poniedziałek, 8 lutego 2016

Rozdział 27

„Nie ma zbyt wiele cza­su,
 by być szczęśli­wym.
 Dni prze­mijają szyb­ko.
 Życie jest krótkie.
W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marze­nia,
 a ja­kaś niewidzial­na ręka nam je przek­reśla.
 Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru.
Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś,
jak pot­ra­fimy być ni­mi jutro?”

Laura Potter siedziała w bibliotece patrząc w księgę, nie pamiętała o czym czytała i nawet co. Jej myśli krążyły wokół rozmowy z Harry’ m Potter’ em. Dał jej dużo do myślenia. Zwłaszcza, że od dłuższego czasu czuła coś złego, blizna piekła ją miłosiernie. Zamknęła z trzaskiem książkę i westchnęła.  Strażniczka księg rzuciła jej ostre spojrzenie.  Wstała i odłożyła książkę na miejsce. 
Wyszła na korytarz. Objęła się ramionami i szła wolno rozglądając się na każdy obraz, posąg, ducha przelatującego obok. Uczniowie mijali w pośpiechu, jakby gonił ich diabeł.  Do jej uszu docierały szepty przyjaciół, którzy  mówili o zabezpieczaniu artefaktów.
Nauczyciele bardzo szybko dowiedzieli się o „spisku” uczniów, nie byli zadowoleni z tego powodu bo to do nich należy to zadania. Lecz Krukoni wysunęli takie argumenty, że zamknęli jadaczkę nauczycieli, z niezadowoleniem zaczęli pomagać.
Nawet Severus Snape, który pod swoje skrzydła dwie młode gryfonki, pod jego okiem stawały się coraz lepsze.  Bliźniacy udoskonali z krukonami własne wynalazki.  Kilku ślizgonów założyło Gwardie Dumbledore aby uczyć każdego chętnego do obrony czarnej magii. Laura też do niego należała była ona nauczycielem, jako jedyna potrafiła wyczarować patronusa z młodym wieku.
Puchoni z resztą radą pedagogiczną zaczęli ukrywać magiczne przedmioty w pokoju życzeń, to zadania mogło wydawać się łatwe ale było bardzo trudne. Bo tylko czyste serce puchona mogła ukryć coś cennego.
 Duchy pod okiem Irytka uczyło się brzydkich psikusów, które kosztowały życiem. Na przykład spadające szafy znikąd, latające miecze, iluzja strasznych zwierząt.
Idąc dalej usłyszała jak mała ślizgonka mówi starszej koleżance, że podsłuchała jak nauczycieli rozmawiając ze sobą, nie chcą popełnić tego samego błędu co kilkadziesiąt lat, dlatego pomagają uczniom.
Albus Dumbledore cały czas jest na najwyższej wieży w Hogwarcie  wmawiając zaklęcie obronę, który zwykły czarodziej nie zna.  Zdarzyło się, że nie było na żadnych posiłku.
Wielka Sala musiała zostać powiększona kilkakrotnie, bo wszystkie magiczne szkoły jakie istnieją wzięły sobie  do serca powagę sytuacji i ruszyły na pomoc Hogwartowi.  Każdy zdawał sobie sprawę, że Hogwart mógł nie przeżyć kolejne ataku sam-wiesz-kogo. 
Trzeba czasu aby dawna magia wróciła na swoje miejsce, teraz jest za bardzo słaba.
Szkoła nigdy nie była taka przepełniona! Wszystkie nieużywane klasy zostały wypełnione uczniami z zagranicy, nieznane przez nikogo pokoje stały się sypialniami.
 Uczniowie Hogwartu ciepło przyjęli nowych przybyszów, niektórzy nawet znaleźli miłość, która przyszła zaskoczenia
Laura uśmiechnęła się.
Uczniowie jak nauczyciele znaleźli wspólny język, nawet Hagrid, który nie był pewien tego pomysłu, ale gdy zobaczył   Madame Maxime od razu zmienił zdanie. Miłość kwitła wokół wszystkich nawet pani Potter.
Robiła już któreś kółko ale zbytnio to jej nie przeszkadzało. Musiała pomyśleć.  Zwłaszcza, że musiała odnaleźć różdżkę Gryffindor’ u.
Magiczny patyk Roweny znalazła przypadkiem. Poszukiwała w historii Ravenclaw (pożyczyła jej książkę krukonka) jakikolwiek informacji. Siedziała do późna wieczorem,  przesuwała zamglonym wzrokiem po kartkach, szukając wskazówki. Gdy  powiedziała "dość"i trzasnęła książką usłyszała dziwny dźwięk.
Rozejrzała się po pomieszczeniu. Podniosła księgę i zaczęła ją pukać. Gdy  znalazła ten dźwięk, obróciła książkę tak, że grzbiet księgi miała tuż przed nosem. Zmrużyła oczy. Dostrzegła nitkę, która była kluczem do skarbu. Najdelikatniej jak tylko mogła pociągnęła nitkę. Wzięła głęboki oddech, w środku szalała z radości.
Znalazła różdżkę schowano w grzbiecie książki. Od razu wyciągnęła swoją i przyłożyła.

Jak zwykle nic się nie działo a potem wiązką niebieskiego światła objęła dwa magiczne patyki. Zamknęła oczy po światło raziło ją w oczy, gdy je otworzyło zastała tylko jej różdżkach. Uśmiechnęła się szeroko jak tylko potrafiła. Połowa różdżkę na szafkę. Podeszła do szafy i wyciągnęła pidżamę. Przebrała się i wskoczyła do łóżka. Szczelnie przykryła się i zamknęła oczy. Sen przychodził z trudem bo walczyła z podekscytowaniem....
-------------------------------------------------------------
Zdaje sobie sprawę, że rozdział jest krótki, ale on jest wstępem do czegoś dużego a nie chciałam do w tym rozdziale zaczynać. :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz