Zaśpiewajmy hymn i zabierzcie do je jedzenia. Mam nadzieje, że
będzie szarlotka. Mam na nią ochotę- uczniowie
nauczyciele wybuchnę li śmiechem oprócz Snape, który patrzył krytycznie na Pottera.
Hogwart, Hogwart, Pieprzo- Wieprzy Hogwart,
Naucz nas choć trochę czegoś!
Czy kto młody z świerzbem ostrym,
Czy kto stary z łbem łysego,
Możesz wypchać nasze głowy
Farszem czegoś ciekawego,
Bo powietrze je wypełnia,
Muchy zdechłe, kurzu wełna.
Naucz nas, co pożyteczne,
Pamięć wzrusz, co ledwie zipie,
My zaś będziem wkuwać wiecznie,
Aż się w próchno mózg rozsypie!
Naucz nas choć trochę czegoś!
Czy kto młody z świerzbem ostrym,
Czy kto stary z łbem łysego,
Możesz wypchać nasze głowy
Farszem czegoś ciekawego,
Bo powietrze je wypełnia,
Muchy zdechłe, kurzu wełna.
Naucz nas, co pożyteczne,
Pamięć wzrusz, co ledwie zipie,
My zaś będziem wkuwać wiecznie,
Aż się w próchno mózg rozsypie!
Ostatni
zakończyli rudzielce ze swoimi dziewczynami. Laura musiała przyznać, że
dziewczyny potrafią śpiewać. Zjadła
posiłek, który składał się z bułki i herbaty.
Poszła się pożegnać z dziewczynami z innych domów oprócz Slytherin.
Każdy chłopak się z nią pożegnać. Nogi
ją bolały od stania i ręce od przytulania. Parę dziewczyn patrzyły na nią z
zazdrością. Minerwa widząc Pottera przytulające każdego chłopca i dziewczynę
miała ochotę wybuchnąć śmiechem. Stuknęła przyjaciela, który właśnie spożywał
szarlotkę i głową wskazała na Pottera, która przytulała ostatnie krukona i
wróciła do stołu. Ten tylko się uśmiechnął i powrócił do swojej niedokończonej
szarlotki. Gdy dyrektor skończył jeść kolejną porcje szarlotki wstał i nakazał
ciszę.
-Z tego, że
najadłem szarlotki. Mogę was puścić już na pociąg, który za 20 minut wyjeżdża.
Miłych ferii..
-…Ale oni
jadą na wakacje!- szepnęła nauczycielka transmutacji.
-Czy na
wakacje jak tam ktoś woli!
-Nareszcie-
mruknęła siostra Eryka.
Uczniowie
zaczęli wstawać i kierować się do wyjścia.
Laura miała poważny problem z wyjściem była bardzo niska więc obijała
się o ciała uczniów. Eryk odnalazł ją i złapał za rękę i pomógł wyjść. Gdy
dotarli na błony odetchnęli ulga. Zwłaszcza Laura, którą bolało całe ciało.
-Chodźmy
zaraz nam pociąg ucieknie. Nie mam zamiaru to zostać- mruknął.
Ruszyli w
stronę pociągu. Odnaleźli wolny
przedział. Nie zdążyli usiądź a ich bagaże i zwierzęta pojawiły się. Zaraz dosiadły się ich siostry przyjaciela.
-Możemy się
dosiądź?- spytał Fred, trzymając za rękę swoją dziewczynę.
-A jak się
pomieścimy?- spytała Laura.
-Normalnie-
wzruszyła ramionami.
Bliźniaczki
usiadły na kolanach bliźniaków. Aleksandra bez żadnego powodu przeglądywała się Laurze Potter.
-Mam coś na
twarzy?- spytała speszona.
-Od kiedy
jesteście parą?- wskazała na splecione ręce przyjaciół.
-Nie
jesteśmy- wyrwała dłoń, Eryk spojrzał na nią dziwnie.
-Aha-
powiedziała niezadowolona odpowiedzą.
Podróż
minęła spokojnie bez żadnych kompilacji…
888888888888888888888888888888888888888888888888888888
Tu, tu,
tu! Mam do was pilną sprawę! Gdy pojawi
się kolejny rozdział Laura będzie już w 3 klasie. Bo w drugiej nic nie planowałam bo wszystko
co chciałam znalazło się w pierwszej. Ale cii XD Tak z czystej ciekawości z KIM MA BYĆ LAURA
POTTER Z DRACO CZY Z ERKIEM A MOŻE Z KIM INNYM??? To od was zależy !
-----------------------------------------------------------------
Czy ktoś jeszcze czyta tego bloga? Czy mam go usunąć? :(