Od spotkania
z Erykiem minęły już dwa tygodnie. Laura nie mogła przestać o nim myśleć.
Zupełnie zapomniała o śmierci babci. Dzięki nie mu powróciła dawna radosna
dziewczyna. Codziennie piszą do siebie listy. Laura nie może się doczekać
przyjazdu do Hogwartu. W wolnym czasie studiowała książki babci i dopiero co
kupione. Można powiedzieć, że je zna na pamięć. Uczy się przyzwyczaja głosów
założyciele Hogwartu. Czasem są przydatni czasem nie. Rowena Ravenclaw jest
Laury ulubioną założycielką. W czasie nauki podpowiada jej jak czegoś nie
rozumie. Traktuje ją mamę, które nigdy nie miała.
Do pokoju
wpadły sowy Lumos i Nox trzymające średni opakunek. Rzuciły prezent na biurko
gdzie siedziała dziewczynę i odleciały. Lumos i Nox bardzo dobrze się dogadują.
Wręcz idealnie. Była szczęśliwa, że sowy dogadują się ze sobą. Otworzyła list,
który znajdował się pod pudełkiem.
Moja mama, którą poznałaś na ulicy
Pokątnej zgodziła się abyś mieszkała z nami do końca wakacji. Jeśli chcesz z
nami mieszkać odpisz! Mama przysyła pierniczki dla skrzatów bo wie, że je
uwielbiają. Mam nadzieje, że się zgodzisz J Spakuj kufer i czekaj na mnie
przy rzeczce! Spróbuj się w dwie godziny spakować XD
Twój
przyjaciel czekający niecierpliwie. Eryk.
Podekscytowana
dziewczyna pisnęła, ze szczęścia. Złapała pudełko i pobiegła do kuchni. Skrzaty
gotowały zupę.
-Zgredku,
Mrużko?- skrzaty spojrzały podejrzliwie na panią, która tryskała radością.
-Tak?-
spojrzały na siebie.
-To dla was.
Od mamy Eryka pierniczki!- skrzaty spojrzały na pudełko i na panią, która
pobiegła do pokoju.
-Trzeba
będzie tej pani podziękować, Zgredku.- powiedział Mrużka pomagając otwierać
pudełko.
Zapach
pierniczku wypełnił kuchnie. Zadowolone skrzaty poczęstowały się podarunkiem.
-Pójdę
sprawdzić co ta nasza pani robi. Jeszcze dom rozniesie- Mrużka zachichotała.
Laura cały
czas piszcząc zapakowała swój kufer. Do pokoju wszedł Zgredek, który wcześniej
pukał ale pani z bijącej jej radośni nie usłyszała pukania.
-Co panienka
robi?- spytał zaciekawiony skrzat.
-Pakuje się.
-Odchodzi od
nas pani…?- mina mu zrzedła.
-Nie państwo
Filch zaprosiło mnie abym mieszkała z nimi do końca wakacji…
-Panienko?
-Tak,
Zgredku?- zamknęła kufer.
-Możemy się
z panią wybrać. Chcemy się jakość podziękować…- spojrzał niepewnie, nie
wiedział czy pani się zgodzi.
-Jasne.
Nox!- zawołała sowę, zwierzę usiadło dziewczynie na ramieniu.- Polecisz i dasz
pani list?
Podeszła do
biurka i nabazgrała na pergaminie pytanie. Sowa wzięła w dziób świstek papieru
i poleciała do domu państwa Filch.
* * *
-Mamo Nox!-
zawołała Adrianna.
-Rzeczywiście-
otworzyła okno.
Sowa rzuciła
do rąk starszej pani pergamin i usiadła na drewnianym krześle. Dziewczyna
pogłaskała sowę po łebku. Sowa przekręciła śmiesznie łebek i zahukała wesoło.
Rozkoszując się chwilą pieszczoty. Rozejrzała się po pokoju. Miała okazje być
pierwszy raz w domu Filch. Zazwyczaj listy dawała Lumos (dawniej Hedwiga).
Kuchnia była dość spora. Wszystko było nowoczesne w kolorze białym i czarnym.
Normalny dom czarodzieja. Garki, które same się myły i wycierały do sucha. Nóż
krojący warzywa. Drewniana łyżka mieszająca w garnku.
-Co jest tam
napisanie?!- spytała zaciekawiona dziewczyna nie przestając głaskać sowę Laury.
-Pyta się
czy może zabrać skrzaty bo nalegały bo chcą mi podziękować- odwróciła pergamin
na czystej stronie i napisała zgodę.
-To jak
mamo?
-Czemu by
nie?- wzruszyła ramionami.
Bardzo lubi
skrzatów. Dla niej to urocze istoty. Szkoda, że nikt tego nie zauważa. Oprócz
Laury. Eryk powiedział mamie jak zachowała się Laura gdy zobaczyła jak ten
Draco Malfoy traktuje skrzatów. Od bardzo dawno nienawidziła Malfoy. Wielka mi
rodzina. Jakby mogła to strzeliła by w ich zaklęciem niewybaczalnym… Jeśli
później chcę dostać się do Azbakanu.
-Adrianno
zawołaj Lilianę! Trzeba będzie zrobić dużo pierniczków…
*
* *
Laura po
utrzymaniu zgody zmusiła skrzaty do kąpieli i ubraniu ubrań po zmniejszeniu
przez magie skrzatów. Nie mogła używać magii chociaż dobrze wiedziała jakie
zaklęcie użyć. Mrużka była zadowolona z tego powodu bo miała na sobie teraz
niebieską sukienkę w kropki. Zgredek po paru namówieniach pani zgodził się
ubrać spodnie i koszulkę. Po paru minutach czuł się tak dobrze jak Mrużka.
-To
idziemy?- spytała się Laura gdy próbowała wsiąść swój kufer.
-Proszę
pani. Tak nie będzie- strzelili palcami i kufer uniósł się metr na ziemią.
-W sumie to
też tak można- zaśmiała się i zabrała różdżkę z biurka i puste dwie klatki.
Podążyła za
skrzatami…
* * *
Eryk
odliczał minut to spotkania z Laurą.
Codziennie zajmowała jego myśli. Nie jest w niej zakochany. Dajcie Boże!
Znalazł przyjaciółkę. Nie wie jak to wytłumaczyć. Jak zobaczył w sklepie to
musiał do niej podejść i się przywitać. Pani Skripch miała rację..
* * *
Po paru
minutach znalazła się nad rzeczką. Eryk siedział na skale, rzucał kamyczki do
wody.
-Eryk?-
zobaczywszy postać dziewczyny podbiegł do niej i przytulił.
-Dobra, puść
mnie- zapiszczała dziewczyna upuszczając klatki sów.
-Jaka ładna
jest ta rzeczka…- skrzaty położy na lewitującym kufrze klatki.
-O nie! Mam
na sobie ulubione spodnie!- wzruszył ramionami i skierował się w stronę
rzeczki.
-Błagam cie
Eryk!- pisnęła dziewczyna.
Skrzaty z
rozbawieniem patrzyły na zabawę tych młodych.
-A nie
możemy jej pomóc?- spytała Mrużka Zgredka.
-Jakby nas
poprosiła to wtedy. Chcesz pierniczka?
-Jasne-
podał jej pierniczka i oparły się kufer pani.- Nox i Lumos są już tam?
-Tak.
Mokra Laura
uderzyła Eryka prosto w twarz. Chłopak zawył z bólu. Wkurzona dziewczyna
poprosiła aby skrzaty zabrały ją do domu Filchów.
* * *
-Idą. A
gdzie Eryk?- zapytała właścicielka domu.
-Za nią.
Oooo! Eryk wrzucił ją do wody i dostał w pysk!- zaśmiała się Liliana
-Jak ty się
wyrażasz młoda damo!
-Normalnie
mamo- przewróciła oczami.
-Później o
tym porozmawiamy. Laura!- przytuliła dziewczynę, która weszła przez otwarte
drzwi.
-Dzień
Dobry- odwzajemniła uścisk.- To jest Zgredek i Mrużka- skrzaty się ukłoniły.
-Wchodźcie.
Lumos i Nox są na dworze-przytaknęła- Eryk?
-Tak mamo?-
chłopak masował sobie obolały policzek.
Ta dziewczyna
ma mocny lewy sierpowy.
-Poczekaj-
wyciągnęła różdżkę, wymruczała zaklęcie i schowała różdżkę z powrotem
-Dzięki.
-Zabierz
kufer Laury do jej pokoju..
-Nie trzeba
sama go wezmę.
-O nie!-
powiedziała zła Mrużka- My go bierzemy. Bez dyskusji . Prowadź paniczu Eryku.
-Dobra-
wzruszył ramionami i wyszedł z pomieszczenia.
Skrzaty
poszły za nim starając się lewitującym kufrem nie zrobić zniszczeń Laura
usiadła przy stole. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Wszystko było
biało-czarne. Bardzo nowoczesne.
-Jesteś
głodna-? przekręciła głową.- Lilko zajmiesz się chwilę Laurą- dziewczyna
przytaknęła i przysiadła się do niej.
-Jak zamierz
wsiąść te dwie sowy? Na liście jest napisane, że można tylko jedną.
-W sumie to
chciałam was wykorzystać. Abyście jedna z was zabrała sowę jako swoją do
Hogwartu.
-Sprytne
przybij piątkę-przybiły piątkę- A będę mogła czasem ją używać? Wątpię czy nas
kochany braciszek nam ją pożyczy.
-Czemu nie?-
wzruszyła ramionami- I tak do nikogo praktycznie nie będę pisać.. Może tylko do
skrzatów albo na ulicę pokątną gdy
czegoś będzie mi brakowało.
-Mam
nadzieje, że nikt się nie skapnie. Bo będzie źle.. W jakim Domie byś chciała
byś?
-Gryffindor
lub Ravenclaw… a ty?
-Jednak
Gryffindor, wszyscy byli u nas z rodziny, więc ja też chcę.
-Cześć Laura-
przywitała się Adrianna.
-Hej!
-To twoi
skrzaty?- przytaknęła- Ale fajnie!
-Dzięki.
-Możemy
pokażemy ci nasz dom?
-Dobrze by
było- parsknęły śmiechem
Wyszły z
pomieszczenia…
* * *
Dziewczyna otworzyła oczy. Obudziła się dość
wcześnie. Wszyscy domownicy jeszcze spali. Wyskoczyła z łóżka i pobiegła do kufra.
Wybrała ulubione ubrania i na palach ruszyła do łazienki.
Na palcach
ruszyła do kuchni. W pomieszczeniu została skrzatów zajadających pierniczki.
-Dzień
Dobry!- skrzaty kiwnęły głową.
-O pani
Laura zadowolona. Dzisiaj pani jedzie do Hogwartu.
-O tak.-
uśmiechnęła się wzięła z miski jabłko.
-Wcześnie
panienka wstała. Jest dopiero 4 rano- spojrzała na nich zdziwieniem.
-Serio?!-
zerknęła na zegarek rzeczywiście.- A wy co tak wcześnie?
-Zawsze
punkt 4 rano z piecyka wychodzą dla nas pierniczki.- zaśmiała się- Coś czuje,
że dzisiaj się rodzinka się spóźni- powiedziała swoje obawy Mrużka.
-Tak
myślisz?- przytaknęła.-A może wszystkie kufry przetransportować z ich pokoi do
salonu…?
-Nie ma
problemu- powiedział Zgredek.
Strzelili
parę razy palcami i na oczach kufry z pokoi pojawiły się przed wyjściem. Do
tego trzy puste klatki i różdżka Laury, którą zostawiła w swoim pokoju. Mrużka
z nowi strzeliła swoimi długimi palcami i różdżka znalazła się w jej rękach.
-Dziękuje.
Idę zrobić sobie śniadanie- skrzaty zaczęły wstawać- Wy macie jeść te
pierniczki!
Skrzaty
spojrzały na siebie, Zgredek wzruszył ramionami i wziął kolejnego pierniczka.
Mrużka poszła w ślady swojego przyjaciela. Laura uśmiechnęła się i zaczęła
robić herbatę oraz kanapki. Gdy zrobiła śniadanie przysiadła się do skrzatów.
Rozmawiali o wszystkim i o niczym.
-Panienko
może zrobimy drugie śniadanie do pociągu?
-To nawet
dobry pomysł- wstała ze stołu.
-Chodziło mi
o mnie i Zgredka
-Ale..
-Panienko!
-No dobrze!-
przewróciła oczami.
Skrzaty
skończyły jeść ostatnie pierniczki i zabrały się do pracy. Laura z
zaciekawieniem patrzyła jak skrzaty pracują…
* * *
Pani Filch
obudziło krzątanie się w kuchni. Przetarła oczy. Spojrzała na zegar.
-O matko
zaraz się spóźnimy!- zabrała różdżkę i wymruczała parę zaklęć.
Dzięki magii
w ciągu paru sekundach była ubrana i uczesana. Wybiegła z swojego pokoju i
zaczęła budzić po kolei. Nie zastała Laury w pokoju. Dzieciaki w przerażeniem
spojrzały na mamę. Pani Filch pobiegła do kuchni. To co zobaczyła zamurowało
ją.
Zgredek,
Mrużka i Laura w ręku trzymały gotowe jedzenie dla swoich dzieci. Obok niej
Laury znajdowały się kufry i włożone o klatek sowy.
-Dziękuje ci
Lauro, Mrużko i Zgredku!- kamień spadł z jej serca
-Mamo, mamo!
Nie widzę ma mojego kufra! O tu jest. Cześć Laura idę powiedzieć reszcie-
powiedziała Lilka.
-Ups-
powiedziała Laura do swoich skrzatów- Powinniśmy im wcześniej powiedzieć.
Mrużka
zachichotała.
-Zgredku
miałeś ich powiadomić- skarciła go Mrużka.
-Ale Zgredek
zapomniał- wzruszył ramionami.
Pani Filch
usiadła przy stole, skrzaty podały jej ciepłą herbatę i kanapki.
-Dziękuje-
do w pokoju wpadli reszta mieszkańców.
Laura podała
wszystkim kanapki i ciepłe herbaty. Zjedli szybko i zabrali swoje kufry.
Laura
schowała różdżkę do przedniej kieszeni spodni. Dziewczyna wzięła pod pachę
klatkę z Nox, która robiła się coraz bardziej nieznośna i kufer do ręki. Skrzaty
chciały pomóc rodzinie ale Laura kazała im zostać w domu. I tak dużo dzisiaj
zrobiły. Zapakowali kufry i wsiedli do samochodu. Mama Eryka usiadła z przodu. Reszta musiała
się cisnąc z tyłu. Auto ruszyło. Nikt się nie odzywał. Tylko Nox, która hukała
wesoło. Lumos patrzyła na nią z pod dziwnego kąta.
-Już się nie
mogę doczekać- powiedziała Laura trzymając klatkę Nox.
-Ta fajnie.
Dużo pracy domowej i nauki- powiedział zaspanym głosem Eryk, który trzymał
klatkę z Puchaczem.
-Jakbyś
chociaż zaglądnął do książek. To byś później nie miał problemu- powiedziała
Lilka głaskająca Lumos.
-Na pewno
będzie w Hufflepuff Eryku- przewrócił oczami.
-Coś to
wątpię mój syn będzie musiał być w Gryffindor.
-Tata!-
krzyknęły dziewczyny, mężczyzna zabrał kapelusz.
-No długo
was to zajęło.
-Ja od razu
wiedziałem-powiedział dumnie chłopak.
-Dobra,
dobra, to był mój pomysł- powiedziała pani Filch całując pana Filcha w
policzek.
-Bleee!-
powiedziały dziewczynki,
-Same
jesteście "Bleee!"- mruknęła pani Filch.
-Dojeżdżamy!-
krzyknął pan Filch.
Zatrzymał
samochód. Rodzina wyskoczyła z dużego auta. Pan Filch otworzył bagażnik. Podał
każdemu kufer.
-Tato
odprowadzisz nas do pociągu?- spytała Adrianna.
-Jasne.
-Koniec
gadania zaraz pociąg pojedziecie i nigdzie nie pojedziecie.
Laura
poprawiła sobie klatkę i ruszyła za rodziną. Nikt nie zwracał na nich uwagi
jakby w ogóle nie istnieli.
-A gdzie
jest ten peron 9 3/4?- spytała się Laura.
-Tutaj- Eryk
wskazał ścianę.
-Aha-
powiedziała dziewczyna niezadowolona odpowiedzią.
-Liliana i
Adrianna pokażcie Laurze o co chodzi- dwie dziewczyny wybiegły w ścianę i
zniknęły.
Patrzyła w
osłupieniu jak dwie drobne postacie zniknęły za kamienną ścianą.
-No dalej
teraz wy!- poklepała dziewczynę.
-Dasz radę-
szepnął chłopka widząc przerażenie dziewczyny, przytaknęła wolno.
Równocześnie
wbiegli w ścianę. Dziewczyna przygotowała się na ból, który nie nastąpił.
Odetchnęła z ulgą gdy zobaczyła Adriannę
i Lilianę. Za nimi pojawili się rodzice.
-Idźcie
już!- dzieci kiwnęły i weszły do pociągu.
-Spokojnie wrócą-
powiedział Dawid do swojej żony.
-Wiem ale i
tak się martwię- mężczyzna pocałował swoją kobietę.
* * *
-Tu jest
wolny przedział- powiedział Eryk- Poczekaj pomogę ci.
Wciągnął
bagaż swojej przyjaciółki.
-Dzięki.
Gdzie twoje siostry?- zobaczyła tylko dwa kufry bez właściciela i Lumos.
-Poszły się
przywitać ze znajomymi-dziewczyna przytaknęła, położyła koło siebie klatki ze
sowami
Chłopak
zabrał kufry sióstr do środka i padnięty usiadł naprzeciwko Laury. Nox zaczęła
hukać wściekle. Chłopak podniósł jedną brew.
-Chyba Nox
chcę wyjść.
-Nie mogę
jej puścić..
-Czemu?-
spytał zdziwiony chłopak.
-A jak
wyleci i kogoś zaatakuje?- sowy spojrzały wściekle na Laurę za brak zaufania.
-Nie
przesadzaj! Ja też swoją puszczę jak tylko wrócę siostry. O wilku mowa.
-Jesteśmy. O
czym gadaliście?- spytała Lilka.
-Chcemy
puścić sowy ale musicie zamknąć dobrze przedział i zasłonić aby nikt nic nie
widział.
Adrianna
zasłoniła zasłoną okna a Lilka zamknęła przedział.
-To co
puszczamy?- spytał Eryk.
-No dobra-
chłopak otworzył klatkę.
Puchacz
usiadł na ogonku klatki.
-Widzisz?
Nic się nie stało- przewróciła oczami.
Laura
nabrała powietrza i otworzyła dwie klatki. Lumos i Nox zrobiły to samo co
Puchacz. Dziewczyna z ulgą wypuściła powietrze. Sowy zabrały się za czyszczenie
skrzydeł.
-Czym wasz
taka się zajmuje?- spytała Laura kładąc nogi o siedzenie Eryka.
-Jest {autorem
}.- powiedziała smutno Lilka.- Często go w domu nie ma.
-Przykro mi.
-Ja chyba
się zdrzemnę- powiedziała ziewająca Adrianna.
-Ja też-
ułożyły się koło siebie.
-To chyba
jakaś z mowa spójrz na sowy- pupile schowały łebki w skrzydła i drzemały.
-Uroczo-
dziewczyna ziewnęła.
-Jesteś
zmęczona?- spytał z troską chłopak.
-Trochę
spałam tylko do 4 rano. Ale nic nie znajdę wygodnego- rozejrzała się po malutki
przedziale.
-Możesz spać
na mnie- powiedział ze śmiechem chłopak.
-Jesteś
strasznie kościsty.- chłopak delikatnie posunął klatkę puchacza robiąc miejsce
dla przyjaciółki.
-Uraziłaś
moją dumę. Pozwolę ci spać na moich ramieniu- dziewczyna przysiadła do
chłopaka.
-Ale ty
szczodry!- oparła głowę o jego ramie.
Po paru
minutach zasnęła…
* * *
Eryk patrzył
jak jego przyjaciółka spała na jego ramieniu. Wszyscy w przedziale spali oprócz
niego. On czuwał. Za oknem panował mrok. Czasem się pojawiały pojedyncze lampy.
Od wyjazdu z domu minęło 8 godzin. Nie odczuwał tęsknoty wręcz przeciwnie. Ktoś
zapukał do drzwi i lekko je uchyli.
-Jestem
Perfektem Gryffindor nazywam się Sebastian.- szepnął chłopak o rudych włosach.
-Cześć-
szepnął Eryk.
-Zaraz
będziemy w Hogwarcie więc obudź swoje koleżanki. Musicie się przebrać-
uśmiechnął się.
-Dobrze-
chłopak wyszedł z przedziału.
Chłopak
lekko szturchnął Laurę. Dziewczyna rozciągnęła się jak kotka i otworzyła z
niechęcia oczy.
-Zaraz
będziemy, musimy się przebrać- dziewczyna kiwnęła i pomogła chłopcu obudzić
siostry oraz włożyć do klatek sowy.
* * *
-Pinszoroczni za mną!- krzyknął wielkolud.- Pinszoroczni !
-Matko boska!-
powiedział chłopak.- Ale on wielki!
-Jestem
wielki ale nie głuchy. Nazywam się Hagrid.
-A ja Laura
a to Eryk.- pokazała na przerażonego chłopaka.
-Później
utnę sobie z wami pogawędkę. Wchodźcie do łodzi.
* * *
-Jestem Minerwa
McGonagall uczę transmutacji. Gdy wejdziecie do Wielkiej sali. Wyczytam wasze
nazwisk nazwiska alfabetycznie i podejdziecie do stołka. Nałożę wam tiarę
przydziału i gdy wybierze ona wam dom usiądzie do niego. Po lewej stronie
znajduje się Gryffindor, Hufflepuff, Ravenclaw
i Slytherin. Wchodźcie!- otworzyła drzwi.
Grupka
młodziaków weszła do sali. Wszyscy uczniowie spojrzeli się na młodziaków. Jako
jedyna osoba z tej grupy się nie bała patrzyła zaciekawieniem na wielką sale.
Sklepienie sali wyglądało zjawiskowo. Wyglądało jakby sala była otwarta na
niebo. Grupa stanęła koło stołu nauczycieli. Laura spojrzała na staruszka,
który siedział po środku. Miał siwą długą brodę, okulary połówki i miły wyraz
twarzy.
-Chodźcie nie bój się mnie! Jam
jestem tiara przydziału. Wysłuchajcie się w moją pieśń!: Może nie jestem śliczna,
Może i łach ze mnie stary,
Lecz choćbyś świat przeszukał,
Tak mądrej nie znajdziesz tiary.
Możecie mieć meloniki,
Możecie nosić panamy,
Lecz choćbyś świat przeszukał,
Tak mądrej nie znajdziesz tiary.
Możecie mieć meloniki,
Możecie nosić panamy,
Lecz jam jest Tiara Losu,
Co jeszcze nie jest zbadany.
Choćbyś swą głowę schował
Pod pachę albo w piasek,
I tak poznam kim jesteś,
Bo dla mnie nie ma masek.
Śmiało, dzielna młodzieży,
Na głowy mnie wkładajcie,
A ja wam zaraz powiem,
Gdzie odtąd zamieszkacie.
Może w Gryffindorze,
Gdzie kwitnie męstwa cnota,
Gdzie króluje odwaga
I do wyczynów ochota.
A może w Hufflepuffie,
Gdzie sami prawi mieszkają,
Gdzie wierni i sprawiedliwi
Hogwarta szkoły są chwałą.
A może w Ravenclawie''
Zamieszkać wam wypadnie
Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele,
To czeka was Slytherin,
Gdzie cenią sobie fortele.
Więc bez lęku, do dzieła!
Na głowy mnie wkładajcie,
Jam jest Myśląca Tiara,
Los wam wyznaczę na starcie!'
Minerwa
rozłożyła pergamin i zaczęła alfabetycznie mówić nazwiska.
-Aleksandra
Buczyńska!
Dziewczyna o
mysich oczach i dużych brązowych oczach usiadła na stołku. Starsza pani położyła na jej głowie tiarę przydziału.
-Gryffindor!-
krzyknęła tiarę.
Burza
oklasków dobiegła ze stołu lwów. Dziewczyna szybkim krokiem usiadła do swojego
domu.
-Aleksandra
Nieczaj!
-Ravenclaw!
-Ania
Majewska!
-Ravenclaw!
-Daria
Kozłowska!
-Hufflepuff!
-Dorota
Naszkiewicz!
-Slytherin!
-Emilia
Błażejowska!
-Slytherin!
-Karolina
Zubenko!
-Hufflepuff!
-Kinga
Janiszewska!
-Griffindor!
-Kinga
Nowakowska!
-Gryffindor!
-Mirela
Gogola!
-Slytherin!
-Agata
Staniszewska!
-Hufflepuff!
-Sandra
Szyszka!
-Gryffindor!
-Tośka
Śmiech!
-Ravenclaw!
-Wiktor
Krum!
-Slytherin!
-Weronika
Kostrzewa!
-Hufflepuff!
-Wiktoria
Tomalska!
-Gryffindor!
I tak przez
cały czas. Aż do momentu wywołania Laury.
-Laura
Potter- dziewczyna wzięła głęboki oddech i usiadła na stołku. Jako ostatnia
została do tiary przydziału.
Kogo my tu mamy?.- odezwał się w głowie tiara
przydziału.
Witaj Tiaro (G)
Coś czułam, że jeszcze cie zobaczę.
Nie jestem tutaj sam (G).
Czuję to.
-Gryffindor, Slytherin, Ravenclaw, Hufflepuff!
Na sali
zapanowała cisza. Dziewczyna odwróciła się do staruszka. Ten jedynie się
uśmiechnął. Dziewczyna oddała tiarę pani Minerwie. Przez chwilę się wahała do
jakiego stołu ma usiąść. Usiadła koło Eryka, który jest w lwach. Minerwę na moment sparaliżowało. Nikt takiej
sytuacji w Hogwarcie nie było. Zerknęła na swoje przyjaciela ten jedynie kiwnął
głową. Zabrała tiarę przydziału. Wszyscy jakby na wznak zaczęli szeptać
pokazywać palcami. Laura ze wstydu
opuściła głowę. Usłyszała szuranie krzesła i klaśniecie w dłonie. Na sali znowu
zapadła cisza.
-Witam w
nowym roku szkolnym! Jak co roku powtarzam i ci znów powtórzę. Pierwszo roczni
nie mogą mieć swoje miotły. Nie wchodzimy do zakazanego lasu! Opiekunką
Gryfindorów jest pani Minerwa McGonagall. Opiekunem Slytherin jest pan Severus
Snape. Opiekunem Ravenclaw jest Filius Flitwick. Opiekunem Hufflepuff jest
Pomona Sprout. A teraz zaśpiewajmy hymn szkoły.
Nagle znikąd
zaczęła grać muzyka. Wszyscy śpiewali w swoim czasie. Laurze wydało to się
zabawne.
Hogwart, Hogwart, Pieprzo-Wieprzy
Hogwart,
Naucz nas choć trochę czegoś!
Czy kto młody z świerzbem ostrym,
Czy kto stary z łbem łysego,
Możesz wypchać nasze głowy
Farszem czegoś ciekawego,
Bo powietrze je wypełnia,
Muchy zdechłe, kurzu wełna.
Naucz nas, co pożyteczne,
Pamięć wzrusz, co ledwie zipie,
My zaś będziemy wkuwać wiecznie,
Aż się w próchno mózg rozsypie!
Naucz nas choć trochę czegoś!
Czy kto młody z świerzbem ostrym,
Czy kto stary z łbem łysego,
Możesz wypchać nasze głowy
Farszem czegoś ciekawego,
Bo powietrze je wypełnia,
Muchy zdechłe, kurzu wełna.
Naucz nas, co pożyteczne,
Pamięć wzrusz, co ledwie zipie,
My zaś będziemy wkuwać wiecznie,
Aż się w próchno mózg rozsypie!
Ostatni
zakończyli dwa rudzielce z wami jako Fred i George Weasleyów. Byli z domu Lwa.
Laura czuła, że będzie z nimi niezła draka!
-Życzę wam
smacznego!- krzyknął.
Na pustych
talerzach uczniów pojawiło się jedzenie. Laurę aż zatkało.
-Smacznego-
powiedział Eryk.
-Dzięki
nawzajem!
-Ej
dziwolągu!- krzyknął George do Laury.
Brat go
walnął w łeb.
-To jest
dama idioto- trzepnął brata znowu.
-Co chcesz?-
spytała podejrzliwie Laura gdy smarowała kanapkę.
-Masz jakieś
magiczne moce?
-Tak-
powiedziała bez zastanowienia.
-Jakie?-
spytali jednocześnie bliźniaczy.
-Takie!-
nasmarowaną kanapkę rzuciła prosto w George- Dzięki za dziwoląga.
Cały stół
Gryfonów parsknął śmiechem. Zły George miał oddać gdy za plecami pojawiła się
ich opiekunka.
-Lauro
Potter. Do gabinetu dyrektora.- dziewczyna spojrzała się na Eryka i na panią.
Z miną
nieszczęśnika ruszyła za naszą opiekunką. Po paru minutach doszli do posągu Chimery.
-Cytrynowy
Sorbet- powiedziała opiekunka.
Posąg zaczął
iść w górę od słaniając kamenie schody. Minerwa weszła na jeden schodek. Laura
zrobiła to samo. Gdy dotarli na szczyt przed dziewczyną pojawił się gabinet
dyrektora. Pomieszczenie wypełnione było
różnymi księgami.
Tyle książek do przeczytania! (R).
-Usiądź
Potter- wskazała fotel.
Dziewczyna
posłusznie usiadła.
-Zaraz
przyjdzie dyrektor Dumbledore. Może ciastko Potter?
-Nie
dziękuje. Proszę pani co ja zrobiłam?
-Zastanawiamy
się dlaczego tiara przydziału wybrała dla ciebie cztery domy. To nie jest
możliwe!
-Minerwo
wszystko jest możliwe- do komnaty wszedł staruszek
-Wiem.
Zostawię was samych - kobieta westchnęła i wyszła.
-Witaj Lauro
Potter.- usiadł naprzeciwko dziewczyny.
-Dzień
Dobry- przywitała się dziewczyna na ramie dyrektora usiadł czerwony ptak.
-To jest
Fawkes jest on Feniksem. Jest to piękne zwierze. Na pewno Laura zastanawiasz
się dlaczego tu jesteś- dziewczyna przytaknęła- W twojej głowie żyją
założyciele Hogwartu. Jesteś ciekawego co oni tam robią. Dokładnie nie mogę ci
powiedzieć bo nie znam całej przepowiedni.
-Cztery
twarze, jedno ciało. Ból niesamowity! Klątwą cię obdarzę. Wszystko co kochasz
zniszczone zostanie. Cztery różdżki, jedna ręka. Potężna moc zniszczy całe zło!
Gryffindor, Slytherin połączą siły. Ravenclaw, Hufflepuff pomogą im! Hogwart,
Hogwart wielkiej bitwie stanie!- szepnęła dziewczyna.
-Czyli to
prawda..- powiedział.
-Jaka
prawda?
-W Hogwarcie
są różdżki założycieli.
-Co to oznacza?
-Nie mogę ci
powiedzieć. Sama musisz do tego dojść.
-Ale..
-Ale mam
wielką nadzieje, że rozwiążesz tą zagadkę. Lepiej już idź do dormitorium.
-Panie
profesorze ja nie wiem gdzie!- dziewczynie zaburczało w brzuchu.
-Spokojnie
twój przyjaciel jest za posągiem i ma cos dla ciebie dobrego- dyrektor zachichotał.
-Dobranoc-
Laura skierowała się do wyjścia.
-Dobranoc
Lauro.
Laura nie
zrozumiała tej całej rozmowy. Podobno w Hogwarcie są cztery różdżki.
Więc co to
oznacza? To może dlatego zostałam przyjęta do tych wszystkich domów-pomyślała
dziewczyna schodząc.
-Wyrzucą cie
z Hogwartu?- spytał Eryk.
-Ale jesteś
miły- powiedziała sarkastycznie dziewczyna.
-Wybacz to
dla ciebie- podał dziewczynie babeczkę i picie.
-Wybaczam.
To gdzie jest nasze dormitorium?
-Chodź za
mną- dziewczyna ruszyła za chłopakiem-To po co tam byłaś?
-A jak ci
coś powiem to obiecasz, że nikomu nie powiesz?- szepnęła
-Jasne
jesteś moją przyjaciółka a sekretów przyjaciół się nie zdradza.
-W Hogwarcie
są cztery różdżki założycieli. I ja muszę je chyba znaleźć.
-To może
dlatego tiara przydziału cie przydzieliła do wszystkich domów?
-Nie wiem- wzruszyła
ramionami dziewczyna- Dyrektor mi za wiele nie powiedział. Sama muszę rozwiązać
tą "zagadkę".
-To tutaj.
To portret grubej Damy. Tu mieszkamy.
-Hasło albo
precz mi stąd!- rzekł portret.
-Waleczność-
powiedział chłopak.
Gruba Dama
wypuściła dwójkę młodziaków do salonu. Jestem
w domu (G)
Brzydko tutaj! (S) Dom lwów to przytulne, okrągłe
pomieszczenie pełne stołów, kominków i wysiedzianych foteli. Na szczycie
spiralnych schodów znajdują się dormitoria – komnaty sypialne z łożami, każde z
kolumienkami w rogach, między którymi wiszą aksamitne, ciemnoczerwone zasłony.
Laura zachwyciła
się salonem. Dziewczyna zaczęła się kierować
do sypialni dziewczyn.
-Tam nie
mieszkasz- powiedział, dziewczyna spojrzała na niego pytająco-Za posągiem są
tajemne drzwi tylko ty tam możesz wejść- pokazał dziewczynie posąg rycerza z
mieczem.
-Co się
stanie jeśli ktoś będzie chciał tam wejść.?
-Rycerz
uniesie miecz w jego stronę i będzie groził.
-A jak będę
chciała ciebie zaprosić?
-Wystarczy,
że powiesz mu to. Pobudka o 6. Śniadanie o 7. Dobranoc- pocałował dziewczynę w
policzek i pobiegł do dormitorium.
Laura stała
w osłupieniu gdy zrozumiała co się stało. Podeszła do posągu rycerza. Rycerz w srebrnej
zbroi ukłonił się i pokazał wejście. Podziękowała i weszła do pomieszczenia.
Pokój Laury był w kolorach lwa. Jej walizka była rozpakowana. Dla
bezpieczeństwa wyciągnęła różdżkę. Z łazienki, która była koło szafy usłyszała trzask i tupnięcie nogą.
-Kto tam
jest?!- zawołała dziewczyna.
Z łazienki
wybiegły dwa skrzaty.
-Mrużka,
Zgredek!- przytuliła do siebie skrzaty- Co wy tu robicie?
-Nie
chcieliśmy zostawić pani więc poszliśmy prosto do dyrektora abyśmy mogli pomagać
innym skrzatom. Tylko jest jeden problem.
-Jaki?
-Zgredowi
powiedział przypadkowo, że przywiozła pani dwie sowy.
-I co…?-
spytała przerażona dziewczyna.
-I dyrektor przymknie
na to oko.
-Uf..
-To my
zostawimy panienkę bo jutro zaczynają się lekcje- strzeliły palcami i zniknęły.
Laura
rozejrzała się po pokoju. Na samym środku pokoju znajdowało się dwuosobowe
łóżko, obok po każdej stronie szafeczka. Szafa stała obok okna gdzie miała dobry
widok na chatkę koło zakazanego lasu.
Weszła do łazienki. Była malutka. Prysznic, umywalka z wielkim lustrem i
toaleta.
-Jest
idealnie- położyła różdżkę na szafce i wzięła pidżamę.
Jej skrzaty
włożyły jej ubrania do szafy. Miło z ich
strony- pomyślała dziewczyna.
Przebrała
się w pidżamę i weszła pod kołdrę. Zapach jedwabiu utulił ją do snu…
========================================================
Skomentuj proszę :D