LAURA
Wzięła
głęboki oddech. Szukała wzrokiem Eryka, była strasznie podenerwowana. Bliźniaczki dopadły się swoich partnerów na
korytarzu przez co zostawiły dziewczynę samą na korytarzy. Westchnęła.
Wszystkie pary szły do wielkiej Sali a ona stała jak słup.
-Laura?-
obróciła się i zobaczyła Draco w smokingu.
Wyglądał
zjawiskowo. Dziewczynie zabrakło tchu.
-Wyglądasz
pięknie- wydusił w końcu.
Na jego
policzkach widniały rumieńce, która dodawały mu uroku.
-Dziękuje-
zaczerwieniła się.
-Odprowadzić
cię?- kiwnęła głową.
Podał jej
ramie i ruszyli w stronę Wielkiej Sali. Po drodze nie odbyło się bez
ciekawskich spojrzeń i szeptów. Żałowała, że nie ma przy sobie różdżki.
-Mogę cie o
coś spytać?- spytał po dłuższej chwili.
-Jasne- jej
serce galopowało.
-Czemu
akurat ślizgonka?- Draco musiał przyznać, że wglądała pięknie.
Żałował , że
nie mógł jej zaprosić na bal.
-Bo jestem
strasznie wredna-parsknął śmiechem.
-Nie uwierzę
dopóki tego nie zobaczę.- przewróciła oczami.
-Nie chcę
mnie widzieć wściekłem- otworzył drzwi i przepuścił dziewczynę- Dziękuje za
odprowadzenie-odeszła kawałek chłopak złapał ją za łokieć.
-Zatańczysz
ze mną jeden taniec?- spytał.
Zszokowana
dziewczyna kiwnęła jedynie głową. Objął ją w pasie i poprowadził na parkiet. Na
szczęście Drakona zaczęła grać wolna piosenka. Laura zarumieniła się.
Przytuliła się do ramienia chłopaka. Uniosły się jego kąciku ust. Nie mógł
pojąć czemu Lord Voldemort chciał zabić tą niewinną istotę. Nie mógł tego
zrobić, był pewny. Piosenka niestety szybko się skończyła chłopak musiał ją puścić. Podziękowała i
ruszyła do stolików aby chłonąc. Nie dali jej spokoju bo kolejny chłopcy
zapraszali ją do tańca. A ona wzrokiem szukała Eryka, którego nie widziała.
DRACO
-Draco halo-
machnął przyjacielu przed oczami.
Chłopak o
platynowych włosach zamrugał kilkakrotnie. Zamyślił się patrząc na Laurę, która
tańczyła z krukonem. Zacisnął pięści miał ochotę podejdź do krukona i mu
przywalić. Zazdrość to brzydkie uczucie. A nieodwzajemniona miłość jeszcze
gorsza.
-No co?-
warknął.
-Jak się
tańczyło?- spytał zadowolony Zabini.
-Jeszcze nie
tańczyłem- spojrzał na czarnoskórego przyjaciela.
-Ta jasne… A
Laura? Widziałem was stary- poklepał przyjaciela po ramieniu.
-No dobra.
Tańczyłem było świetnie wręcz
zajebiście. Zadowolony? Wiesz, ze muszę ukrywać uczucia a ty mi tylko to
utrudniasz- burknął.
-Stary ja ci
utrudniam? Jestem doktorem miłości- prychnął.
-Nie ma
szans abyśmy byli razem- posmutniał.
-A to
czemu?- spytał zaskoczony Zabini.
-Spójrz-
wskazał Eryka całującego Laurę.
-Draco ja..-
zerwał się i wyszedł z przyjęcia.
LAURA
Usiadła na
stoliki była zmęczona nogi ją bolały i chciało się jej spać. Napiła się soku
dyniowego. Zachłysnęła się gdy ktoś zakrył jej oczy.
-Eryk?-
odwróciła głowę przed nią stał jej przyjaciel w smokingu i wyglądał tak
świetnie jak Draco.
-Mogę panią
prosić do tańca?- spytał podając dłoń.
-Oczywiście-
nagle ból i zmęczenie minęło.
Zaprowadził
ją na sam środek parkietu. Położyła mu ręce na szyi i zaczęli tańczyć.
-Lauro muszę
ci coś powiedzieć.
-Jesteś
gejem?- wypaliła, wybuchnął śmiechem.
-Co?
nie! Od dłuższego czasu chciałem ci to powiedzieć ale nie miałem
odwagi.- oparł swoje czoło i jej.
-Eryku co
ty…- szepnęła.
-Kocham cię-
musnął jej usta.
Tak jak
sobie chłopak wyobrażał usta Laury smakowały wyśmienicie. Zaskoczona dziewczyna
zamarła. Dziewczyna nie odepchnęła go
więc chłopak wziął to na zachętę i pogłębił pocałunek. Odsunął się i spojrzał w
jej zielone oczy.
-Powiedz
coś.
-Ja ciebie
też- wydusiła.
Nie
wiedziała co się wokół niej dzieje. Czuła się jak naćpana. Może przez sok
dyniowy?
- Co mnie
też?- udał, że nie dosłyszał.
-Ja ciebie
też kocham- szepnęła.
-A dobrze,
bo muszę coś ci pokazać- złapał ją za rękę i wyprowadził z Wielkiej Sali.
-Eryku gdzie
mnie prowadzisz!
-Wiem gdzie
może być różdżka Helgi Hufflepuff.
-Nigdzie z
tobą nie pójdę bez swojej różdżki!- westchnął i przeczesał swoje krukoczarne
włosy.
-No dobra
chodźmy- machnął ręką.
***
Złapała za
swoją różdżkę nagle zmarszczyła nos coś jej śmierdziało.
-Czujesz
to?- kiwnął głową.
Odszukała
różdżkę Salazara. Nie było jej gdzie
powinna.
-Eryk!-
krzyknęła przestraszona- Nie mam jej!
-Czego?-
podbiegł do niej.
-Różdżki
Salazara!- zaczęła gorączkowo przeszukiwać pokój.
-Laura
spokojnie użyj zaklęcia Accio powinna tu być tylko ty masz dostęp do tego
pokoju.
-Accio
różdżka Salazara!
Nagle jej
magiczny patyk cofnął się w dłoni i wrócił do poprzedniej wersji.
-Widziałeś
to?
-Chyba zguba
jest w twojej różdżce.- kiwnęła zaskoczona.
-Muszę iść
do pokoju życzeń natychmiast.- wybiegła z pokoju.
-Laura!-
pokręcił głową i wybiegł za nią.
ERYK.
Nie mógł
uwierzyć jak ta dziewczyna szybko biega w szpilkach. Żałował, że zaniedbał swoją kondycje będzie musiał to zmienić.
Kierował się za światłem z różdżki , które dawało podwójne światło niż w
normalnej różdżce. Dziewczyna przeszłą trzy przy ścianie aż pojawiły się drzwi.
Machnęła ręką aby Eryk za nią wszedł.
LAURA
Weszła do
znajomego pomieszczenia. Właśnie tutaj magiczny patyk Salazara Slytherin
„odbudował” się w całość. Podeszła do naczynia i ścisnęła w dłoni kamień
wskrzeszenia. Przed nią pojawiła się Rowena Ravenclaw. Zerknęła na przyjaciela,
który był przestraszony. Wziął głęboki oddech i podszedł do przyjaciółki.
-Witaj
Laura- ukłoniła się.
-Witaj
Roweno mam do ciebie pytanie.
-Słucham.
-Czy to
możliwe, że różdżka Salazara i moja się połączyły?
-Jak
najbardziej- uśmiechnęła się.
-Ale… jak?
-Przypomnij
sobie kiedy położyłaś różdżki razem w dniu pełni?
-Dzisiaj
jest pełnia- szepnął Eryk.
-Nie
rozumiem! Czyli pozostałe różdżki też
tak się połączą?- kiwnęła głową- Ale gdzie mam teraz szukać?!
-Dam ci
podpowiedzieć. Skrzaty- zaproponowała i
zniknęła.
-Skrzaty?
Teraz to ja nie ogarniam- cofnęła się i
oparła się o klatce piersiową.
Musiała
pomyśleć. Skrzaty… Skrzaty… O co chodzi z tymi skrzatami?
-Lauro
wróćmy na bal jeśli chcesz.- odłożyła kamień wskrzeszenia na miejsce.
-Dobrze.
* * *
MAJ, JEDEN PRZED
EGZAMINAMI.
Uczniowie
siedzieli w swoich pokojach i zakuwali na egzaminy. Większa część narzekała, że
nie zabrała się wcześniej za naukę.
Laura siedziała w dormitorium bliźniaków, Eryka i Kamila. Przeszkadzała
im w nauce lub coś tłumaczyła.
-A zaklęcie DISILLUSION?-
spytał się Fred.
- Inaczej
Czar Rozpłynięcia; zaklęcie, po którym człowiek nie staje się niewidzialny lecz
jego ciało zlewa się z otoczeniem i wtapia się w nie tak samo, jak w przypadku
kameleona.- wyrecytowała zna jej formułkę.
-A INCANCERUS?-
dopytywał się George.
- Zaklęcie
powodujące wytworzenie grubych lin, które zwiążą przeciwnika.
-A…
-Dajcie
dziewczynie już spokój- powiedział Eryk.
-Dziękuje ci
mój rycerzu- przewróciła oczami.
Poprawiła
poduszkę i patrzyła na chłopaków. Bliźniacy siedzieli przy biurka cały czas coś
pisząc. Eryk leżał oparty na brzuchu swojej dziewczyny.
-Zawsze do
usług- uśmiechnął się.
Po między
nimi zapadła cisza. Laura wsłuchała się w oddech Eryka. Magle George rzucił
papierami i powiedział:
-Mam już
dosyć! Jak nie zdam to trudno się mówi. Wychodzę stąd- wyszedł trzaskając drzwiami.
-To ja was zostawię
moje gołąbeczki. Tylko tam się zabezpieczać- Laura strzeliła buraka, Eryk wybuchnął śmiechem- 10 punktów dla Gryfonów
za twoją minę.
-Idiota.
-Za to
przystojny.
-Wyjdź.
-Wychodzę.-
zamknął za sobą drzwi.
-Czemu nie
mam twoje mądrości?
-W jakim
sensie?
-Nie musisz się
uczyć. Wszystko umiesz.
-Ta… Wolę
być głupia niż hi per mądra. Uwierz mi.
-Dla mnie
możesz być głupia, mądrą, brzydka lub cokolwiek chcesz i tak będę cie kochał-
musnął jej usta.
-Ale ty
romantyczny- odwzajemniła pocałunek .
-Dla swojej
księżniczki zawsze.- złapał ją w tali i przeniósł ją na swoje kolana..
-Eryk!-
opamiętała się i zeszła z kolan chłopaka.
-Jutro piszemy
egzaminy!- przewrócił oczami.
-Ty to
umiesz zepsuć atmosferę- pokazał jej język.
-Bądź Eryku
realistą. Jutro piszemy egzaminy jeśli nie
będzie miał dobrych oceń to twoja mama zrobi ci piekło w domu.
-No dobra…
Masz rację…- sięgnął po najbliższa książkę
PO EGZAMINACH.
Laura
siedziała w kuchni gdzie skrzaty przygotowywały kolacje.
-Panienko co
pani taka smutna?
-Mrużko
wydaje ci się- sięgnęła po ciasteczko.
-Dalej pani
ich szuka?- kiwnęła głową.- I nie wie panienka gdzie?
-No właśnie.
-Mrużko
patrz co znalazłem!
W kuchni
pojawił się Zgredek z magicznym patykiem. Laura uniosła głowę.
-Zgredku
skąd to masz?
-Znalazłem
pomiędzy wielkim dywanem z owoców. To panienki.
-Mogę się
tym przyjrzeć?- uśmiechnął się i podał magiczny patyk.
-Mrużko,
Zgredku za mną. Muszę wam coś powiedzieć.
* * *
Dziewczyna
zaprowadziła skrzaty do pustej nieużywanej klasy. Ścisła magiczny patyk Helgi.
Nie wierzyła , że to takie proste…! Posadziła skrzaty na biurku.
-Zgredku
powiedz mi jeszcze raz skąd to masz.- zażądała.
-Zgredek szedł
sobie do kuchni i nagle bum! Jakaś siła kazała mu przyjrzeć dywanu wywieszonego
na ścianę. Zgredek patrzy, patrzy. I widzi coś brązowe na końcówce gruszki. No
to Zgredek wspiął się i zobaczył patyk. Przeciął delikatnie materiał i
wyciągnął.
-Hm…
-Pani zła
na Zgredka?
-Wręcz
przeciwnie. Jestem szczęśliwa. Pomogłeś mi bardzo. Zgredku czy mogę ją
zatrzymać ?
-Oczywiście.
Mrużko dyrektor prosił nas na słówko.
-Może iść-
machnęła ręką.
Wyciągnęła
swoja różdżkę. Przybliżyła do różdżki Helgi.
Stało coś czego dziewczyna się nie spodziewała. Jej własna różdżką kopnęła ją
prądem. Wrzasnęła zaskoczona i upuściła magiczne patyki. W klasie w której była dziewczyna zaczęła się
trząść. Różdżki odbijały się o podłogę aż do siebie zbliżyły. Złote światło oślepiło dziewczynę. Cofnęła
się o krok. Nie zauważyła kosza . Przewróciła się. Przed jej oczami pojawiły
mroczki. Zamrugała kilkakrotnie. Usiadła
na kolonach. Rozejrzała się po pomieszczeniu.
-To było
dziwne- powiedziała na głos dziewczyna.
Nagle w
klasie zrobiło się ciemno. Jakby ktoś przykrył słońce kocem. Dopadła się swojej
różdżki i podbiegła do okna. Uchyliła je. Dementorzy.
Co oni robią?!
Oni nie są tu w dobrym zamiarach (R)
Usłyszała na korytarzu kroki nauczycieli. Hogwart jest atakowany.
- EXPECTO
PATRONUM!- szepnęła.
Po zaklęciu powinien
wybiec koń ale zamiast konia Laura ujrzała borsuka i węża.
Gdzie jest mój patronus ?
Wypowiedział
jeszcze raz zaklęcie dopiero za drugim razem pojawił się jej patronus.
Odetchnęła z ulgą. Patronusy ruszyły w stronę de mentorów.
Dziewczyna
usłyszała swoje imię.
-Widzieliście
może Laurę?!- bardzo dobrze znała ten głos.
Wybiegła z
klasy.
-Eryk!
-Laura!- podbiegł
do niej chłopak.
-Co się
dzieje…?
-Hogwart
jest atakowany wszyscy uczniowie muszą iść do lochów. Aurorzy są w drodze.
Dementorzy nagle zwariowały. Idziemy- złapał ją za rękę i zmusił do biegnięcia.
-Wszyscy
dotarli już?- spytała.
-Tak!-
odkrzyknął.- Szukaliśmy tylko ciebie.
-Eryk za
nami są Dementorzy!- wrzasnęła i gdy ujrzała czarne postacie.
- EXPECTO
PATRONUM- wrzasnął chłopak.
Potężny
tygrys odgonił na moment dawnych strażników Azbakanu.
-Jesteśmy
już blisko!
Dziewczynie
brakło już tchu. Dementorzy zbliżali nieubłaganie szybko.
-Expecto
patronum- szepnęła ostatnimi siłami.
Wąż, koń i
borsuk zagrodzili de mentorom dotrzeć do dwójki przyjaciół.
Chłopak
przerzucił sobie dziewczynę przez ramie i dalej biegł do kryjówki. Gdy zobaczył perfekta =, który trzymał mosiężne
drzwi odetchnął ulga. Zerknął na tyły.
Patronusy dziewczyny tarasowały drogę dalej.
Kiwnął głową i wszedł. Do pomieszczenia. Odnalazł wolne łóżko i położył
dziewczynę. Jej różdżkę włożył do kieszeni aby później nie szukała. Przesunął
sobie krzesło i zasnął na nim.
==========================
Przepraszam za błędy ale nie miałam jak go sprawdzić bo zaraz goście do mnie przyjeżdżają :D